ďťż
Indeks
Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??



Amazoniak - 2009-11-21 22:27
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez misstoolek (Wiadomość 15424151) tak to standard z tym gg czy skype ;/ zastanawiam się czy w poniedziałek nie zanieść wypowiedzenia. Pewnie narażę się Wam, ale naprawdę zazdroszczę, że niektórzy z Was nie muszą w poniedziałek wstawać do pracy... też to przechodziłam w poprzedniej pracy i też szukałam jakiś czas, w zasadzie dopiero teraz wstaje z chęcią do pracy (oby jak najdłużej). W sumie to jak się sama nie zwolnisz skoro się tak męczysz to pewnie ciebie zwolnią wkrótce ponieważ jak się nienawidzi swojej pracy to super fachowcem też ciężko w niej być;/ Innymi słowy-weź się intensywnie za poszukiwania zanim zwariujesz, życie jest za krótkie żeby się męczyć w pracy-gdzie spędza się tak dużo czasu, a stresy wyniesione stamtąd kładą się potem straszliwie na życiu prywatnym i niestety powstaje błędne koło




Ariena - 2009-11-22 19:09
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez misstoolek (Wiadomość 15422860)

W nowej pracy czuję się ohydnie. To nie jest to co chcę robić. Sama myśl o tym, że mam wstać i pójść do tego kołchozu napawa mnie obawą, lękami, znudzeniem i odruchami wymiotnymi... ;(. Zaczynam myśleć, że jestem beznadziejna (chociaż mam doświadczenie, ukończone dwa kierunki studiów podyplomowych, kilka szkoleń na koncie, etc.), że już nigdy nie znajdę pracy, w której będę czuła się dobrze.

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:53 ----------

Mam to samo! Nie cierpię swojej pracy, jutro znów trzeba wstać i tam iść. Jeszcze fajnie jak można pogadać z innymi pracownikami, jak firma istnieje jakiś czas i dobrze prosperuje. Tam gdzie ja pracuje jest tylko szefowa, która wiecznie się drze i ma pretensje nie wiadomo o co, a firma ledwo prosperuje. I kto za to obrywa? Oczywiście ja. Dlatego nie dość że nie lubię tej pracy to nie wiadomo ile firma pociągnie. Do tego beznadziejna płaca, dlatego szukam dalej.

Cytat:
Napisane przez Amazoniak (Wiadomość 15427214) też to przechodziłam w poprzedniej pracy i też szukałam jakiś czas, w zasadzie dopiero teraz wstaje z chęcią do pracy (oby jak najdłużej). W sumie to jak się sama nie zwolnisz skoro się tak męczysz to pewnie ciebie zwolnią wkrótce ponieważ jak się nienawidzi swojej pracy to super fachowcem też ciężko w niej być;/ Innymi słowy-weź się intensywnie za poszukiwania zanim zwariujesz, życie jest za krótkie żeby się męczyć w pracy-gdzie spędza się tak dużo czasu, a stresy wyniesione stamtąd kładą się potem straszliwie na życiu prywatnym i niestety powstaje błędne koło Zgadzam się, męczenie się w pracy to najgorsze co może być. Ja mam nadzieję na znalezienie czegoś innego.



kluska234 - 2009-11-22 19:24
Dot.: Kto ma doła z powodu braku pracy?
  Mam ten sam problem...szukam pracy już od dwóch miesięcy...zalogowałam się na wszystkich możliwych portalach, codziennie wysyłam swoje CV, nawet na stanowiska poniżej swoich kwalifikacji:( są tygodnie gdzie telefon milczy...czasami idę na rozmowę. Na ostatniej usłyszałam, że jestem za ambitna...zdołować się można. Rodzice mnie wspierają, ale dobija mnie siedzenie w domu, brak faceta, nic mnie nie cieszy:( wieczorami płaczę w poduszkę, czuję się bezwartościowa, nikomu niepotrzebna :(((



sam1988 - 2009-11-23 15:41
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ,,Rodzice mnie wspierają, ale dobija mnie siedzenie w domu, [..], nic mnie nie cieszy:( [...], czuję się bezwartościowa, nikomu niepotrzebna :((("

witam w klubie:mur:




Magadan - 2009-11-23 18:14
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja jutro idę na kolejną rozmowe kwalifikacyjną. Mam nadzieje, że się uda tym razem. W końcu do 3 razy sztuka



misstoolek - 2009-11-23 19:00
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  dziewczyny no marazm jest ;(

---------- Dopisano o 20:00 ---------- Poprzedni post napisano o 19:59 ----------

życzę Ci powodzenia na jutrzejszej rozmowie!trzymam kciuki! moja depresja się pogłębia. Ciągle płaczę i coraz bardzie przekonuję się do tego, ze jestem beznadziejna!



kluska234 - 2009-11-23 19:23
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  oj ciężko z tym szukaniem pracy:( z każdym dniem wątpię, że znajdę...dziś znów otrzymałam odmowę...nawet nie podano konkretnego powodu...nie odpowiadają moje kwalifikacje...skoro pracowałam wcześniej w tej samej branży i mam kierunkowe wykształcenie...MASAKRA.. .czy to wszystko jest już z "góry ustawione" a rozmowy to niepotrzebne przedstawienie??? Dolina...



greenka19 - 2009-11-23 20:27
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Oj dziewczyny.... Ja już też szukam i szukam tej pracy od kilku miesięcy. Studiuję zaocznie ale mieszkam w innym mieście i chcę się przenieść żeby nie dojeżdżać. Również loguję się na takiej jednej stronie najczęściej, dodaję ogłoszenia ale nic. Jak już jest odezw to niestety za takie pieniądze, że niestety nie utrzymałabym się nawet pół miesiąca... Mój TŻ też szuka, ma przebyty staż w handlu ale u niego jest jeszcze gorzej z tym wszystkim... Można się zdołować i jeszcze poniżej poziomu morza spaść a nawet popaść w depresję...



liselotta - 2009-11-25 09:33
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez sam1988 (Wiadomość 15455613) ,,Rodzice mnie wspierają, ale dobija mnie siedzenie w domu, [..], nic mnie nie cieszy:( [...], czuję się bezwartościowa, nikomu niepotrzebna :((("

witam w klubie:mur:

dokładnie identyczna sytuacja u mnie, dziewczyny...

to mój pierwszy wpis tutaj, ale podczytuję was od jakiegoś miesiąca i znam wasze historie. ja się obawiam, że do końca roku to już raczej nie dostanę pracy, bo wiadomo jak to jest, ogłoszeń nie ma albo się powtarzają, a ludzie już zostali zatrudnieni.

w sumie w ciągu półtora miesiąca miałam 2 rozmowy w dwóch różnych firmach (raczej korporacjach). najpierw cv+list, potem jak się uda to pierwsza rozmowa po pol i ang, potem jak ta rozmowa dobrze pójdzie, to kolejna w jeszcze jednym języku. jestem po tym wszytskim i teraz czekam na odzew. też mi nie powiedziano kiedy mam się tego spodziewać.



gorzka prawda - 2009-11-25 10:46
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kluska234 (Wiadomość 15460917) oj ciężko z tym szukaniem pracy:( z każdym dniem wątpię, że znajdę...dziś znów otrzymałam odmowę...nawet nie podano konkretnego powodu...nie odpowiadają moje kwalifikacje...skoro pracowałam wcześniej w tej samej branży i mam kierunkowe wykształcenie...MASAKRA.. .czy to wszystko jest już z "góry ustawione" a rozmowy to niepotrzebne przedstawienie??? Dolina... Tak... to też o mnie....
Ja pracy szukam już prawie 5 miesięcy. Mam za sobą licencjat, w czerwcu kończę uzupełniające studia magisterskie. W między czasie odbyty staż, wolontariat, praktyka studencka, przygotowanie zawodowe, praca na zastępstwo, druga praca, w międzyczasie dwa szkolenia... wszystko w branży zgodnej z kierunkiem moich studiów. I co z tego? Nic! Bo nie mam tego najważniejszego: ZNAJOMOŚCI. Mieszkam w niewielkiej miejscowości, gdzie bez szerokich pleców naprawdę jest trudno o dobrą pracę. Wiele razy widziałam, że zatrudniają osoby z dużo niższymi kwalifikacjami i bez doświadczenia, ale za to z odpowiednim nazwiskiem. Dlaczego tak jest? Zaczęłam szukać pracy w pobliskich miastach, ale jest to samo. Teraz szukam także w większym mieście oddalonym od mojego o 70km. Będę musiała dojeżdżać autobusem (25min) i pociągiem (1godz. 20min.) w jedną stronę do tego czekanie na dworcu (ok.1,5godz. dziennie). Ale nie mam wyjścia. Studiuję zaocznie, do czerwca muszę płacić po 600zł miesięcznie, a na ten miesiąc już mi zabrakło. Odroczyli mi do grudnia, ale skąd wezmę w grudniu 1200zł? Będę musiała wziąć kredyt studencki..... Modlę się tylko żeby mnie zatrudnili, bo inaczej się powieszę. Wiem, że przez te dojazdy mogę zawalić studia, a to ostatni rok, do tego pisanie pracy magisterskiej..... Nie myślę jednak o tym, bo i tak je zawalę, jeżeli nie będę miała na czesne. Na nikogo nie mogę liczyć, rodzicom też się nie przelewa...:mur:



sam1988 - 2009-11-25 11:45
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ,,I co z tego? Nic! Bo nie mam tego najważniejszego: ZNAJOMOŚCI. Mieszkam w niewielkiej miejscowości, gdzie bez szerokich pleców naprawdę jest trudno o dobrą pracę. Wiele razy widziałam, że zatrudniają osoby z dużo niższymi kwalifikacjami i bez doświadczenia, ale za to z odpowiednim nazwiskiem."

Aż za dobrze znam takie sytuacje, brat tak naprwdę bez większych znajomości, i właściwie minimalne wykształcenie - szkoła zawodowa tyle że z odp. kierunkiem dostał chyba 2 miesiące po zakończeniu szkoły...



sweetye - 2009-11-25 16:49
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja straciłam pracę w październiku dość niespodziewanie, tylko dlatego, że były już szef oczekiwał większego zaangażowania w relację z nim.. W grudniu idę do nowej pracy (fakt, załatwionej), ale tak sobie teraz myślę, że dobrze się stało. Wkurza mnie, że tak traktuje się młodych ludzi. Co trzeba zrobić żeby utrzymać się na stanowisku?? Czy może po prostu ludziom, którzy są na wyższej pozycji poprzewracało się w głowie?
Tak, miałam depresję. Gdyby nie fakt, że specjalnie przeprowadziłam się do Warszawy i wynajmuję mieszkanie, spokojnie wróciłabym do domu i nie byłoby problemu. A tu tyle obowiązków, tyle rzeczy do opłacenia..
I tu aplauz dla rodziców. Wsparcie najbliższych jest najważniejsze!
I trzeba jeść dużo czekoladowych torcików:ehem: to pomaga.



anka_85 - 2009-11-26 14:21
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  z ostatniej rozmowy kwalifikacyjnej (sprzedawca w sklepie) :

praca po 12 godzin, nauka w weekendy jest nie na rękę pracodawcy,
zmiany po 6 i 8 godz. zdarzają się, ale RZADKO, dni wolne też nie za bardzo.
oferta dla ludzi, dla których praca to NAJWAŻNIEJSZY PRIORYTET w życiu.
czyli praca od 9 rano do 21, na umowę zlecenie, w domu byłabym o 22-22:30 (o ile sklep byłby zamykany punkt 21, ale zawsze pół godz. po zamknięciu sprzątanko jest, więc koniec pracy o 21:30)
praca z odpowiedzialnością materialną, czyli za każdą kradzież odpowiadają pracownicy (straty potrącane z wypłaty)
za 1100 zł na ręke...
przy założeniu że pracuję pn. pt 12 godzin, wychodzi 240h/miesiąc, co daje nam stawkę godzinową 4.50 na ręke.
żal po prostu.
albo mi się w tyłku przewraca?
co myślicie ?



lotta6 - 2009-11-26 15:33
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  :nie:
Zal, zajechac sie mozna pracujac po 12 godzin dziennie. Pewnie jeszcze nawymyslaja wiecej kradziezy niz naprawde bylo.

Ja myslalam kiedys, ze ludzie w sklepach po 8 godzin pracuja (tylko sie zastanawialam jak to sie rozklada, myslalam ze moze ktos od 8-16 ktos od 13 do 21 itd) dopiero kolezanka mnie uswiadomila.
Ja nie wiem jak dziewczyny tyle wystac potrafia i jeszcze sa mile dla klientow :mdleje:

Nic dziwnego, ze ekipa w sklepie co chwile sie zmienia. Jedynie w h&m i camaieu widze te same twarze. Nie masz tych sklepow gdzies u siebie?



anka_85 - 2009-11-26 16:06
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez lotta6 (Wiadomość 15517578) :nie:
Zal, zajechac sie mozna pracujac po 12 godzin dziennie. Pewnie jeszcze nawymyslaja wiecej kradziezy niz naprawde bylo.

Ja myslalam kiedys, ze ludzie w sklepach po 8 godzin pracuja (tylko sie zastanawialam jak to sie rozklada, myslalam ze moze ktos od 8-16 ktos od 13 do 21 itd) dopiero kolezanka mnie uswiadomila.
Ja nie wiem jak dziewczyny tyle wystac potrafia i jeszcze sa mile dla klientow :mdleje:

Nic dziwnego, ze ekipa w sklepie co chwile sie zmienia. Jedynie w h&m i camaieu widze te same twarze. Nie masz tych sklepow gdzies u siebie?
zajechanie i jeszcze zrezygnowanie z życia osobistego :(
bo ile nam zostaje życia, jak się późno wraca do domu, a rano trzeba wstać :mur:
też się martwię wymyślaniem kradzieży.
nie ma to jak dobre warunki pracy :mur:

Podanie do H&M wysłane, odpisali że obecnie nie prowadzą rekrutacji i dziękują za złożenie aplikacji.
Camaieu nawet nie szuka sprzedawców, raz wysłałam cv, ale odzewu niestety nie było.
H&M ma naprawdę fajne warunki pracy, z tąd te same twarze.

---------- Dopisano o 17:06 ---------- Poprzedni post napisano o 17:02 ----------

przez 3 dni pracowałam w Reserved, miałam 2 zmiany po 10h i jedną 12h.
podziękowałam, bo jak szłam na przerwy, które były BARDZO krótkie, to miałam ochotę z nich nie wracać.
nigdy nic mnie tak nie bolało, z resztą nigdy nie stałam w 1 miejscu (przebieralnia)12h.... nigdy nie zapomnę tego bólu pleców.



gorzka prawda - 2009-11-26 22:54
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja dzisiaj zaniosłam kolejne CV. Pół godziny później dowiedziałam się kogo zatrudnią. Dodam, że składanie podań do 7 grudnia. Miałam ochotę wrócić i odebrać moją aplikację!!! Odechciało mi się tez iść na rozmowę....ale pewnie pójdę....bo wiadomo jak z tą nadzieją jest....



n-nika - 2009-11-27 08:45
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja pracuje od niedawna i szczerze mówiąc już tej pracy nienawidze!!! po ciuchu szukam czego innego :cool:
Szef to taki psychopata, że masakra.... pracuje 2 miesiąc, w biurze siedze sama (niewiem nawet do kogoś się odezwać)... wpada tylko szef, z nim to już w ogole nie ma o czym...:mur: niby na początku taki wporządku był, a teraz niewiem chyba robi ze mnie idiotke, nawet o nic zapytać się nie mogę, bo odrazu wychodzi na to, że ja przecież takie rzeczy musze wiedzieć!!! ale skąd, jeśli niektóre sprawy pierwszy raz mam zrobić, a jak zrobie bez pytania to jest źle!!! :pala: (a na początku sam gadał, że jak czegoś nie wiem - mam pytać. ) nawet faxa mam wysyłac tak jak mu się podoba, a nie tak jak ja wysyłam!!! choć to bez różnicy gdzie się wsadzi tą pieprzoną kartke :mad: ...no ale żle. Na dodatek musze też robić rzeczy, które nie są moim obowiązkiem, m.in rozniesienie ulotek firmowych po blokach :mur: na rozmowie kwalifikacyjnej powiedział, że raz na jakiś czas.... a teraz do cholery chodze już chyba codziennie, 2 miesiąc. :confused: Wykorzystuje to, bo wie, że 'ja pójdę' :pala: ...bo poprzednia pracowinica się buntowała, nie dziwie jej się. Też mam już tego dość. I jak ja mam się czegoś nauczyć tam :cool:
Wiecie co, dla mnie w pracy zawsze była najwazniejsza atmosfera, jeśli jest koszmarna... to odechciewa mi się pracować. Więc czas rozejrzeć się za czymś innym.......:mur:



kluska234 - 2009-11-27 18:30
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez gorzka prawda (Wiadomość 15527470) Ja dzisiaj zaniosłam kolejne CV. Pół godziny później dowiedziałam się kogo zatrudnią. Dodam, że składanie podań do 7 grudnia. Miałam ochotę wrócić i odebrać moją aplikację!!! Odechciało mi się tez iść na rozmowę....ale pewnie pójdę....bo wiadomo jak z tą nadzieją jest.... Ja chodzę na rozmowy traktuję je jako trening...przecież wreszcie musi się to moje bezrobocie :( Trzymam kciuki!



kwiateda - 2009-11-27 19:10
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Witam wszystkich
Jestem tu nowa, postanowiłam dołączyć do was :-) Od dwóch tygodni jestem bezrobotna, skończył mi się staż i koniec, teraz siedzenie w domu zostało, oby nie długo, bo już mnie to zaczyna wkurzać :mad:



TheFall - 2009-11-28 19:26
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Hej. Jakiś czas temu też pisałam o poszukiwaniach pracy. Wspominałam, że studia, które ukończyłam, nie do konca mnie interesowały, a to co chciałabym robić to grafika. No i zmieniłam CV na takie "kolorowe-wydziwiane-robione w Photoshopie", wysylałam i zostalam zaproszona na dwie rozmowy. Jedna poszła super i mam pracę!
Myślałam już, że bez znajomości nigdy nikt mnie nie zatrudni, a udało się.
Życzę powodzenia i wytrwałości! Nie wierzyłam kiedy inne forumowiczki to pisały (kiedy same w końcu zostały zatrudnione), ale kurcze można! i uda się! trzeba próbować.



kwiateda - 2009-11-28 19:45
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Niezły pomysł z tym kolorowym CV, od razu rzucił się w oczy i zainteresował widocznie, może ja takiego czegoś spróbuję, chociaż znając moje szczęście to nawet żebym miała CV w złote ramki wklejone to i tak nie wybraliby mojego.



jopli_n - 2009-11-28 19:49
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja jestem bez pracy ponad 2 tygodnie. Mam wsparcie od rodziców. Będą mi opłacać studia, ale wiem, że ich kieszeń tez ma dno. Poszłam do pracy zaraz po maturze. Praca głupia bo w fast foodzie, ale miałam przynajmniej kasę na własne przyjemności. Teraz skończą się lepsze kosmetyki ;) wypady na kręgle i piwo ze znajomymi co parę dni. Idę w przyszłym tygodniu do urzędu pracy. Nie wiem czy to coś mi pomoże, ale zobaczymy.

Szczerze, Wasze posty mocno mnie zdołowały :(

Ps. witam na forum.



TheFall - 2009-11-28 19:53
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Jakby co, ja mogę komuś takie kolorowe CV zrobić. Takie proste wzory każda z was mogłaby zrobić ze zwykłych pędzelków do pobrania za darmo choćby na DeviantArt.

I na prawdę polecam kolorowe CV. Pomyślcie, pracodawca dostaje na maila 300 CV-ków w Wordzie, pisanych Arialem czy inną nudną czcionką, i nagle wasze, w jpg, które bez ściągania może obejrzeć z poczty, kolorowe, rzuca się w oczy i jest INNE.



jopli_n - 2009-11-28 19:58
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Sama się tym interesuje. Nie chwaląc się photoshopa znam bardzo dobrze ;) ale nigdy nie wpadłam na pomysł, żeby CV było bardziej kreatywne graficznie.



kluska234 - 2009-11-30 18:47
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez TheFall (Wiadomość 15558285) Jakby co, ja mogę komuś takie kolorowe CV zrobić. Takie proste wzory każda z was mogłaby zrobić ze zwykłych pędzelków do pobrania za darmo choćby na DeviantArt.

I na prawdę polecam kolorowe CV. Pomyślcie, pracodawca dostaje na maila 300 CV-ków w Wordzie, pisanych Arialem czy inną nudną czcionką, i nagle wasze, w jpg, które bez ściągania może obejrzeć z poczty, kolorowe, rzuca się w oczy i jest INNE.

Uważam, że kolorowe CV to dobry pomysł ale dla kogoś kto chce pracować jako grafik czy marketingowiec, gdzie trzeba się wykazac kreatywnością. A nie dla kogoś kto szuka pracy w banku czy w urzędzie...:) ale to tylko moja opinia za to gratuluję znalezienia pracy :) Mam nadzieje, że mnie też się poszczęści i tego życzę wszystkim bezrobotnym obecnym na forumj :)



Amazoniak - 2009-11-30 19:21
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ja się nawet spotkałam na studiach podyplomowych z poradą aby zrobić cv w formie prezentacji w power poincie-właśnie po to by się wyróżniało i to nie tylko na stanowiska związane z grafiką



gorzka prawda - 2009-11-30 20:16
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Amazoniak (Wiadomość 15591388) ja się nawet spotkałam na studiach podyplomowych z poradą aby zrobić cv w formie prezentacji w power poincie-właśnie po to by się wyróżniało i to nie tylko na stanowiska związane z grafiką Ja myślę, że takie CV, które wyróżnia się ze stosu pozostałych może być niezłym wabikiem dla pracodawcy, ale wydaje mi się, że nie do każdego rodzaju pracy i nie na każde stanowisko można złożyć tego typu CV. Ja bym raczej była ostrożna.



ViOLcIa - 2009-11-30 20:19
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Dziewczyny musze sie wygadac bo dzisiaj juz nie wytrzymalam i po prostu poszlam w kat plakac :( zaczne moze od tego ze mam 20 lat i pewnie wiele z was moze mi odpowiedziec ze "jeszcze cale zycie przede mna"... a wiec w tym roku skonczylam technikum, po maturze grzecznie poszlam szukac pracy i w ciagu 2 tygodni znalazlam ja w butiku w centrum handlowym. Po przyjeciu oferty rozdzwonily sie telefony, chyba z 6 sklepow dzwonilo do mnie z powiadomieniem o rozmowie kwalifikacyjnej. Jako ze mialam prace to zapisalam sie na studia zaoczne i wszystko bylo fjnie pieknie.... do momentu az nie zachorowalam na zapalenie przydatkow. Jedno L4, drugie L4, trzecie juz bylo szpitalnym zwolnieniem bo mialam wykonywana laparoskopie. I ciach... zwolnienie :( Gdy tylko doszlam do siebie po zabiegu to zaczelam szukac pracy bo byly studia za ktore trzeba bylo placic. I tak w sumie szukam do teraz...:( Oszczednosci sie skonczyly i musialam przerwac nauke. i tak wlasciewie zostalam z niczym, bez pracy, bez szkoly, poszlam zapisac sie na staz do urzedu to Pani powiedziala mi ze 2 dni temu przestali wysylac bo skonczyly sie fundusze i do konca roku juz nie mam na co liczyc. Bylam na 2 rozmowach ( a rozdalam moich CV okolo 50) i nic ;( a mam juz doswiadczenie jako pracownik:( to jest okropne kiedy idzie sie na rozmowe, czeka az zadzwonia...a nikt nie dzwoni :( brak pracy tak strasznie obniza moja samoocene.... za kazdym razem mam swiadomosc ze ktos byl lepszy.... powoli zaczynam byc zla sama na siebie ze pechowo akurat musialam sie pochorowac, chociaz mowia ze zdrowie ma sie tylko jedno i trzeba je szanowac :( ale dlaczego na okres letni bylo tyle propozycji pracy a teraz przawie wcale? za kazdym razem kiedy wyruszam na lowy z Cv to mam coraz mniejszy zapal... i uczucie ze wlasciwie nie ma po co rano wstawac z lóżka... :(



martyna_martyna - 2009-11-30 20:30
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ;0



anka_85 - 2009-11-30 20:43
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez martyna_martyna (Wiadomość 15593066) Znalazlam prace kelnerki w restauracji.Wyglada to tak pracuje od poniedzialku do piatku od 10 do 18, dostalam umowe o prace co w moim miescie jest ciezkie, moge za darmo spozywac posilki(ile chce) plus picie, zarabiam 950 zl plus napiwki, myslicie ze to w miare dobra praca jak na nasze polskie realia? ja czuje ze to nie to, choc mam doswiadczenie z gorszymi pracami, ale nie widzi mi sie przez cale zycie byc kelnerka...co sadzicie? fajnie się masz, bo napiwki to często druga wypłata.
jedzonko i picie, masz umowę o pracę i napiwki, moim zdaniem OK, gdybym dostała taką propozycję, bez wahania zgodziłabym się :ehem:

---------- Dopisano o 21:43 ---------- Poprzedni post napisano o 21:40 ----------

Cytat:
Napisane przez ViOLcIa (Wiadomość 15592815) nikt nie dzwoni :( niestety, mam to samo, z tym że w ostatnim tygodniu rozniosłam 20 cv :mur: nie wiem co się ostatnio dzieje z pracą, ale tak źle to jeszcze nie było.
jak usłyszałam znajome ze szkoły, jak one szukają pracy i NIC to naprawdę, załamałam się i to konkretnie :/



gergilla - 2009-11-30 22:06
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Dziewczyny pomóżcie!! Może zdenerwuje was to, bo ja mam 2 możliwości do wyboru, ale to tylko pozory, że jest super. W 2008 roku skończyłam studia i byłam pół roku bezrobotna. Myślalam, że oszaleję. Deprecha totalna, nikt nie odpowiadał na CV. czułam się beznadziejnie, zupełnie bezwartościowa. Znajomi zajęci pracą tylko powtarzali: coś znajdziesz w końcu. Mój chłopak robi wielką karierę i jest fachowcem w swojej dziedzinie. Firmy o niego zabiegają. A ja bezrobotna i tak naprawdę bez żadnej poważnej umiejętności. W akcie desperacji złożyłam dokumenty do pracy w policji. Nawet się na to napaliłam. Myśłałam, ze nic z tego nie wyjdzie. Ale o dziwo wszystko dobrze zdałam. Mam bardzo dobry wynik. Ale rekrutacja trwała długo i zatrzymała się nawet na kilka miesięcy.Myślałam znowu pech. W tym czasie zatrudniłam się jako dziennikaraka na umowę zlecenie. To zgodne z moim wykształceniem. Jest ciężko, nawet się nie spodziewałam, że tyle stresu może kosztować ta praca. Aale ciągle miałam nadzieje, że to tylko początek, że będzie łatwiej, że się wprawie. Pracuję 4 miesiące i jest jeszcez ciężko, kasa bardzo słaba ale wiem że dużo się uczę. A wczoraj telefon z policji, że chcą mnie wziąć. I nie wiem co mam robić. Wiem, że policja nie jest dla mnie, ale kusi mnie perspektywa stałej pensji i to, że już nigdy nie bede się martwiła o pracę. Bo to dziennikrstwo to nic pewnego, ciężko i za 1000 zł. W policji miałabym po szkoleniu 1800. Ale nie czuję tego. to był desperacki akt bezrobotnej.W dodatku musiałabym udać się na ponad pół roku w koszary. Nie chcętego, ale w redakcji nie ma szans na umowe o prace, jest komplet stałych dziennikarzy. I za tę kasę, którą dostaję z wierszówki nie da się długo wyżyć. I nie wytrzymam nawet 1 dnia będąc bezrobotną. Pomóżcie. Co radzicie!



Wenila - 2009-11-30 22:20
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  no wiesz, sama odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz codziennie rano wstawać z uczuciem nienawiści do wykonywanej pracy. Jesli uważasz, ze to nie jest to co chcesz robić, to nie pchaj sie w to....zresztą takie doradzanie na wizażu nie ma sensu, bo nikt nie zna sytuacji tak jak Ty, więc porady nie beda obiektywne



gergilla - 2009-12-01 07:15
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Dzięki, wiem, że masz racje. Ale szukam wszędzie porady, bo to jedna z najważniejszych decyzji w moim życiu i muszę podjąc ją do jutra. może ma ktoś was jakąś znajomą dziewczynę w policji, która mogłaby coś powiedzieć o tej pracy. Bo na forach czytam tylko negatywne rzeczy



liselotta - 2009-12-01 08:45
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  uważam, że praca w policji jest na tyle specyficzna, że rzeczywiście idą tam tylko ludzie, których marzeniem było robić to od dawna.

założę się, że ten stan nie potrwa długo i wkrótce załapiesz kolejne zlecenia i będziesz zarabiała więcej niż w policji. a jeśli dziennikarstwo jest tym, co chciałabyś rzeczywiście robić, to myślę, że warto uzbroić się w cierpliwość. w końcu nie od razu rzym zbudowano, kariery też nie zeobi się ot tak, w parę tygodni ;)



Wenila - 2009-12-01 11:10
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ale z drugiej strony nie jest też powiedziane, ze w tej policji musisz już pracować do emerytury. Zawsze mozesz nauczyć się czegoś nowego co pomoze Ci w dziennikarstwie...rozszer zy horyzonty...

ot. Zdawałaś testy sprawnościowe czy tylko multi select?



gergilla - 2009-12-01 11:42
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Jestem już po wszyskim, mam już termnin wyjazdu na półroczne szkolenie. Uff. Wszyscy mnie namawiają, mówią, że to stała poraca i nie jest źle.



Słodkaaa - 2009-12-01 11:50
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ja bym pojechała, bo jak to mowia, kto nie ryzykuje ten nie ma ;)

powodzenia



Wenila - 2009-12-01 12:51
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  a mozna wiedzieć gdzie to szkolenie? Proszę o info na PW na temat rekrutacji...jeśli to nie tajemnica oczywiście



liselotta - 2009-12-01 14:10
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  mozesz zrobic specjalizację z reportażu policyjnego :]



Wenila - 2009-12-01 14:33
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  albo w Policji możesz mieć awans na stanowisko z tym zwiazane, jakas podyplomówka z PR i mozna zostac rzecznikiem...a wtedy to juz nie martwisz sie o awanse i nie czuj sie gorszą



kluska234 - 2009-12-01 18:14
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Czy jest tu ktoś z Krakowa? Chciałabym wiedzieć jak wygląda sytuacja na rynku pracy w tym mieście. Z góry dziękuję za odpowiedź:) Pozdrawiam



Wenila - 2009-12-01 18:19
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  szczerze...dno, szukam ponad rok.
Oczywiście jest sporo ogłoszeń dla studentów na zlecenie od 3.5 za godzinę netto...
...chyba, że ma się szczęście i znajomosci to inna sytuacja



Amazoniak - 2009-12-01 20:07
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ja jestem z Krakowa, jest ciężko tutaj z pracą, trzeba się uzbroić w cierpliwość jak się chce coś znaleźć za więcej niż 1000 netto :cool: nie jest to niemożliwe oczywiście ale teraz jest sezonowy spadek ofert w związku z końcem roku, początek też zwykle jest słabszy, myślę że ruszy się coś dopiero ok maja



karolla_x - 2009-12-01 20:46
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ehhh mam technika hotelarstwa
technika usług kosmetycznych
i teraz studia Zarzadzanie logistyka
i...... zero pracy dlaczego??? w moim przypadku brak tolerancji, moje miasto ma ok 60 tys mieszkancow i kazdy wie ze jestem szalona w ciuchach makijazach i fryzurach. Choc na rozmowe ide elegancko ubrana, patzra na mnie krzywo, a potem czasme słyszlam ze to "ta" chyba normalne ze nie bede ubrana w kolorowe ciuchy do pracy tylko porzadnie i elegancko. Raz w rossmanie koles zazyczyl zebym sie przefarbowala bo mialam lekki odcien rozowego na plowie głowy.Ehhh powiedzialam ze nie zmienie koloru. heh nie moglam sie przefarbowac bo stracilabym wlosy:brzydal:



anka_85 - 2009-12-01 21:14
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Amazoniak (Wiadomość 15612317) ja jestem z Krakowa, jest ciężko tutaj z pracą, trzeba się uzbroić w cierpliwość jak się chce coś znaleźć za więcej niż 1000 netto :cool: nie jest to niemożliwe oczywiście ale teraz jest sezonowy spadek ofert w związku z końcem roku, początek też zwykle jest słabszy, myślę że ruszy się coś dopiero ok maja nawet tak nie mów :cry:



michel82 - 2009-12-02 09:54
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Po dwóch i pół miesiącach przerwy od ostatniej rozmowy kwalifikacyjnej, wczoraj miałam telefon :jupi: Zadzwonili do mnie i zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną w piątek. Trzymajcie kciuki, może tym razem się uda.



gergilla - 2009-12-02 11:00
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  zdecydowałam że nie idę do policji. A jezeli chcecie jakieś informację to mój nr gg 5649076. Bo i tak tu trochę namieszałam i pisałam nie na temat. Dzięki za wszystkie rady.



kluska234 - 2009-12-02 14:41
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Amazoniak (Wiadomość 15612317) ja jestem z Krakowa, jest ciężko tutaj z pracą, trzeba się uzbroić w cierpliwość jak się chce coś znaleźć za więcej niż 1000 netto :cool: nie jest to niemożliwe oczywiście ale teraz jest sezonowy spadek ofert w związku z końcem roku, początek też zwykle jest słabszy, myślę że ruszy się coś dopiero ok maja
Koło maja??? To jestem pocieszona :mur:



anka_85 - 2009-12-02 15:26
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kluska234 (Wiadomość 15624496) Koło maja??? To jestem pocieszona :mur: no a co, w końcu mamy kryzys.
pfff, kryzys. kryzys - sryzys.
kto wie jak to jest dokładnie z tym kryzysem, to go jeszcze bardziej szlag trafia :mur:



michel82 - 2009-12-04 12:58
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja już po dzisiejszej rozmowie kwalifikacyjnej. Muszę czekać do poniedziałku na odpowiedź. Ciekawe co z tego wyjdzie.



kluska234 - 2009-12-04 19:16
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez michel82 (Wiadomość 15663388) Ja już po dzisiejszej rozmowie kwalifikacyjnej. Muszę czekać do poniedziałku na odpowiedź. Ciekawe co z tego wyjdzie. Jakieś ciekawe pytania były na rozmowie?:)
Trzymam kciuki! :-)



gorzka prawda - 2009-12-04 20:25
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja w poniedziałek byłam na rozmowie (praca na zastępstwo). Rozmowę zaliczyłam na 5+. Odpowiedziałam na wszystkie zadane mi pytania. Komisja zdumiona była poziomem mojej wiedzy merytorycznej (sami mi to powiedzieli). Mówili, że zadzwonią do końca tygodnia, jeżeli mnie wybiorą. I co?
I to: :upa:!!!



Gezelle - 2009-12-04 23:15
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  U mnie jest tak, że jeszcze studiuję (dziennie), ale żyję na swój koszt, a życie w Wawie jest trochę drogie. NIe otrzymuję wsparcia od rodziców. W tym roku obcieli mi stypednium naukowe, bo szkoła nie ma tyle funduszy... no i wpadłam w lekką załamke.

Ale działało to na mnie mobilizująco i zaczełam wykonywać nadludzki wysiłek, czyli:
- złożyłam aplikacje na wszystkie możłiwe stypendia dla biednych albo zdolnych lub aktywnych , lub zwykłych studentów w Polsce i za granicą.
--->nie poskutkowało
- aplikowałam o kredyt studencki --> ale potrzebowałam podpisu od rodziców, którego nie otrzymałam jako dziecko przeklęte, więc z kredytu lipa
- założyłąm firmę , która jak na razie przyniosła mi tylko/aż 1 zlecenie, za które spłaciłam długi! :D
- zaczęłam prowadzić korepetycje z angielskiego i photoshopa.
- zaproponowałam koleżance mieszkanie u mnie kątem i dokłądanie się do rachunków,

dalej nie jest lekko, postępy przychodza w tak mozolnym tempie, że często przesypiam głód,albo rezygnuje, z chorowania (nie kupuje leków), bycia uczciwym obywatelem (brak biletów ztm), ostatnio nawet jakiś miły facet zapłacił za moje zakupy w sklepie, bo okazało się ze poblokowali mi wszystkie karty...:/

Podsumowując drogie wizażanki oto moje przesłanie:
nikt nie obiecywał ze życie będzie lekkie, ale jak już jest mega ciężkie to chociaż nie pogarszajmy tego stanu swoim psychicznym zdołowaniem. życzę wam dużo odwagi , dużo uśmiechu (czasem wasza sytuacja może was absurdalnie, czarno-humorystycznie rozśmieszyć!), zawsze może być gorzej. A jak nie umiecie się wyluzować to polecam medytacje, psychodele albo jakaś daleką podróż na stopa



liselotta - 2009-12-05 08:49
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Gezelle (Wiadomość 15675337)
Podsumowując drogie wizażanki oto moje przesłanie:
nikt nie obiecywał ze życie będzie lekkie, ale jak już jest mega ciężkie to chociaż nie pogarszajmy tego stanu swoim psychicznym zdołowaniem. życzę wam dużo odwagi , dużo uśmiechu (czasem wasza sytuacja może was absurdalnie, czarno-humorystycznie rozśmieszyć!), zawsze może być gorzej. A jak nie umiecie się wyluzować to polecam medytacje, psychodele albo jakaś daleką podróż na stopa
:oklaski:

tak trzymać! mam nadzieję, że twoja firma się rozwinie i za parę lat będziesz patrzeć na ten epizod z nutką nostalgii sącząc drinki z palemką nad brzegiem adriatyku ;)

u mnie dalej cisza, milczą już dwa tygodnie, nie wiem co to z tego będzie... teoretycznie miał być grudzień, ale grudzień już jest. a oni zawsze wysyłają wiadomość jeśli cię nie chcą.



misstoolek - 2009-12-05 21:44
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  heloł girls:) właśnie sobie myślę, że nie ma co się dołować!jeszcze się kurka wodna napracujemy:) szukajmy a na pewno znajdziemy...prędzej czy później nas wezmą ;)



Wenila - 2009-12-05 21:59
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  wreszcie jakiś pozytywny wpis, az się miło zrobiło, ale ja jestem za tym, żeby raczej prędzej niż później



gorzka prawda - 2009-12-06 10:50
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez misstoolek (Wiadomość 15689540) heloł girls:) właśnie sobie myślę, że nie ma co się dołować!jeszcze się kurka wodna napracujemy:) szukajmy a na pewno znajdziemy...prędzej czy później nas wezmą ;) Trochę gorzej mieć takie podejście w sytuacji, gdy ciągnie się za człowiekiem mnóstwo długów i wizja wyrzucenia z uczelni na ostatnim roku studiów za nieopłacenie czesnego.:tasaczek:



Dyskrecja - 2009-12-06 13:52
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  W obecnych czasach wiele osób boryka się z problemem braku pracy lub żyje pod presją utraty stanowiska. Spowodowany tym stres jest normalny do pewnego momentu, mianowicie dopóki jest to stres motywujący, a nie prowadzący do załamania czy depresji. Najlepszym sposobem na taki stres jest aktywne poszukiwanie nowej posady.



gorzka prawda - 2009-12-06 16:08
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Dyskrecja (Wiadomość 15697715) W obecnych czasach wiele osób boryka się z problemem braku pracy lub żyje pod presją utraty stanowiska. Spowodowany tym stres jest normalny do pewnego momentu, mianowicie dopóki jest to stres motywujący, a nie prowadzący do załamania czy depresji. Najlepszym sposobem na taki stres jest aktywne poszukiwanie nowej posady. Zgadzam się z powyższym postem w 100%. Moja psychika sięgała już największych głębin mojej rozpaczy. W pewnym momencie przestałam chodzić na rozmowy, a później nie wysyłałam już nawet cv. Dodam, że uprzednio pracy szukałam bardzo intensywnie przez 4 mce.
Na szczęście to poczucie beznadziejności i bezradności nie trwało zbyt długo. Ale są takie chwile, gdy bardzo trudno znaleźć motywację i siłę do działania.
Powoli czuje, że w moje skrzydła znów zaczyna napływać wiatr, muszę je tylko bardziej rozpostrzeć, ale wierzę, że wszystko przyjdzie z czasem. Wierzę, że znajdę jakąkolwiek pracę (póki co), bo MUSZĘ i tyle. Nie dopuszczam do siebie innej możliwości, bo innej możliwości po prostu nie może być.
Powoli odbijam się od dna.



kluska234 - 2009-12-06 16:48
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Jakie macie pomysły na poszukiwanie pracy??? :)



mel89 - 2009-12-06 17:49
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Mój chłopak od 11 miesięcy szuka pracy, a jest grafikiem komputerowym(!).
Pracował już w tej branży 2 lata, zwolnili go bo firma jest upadająca i szukają oszczędności, przeprowadził się i tak realnie od września w łodzi nie może znaleźć pracy na tym stanowisku. Wykorzystaliśmy już WSZYSTKIE kontakty, wysyłał CV, dzownił i nic. Pogoda nie dopisuje, jest szaro, zimno, święta się zbliżają, sylwester, a my pewnie będziemy siedzieć w domu,bo nie ma kaski na wyjady :( Jeśli mi źle, bo patrzę na niego i widzę jak mu to siada na psyche, ostatni miesiąc zresztą nie zaliczał się do tych udanych w związku, bo TŻ jest markotny, łatwo się denerwuje, widać, że ma dosyć takiej sytuacji.. A ja nic nie mogę zrobić, i w dodatku jeszcze studiuję :(
Fajnie, że ktoś napisał o tych mejlach - TŻ wysyła ich codziennie kilka i dobrze wiedzieć, że lepiej złożyć cv oficjalnie.



gorzka prawda - 2009-12-06 19:24
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kluska234 (Wiadomość 15700833) Jakie macie pomysły na poszukiwanie pracy??? :) Po pierwsze: mała-duża zmiana (narzeczony zafundował fryzjera:ehem:).
Po drugie: ograniczyć do minimum wysyłanie cv mailem - pójdę osobiście wszędzie gdzie będę tylko w stanie dotrzeć.
Po trzecie: własna inicjatywa, nie czekać aż z nieba spadnie jakaś oferta. We wtorek voyage po mieście z teczką pełną cv!!!
Po czwarte: nie pomijać ofert poniżej swoich kwalifikacji. Podczas mniej ,,ambitnej" pracy wciąż można szukać lepszej, a i pieniądz jakiś wpadnie do kieszeni. Chowam swoją dumę!
Robię też rutynowo masę innych rzeczy, aby znaleźć pracę, a to tylko ,,nowości", które zamierzam wcielić w życie i udoskonalam ciągle moją taktykę, a to dopiero początek:pala:!
Chętnie dowiem się tutaj jak inni efektywnie szukają pracy:D

W czerwcu obrona mgr, w sierpniu ślub -> za nic w świecie nie zmienię tych planów!!!:nie:



Amazoniak - 2009-12-06 20:13
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  ja polecam stworzenie sobie prywatnej bazy firm ze swojej branży które teraz nie rekrutują, ale którymi byłybyście zainteresowane i powysyłać do nich swoje cv-ki. Do mnie do tej pory się odzywają firmy, które mają mnie w swojej bazie danych i akurat kogoś poszukują i to najczęściej zanim dadza oficjalne ogłoszenie np. do prasy :ehem:



misstoolek - 2009-12-06 20:25
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  polecam też zalogować się np. na portalu spolecznosciowym goldenline, profeo, etc. i wysyłać bezpośrednio do magaerów zapytanie, czy aktualnie kogoś poszukują. Ja tak robiłam i odzew był:).uruchomcie kontakty osobiste, niech wszyscy z Waszego kręgu wiedzą, że szukacie pracy. Może nóż, widelec, łyżka...ktoś, gdzieś, kiedyś sobie przypomni o Was



Ariena - 2009-12-07 12:42
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  A ja polecam ogłoszenie w prasie lokalnej. W moim przypadku poskutkowało :ehem:. Chcę zmienić pracę, bo nie wiem na czym stoję, sama praca mi się nie podoba, ani szefowa, ani branża i zarobki minimalne, nie adekwatne do obowiązków. Wysyłam CV i cisza,byłam na 2 rozmowach i nic z tego nie wynikło. Pozostaje mi znów dać ogłoszenie! :ehem: Mam nadzieję że znów poskutkuje.



kluska234 - 2009-12-08 11:59
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Dzięki dziewczyny za pomysły :) Mój telefon nadal milczy, a ofert coraz mniej. Także myślę , że do końca roku nic się u mnie nie zmieni. Dziś odebrałam zasiłek 420zł można "zaszaleć" ;/



kasia083 - 2009-12-08 12:35
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez gorzka prawda (Wiadomość 15704016) ...w sierpniu ślub -> za nic w świecie nie zmienię tych planów!!!:nie: Też kiedyś miałam taki plan... termin był w kwietniu... BOLAŁO :(

Tu jeszcze tego nie pisałam, ale dalej szukam pracy po stażu... Szef zaczął kręcić, zaproponował mi mniej niż minimalna krajowa (gdzie pracowałabym jak na pełnym etacie jako księgowa i kadrowa dla kilku firm) i wogle oskarżył mnie o coś co powstało jak mnie jeszcze u niego nie było a ja to tylko znalazłam i poprawiłam...

Szkoda słów...



Wenila - 2009-12-08 13:00
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  a wspominałaś o tym gościu i jego poczynaniach w UP? Myślę, ze powinni wiedzieć, ze na drugi raz takiemu komuś nie przydzielać stażystów bo są nieuczciwi. Pewnie to nie zmieni nic, ale powinni wiedzieć, że zostałaś oszukana...bo jak inaczej to nazwać, nawet wolnego nie odeprałaś



kasia083 - 2009-12-08 13:45
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Nie, specjalnie o tym nie mówiłam... Jak zanosiłam do nich papiery ze stażu, to się spytali, czy po tym stażu pracuję, ale powiedziałam, że nie. Pracodawcy nie mają tera zobowiązku zatrudniania ludi po stażach, to teraz jest normą, nawet jak ktoś się wykaże...



n-nika - 2009-12-08 17:57
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Jestem załamana :cry: a raczej wkurzona nieziemsko:mad:
3 miesiące temu dostałam prace w pewnym biurze kredytowym..... wszystko byłoby ok, gdyby nie to że moim zadniem było też (jak w rozmowie kwalifikacyjnej zostałam poinformowana roznoszenie ulotek reklamowych - od czasu do czas:cool: )... ok... mineły 3 miesiące, a ja dzień w dzień zostawałam wysyłana na ulotki :mur: obojętnie czy deszcz, czy mróz mialam biegać po bolkach i prosić ludzi, żeby mnie wpuścili do bloku, żeby wciskać ulotki w skrzynki :cool: Na początku zaciskałam zęby i biegałam..... pomimo, że buty mi się pościerały od chodników, pomimo że chodziłam z katarem.... pomimo, że byłam zmęczona, głodna i nawet wysikać nie było gdzie :mad: ... Biuro praktycznie ma marne zyski, praktycznie żadnych.... raz na jakiś czas ktoś przyjdzie po kredyt, ale i tak nikt nie dostanie... Z reszta nie dziwie się, że po 1 biuro jest w bardzo złym punkcie, w piwnicy pewnego pasażu, do po 2 jest mało przekonujące, bo z żadnego banku prowadzone nie jest. :mur:
Ulotki też nikt prakytcznie nie czyta, tylko wyrzuca.... dodam jeszcze że nie raz ludzie się na mnie wydzierali, że budze dzieci dzowniąc, że oni sobie nie życzą ulotek, że zaśmiecam skrzynki, że jakby chcieli kredyt to by nas sami znaleźli itd.... :mad:
Wczoraj miałam SWOIM AUTEM (objętnie czy mam paliwo czy nie mam) jechac na drugi koniec miasta na pewne osiedle... w którym oczywiście byłam nie raz. :1wsciekly Padał deszcz.... było zimno. Nie pojechałam. Bo już się wkurzyłam, tyle tego noszenia i poświęcenia, a ja dostaje marne 1000tys na ręke... Poszwędałam się po mieście i wróciłam do biura. :pala: (pomyślałam, że pojade jak będzie ładniejsza pogoda) Na drugi dzień szef oznajmił mnie, że zachciało mu się sprawdzać.... i że akurat na tym osiedlu nie było ulotek, że niby pare osob powiedziało, że nie było. :mur: ...powiedziałam mu, że nie wszędzie mnie wpuszczają itd. (jakoś starałam się tłumaczyć).... mówiłam też że ludzie mnie wyzywają, obrażają..... krzyczą, niewiadomo co za mnie mają.... itd. Nie mam nic sobie do zarzucenia, bo wkońcu chodziłam.... roznosiłam te cholerne ulotki chyba na wszystkich osiedlach codziennie. :cool: Szef stwierdził, że albo rezygnuje z pracy albo mam 2 tygodnie jeśli nikt nie przyjdzie po kredyt to koniec mojej pracy tam.... Wkurzyłam się i popłakałam. Teraz wychodzi na to, że mam prosić ludzi, żeby ktoś przyszedł po kredyt??? :mur: ... Jestem załamana :cry: Moja wina, że do biura nikt nie przychodzi, że nikt nie chce kredytu....... no chore :mur: Ludzie te śmieszne ulotki wyrzucają do kosza!! a ja mam teraz za to cierpieć, że nikt nie jest zainteresowany :confused:
Szukam innej pracy...... wysyłam znowu CV.... :(



Wertka - 2009-12-08 18:00
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  kasia083- będzie dobrze..zobaczysz:cmok:

Apropo pracy, dziś do mnie zadzwonili z tej firmy co pisałam o niej wcześniej. Byłam w niej na okresie próbnym. Powiedziałam im, że mam pracę i nie jestem zainteresowana. Choć już jej szukam od kilku miesięcy.:mad:

n-nika- nie martw się, teraz takich nieuczciwych pracodawców jest od groma. Najlepiej wykorzystać za grosze a potem pozbyć się z byle powodu.



misstoolek - 2009-12-08 18:37
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Szukam innej pracy...... wysyłam znowu CV.... :([/QUOTE]

Nawet się dziewczyno nie zastanawiaj!



Amazoniak - 2009-12-08 21:45
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  n-nika - ja się zastanawiam jak ty tam tyle czasu wytrzymałaś na tych ulotkach-podziwiam cię. ale nie przejmuj się i nie dołuj-nie jest twoją winą to że nikt nie chce w kryzysie korzystać z usług szemranego biura. mam nadzieje że szybko znajdziesz coś normalniejszego



Marti99 - 2009-12-09 01:15
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez n-nika (Wiadomość 15742083) Jestem załamana :cry: a raczej wkurzona nieziemsko:mad:
3 miesiące temu dostałam prace w pewnym biurze kredytowym..... wszystko byłoby ok, gdyby nie to że moim zadniem było też (jak w rozmowie kwalifikacyjnej zostałam poinformowana roznoszenie ulotek reklamowych - od czasu do czas:cool: )... ok... mineły 3 miesiące, a ja dzień w dzień zostawałam wysyłana na ulotki :mur: obojętnie czy deszcz, czy mróz mialam biegać po bolkach i prosić ludzi, żeby mnie wpuścili do bloku, żeby wciskać ulotki w skrzynki :cool: Na początku zaciskałam zęby i biegałam..... pomimo, że buty mi się pościerały od chodników, pomimo że chodziłam z katarem.... pomimo, że byłam zmęczona, głodna i nawet wysikać nie było gdzie :mad: ... Biuro praktycznie ma marne zyski, praktycznie żadnych.... raz na jakiś czas ktoś przyjdzie po kredyt, ale i tak nikt nie dostanie... Z reszta nie dziwie się, że po 1 biuro jest w bardzo złym punkcie, w piwnicy pewnego pasażu, do po 2 jest mało przekonujące, bo z żadnego banku prowadzone nie jest. :mur:
Ulotki też nikt prakytcznie nie czyta, tylko wyrzuca.... dodam jeszcze że nie raz ludzie się na mnie wydzierali, że budze dzieci dzowniąc, że oni sobie nie życzą ulotek, że zaśmiecam skrzynki, że jakby chcieli kredyt to by nas sami znaleźli itd.... :mad:
Wczoraj miałam SWOIM AUTEM (objętnie czy mam paliwo czy nie mam) jechac na drugi koniec miasta na pewne osiedle... w którym oczywiście byłam nie raz. :1wsciekly Padał deszcz.... było zimno. Nie pojechałam. Bo już się wkurzyłam, tyle tego noszenia i poświęcenia, a ja dostaje marne 1000tys na ręke... Poszwędałam się po mieście i wróciłam do biura. :pala: (pomyślałam, że pojade jak będzie ładniejsza pogoda) Na drugi dzień szef oznajmił mnie, że zachciało mu się sprawdzać.... i że akurat na tym osiedlu nie było ulotek, że niby pare osob powiedziało, że nie było. :mur: ...powiedziałam mu, że nie wszędzie mnie wpuszczają itd. (jakoś starałam się tłumaczyć).... mówiłam też że ludzie mnie wyzywają, obrażają..... krzyczą, niewiadomo co za mnie mają.... itd. Nie mam nic sobie do zarzucenia, bo wkońcu chodziłam.... roznosiłam te cholerne ulotki chyba na wszystkich osiedlach codziennie. :cool: Szef stwierdził, że albo rezygnuje z pracy albo mam 2 tygodnie jeśli nikt nie przyjdzie po kredyt to koniec mojej pracy tam.... Wkurzyłam się i popłakałam. Teraz wychodzi na to, że mam prosić ludzi, żeby ktoś przyszedł po kredyt??? :mur: ... Jestem załamana :cry: Moja wina, że do biura nikt nie przychodzi, że nikt nie chce kredytu....... no chore :mur: Ludzie te śmieszne ulotki wyrzucają do kosza!! a ja mam teraz za to cierpieć, że nikt nie jest zainteresowany :confused:
Szukam innej pracy...... wysyłam znowu CV.... :(


Kurcze, ten Twój szef to porazka jakaś, on naprawdę wierzy w moc tych ulotek? Ja jak widze ulotkę z oferta kredytu to nawet nie czytam, od razu wyrzucam, moze jeszcze będzie chciał żebys po domach zaczęła chodzić i umowy pod nos ludziom wciskać?
Szukaj innej pracy, ja czasami sobie wchodzę na ten wątek, bo jeszcze niedawno sama tu gorzkie żale wylewałam, a teraz jest ok, przynajmniej z pracą:-). Powodzenia wszystkim, którzy poszukują pracy. Trzymam kciuki!



kluska234 - 2009-12-09 10:58
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Wróciłam właśnie z rozmowy. A pan dyrektor ze szczerością stwierdził, że on sam nie ma aż tak dużego wykształcenia jak ja!!! ;/ Masakra bez wykształcenia żle, z za dużym niedobrze...o czym przekonuję się już nie pierwszy raz!!!! ;(



gorzka prawda - 2009-12-09 12:53
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kluska234 (Wiadomość 15754603) Wróciłam właśnie z rozmowy. A pan dyrektor ze szczerością stwierdził, że on sam nie ma aż tak dużego wykształcenia jak ja!!! ;/ Masakra bez wykształcenia żle, z za dużym niedobrze...o czym przekonuję się już nie pierwszy raz!!!! ;( Przykro mi:glasiu:
Też nie raz się o tym przekonałam.



n-nika - 2009-12-09 14:55
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Wertka (Wiadomość 15742185) n-nika- nie martw się, teraz takich nieuczciwych pracodawców jest od groma. Najlepiej wykorzystać za grosze a potem pozbyć się z byle powodu. No właśnie :( a tak się cieszyłam, że mam prace... że w biurze itd. a tu dzień w dzień z ulotkami mam biegać :( mało tego, na początku miałam wrzucać tylko do skrzynek na listy... a teraz już mówi, że mam na drzwi na klamki wiesząć, bo zamówił ulotki z dziurą :mur:
Kumacie? mam biegać w każdym bloku na każdej klatce w góre i w dół, żeby wieszać te gówna :cool:

---------- Dopisano o 15:47 ---------- Poprzedni post napisano o 15:46 ----------

Cytat:
Napisane przez misstoolek (Wiadomość 15743252) Szukam innej pracy...... wysyłam znowu CV.... :(
Nawet się dziewczyno nie zastanawiaj![/QUOTE]

Staram się, ale teraz idą święta, sylwester...... a ja bez pracy mam być przed samymi świętami :confused: nie cieszy mnie już nic....

---------- Dopisano o 15:50 ---------- Poprzedni post napisano o 15:47 ----------

Cytat:
Napisane przez Amazoniak (Wiadomość 15749131) n-nika - ja się zastanawiam jak ty tam tyle czasu wytrzymałaś na tych ulotkach-podziwiam cię. ale nie przejmuj się i nie dołuj-nie jest twoją winą to że nikt nie chce w kryzysie korzystać z usług szemranego biura. mam nadzieje że szybko znajdziesz coś normalniejszego Wiesz jak to jest, dużo moich znajomych szuka prace.... wiec jest cięzko, ja sama tez szukałam 7 miesięcy... teraz jak mi się trafiło choć to, to się tego trzymałam. Zaciskałam zęby i myślałam, że jakoś to będzie.... poświęcałam się..... ale ile można :mur:
na dodatek groźby, że jak nikt nie przyjdzie to mnie zwolni!!! to już przekracza wszelkie granice... :pala:

---------- Dopisano o 15:55 ---------- Poprzedni post napisano o 15:50 ----------

Cytat:
Napisane przez Marti99 (Wiadomość 15751085) Kurcze, ten Twój szef to porazka jakaś, on naprawdę wierzy w moc tych ulotek? Ja jak widze ulotkę z oferta kredytu to nawet nie czytam, od razu wyrzucam, moze jeszcze będzie chciał żebys po domach zaczęła chodzić i umowy pod nos ludziom wciskać?
Szukaj innej pracy, ja czasami sobie wchodzę na ten wątek, bo jeszcze niedawno sama tu gorzkie żale wylewałam, a teraz jest ok, przynajmniej z pracą:-). Powodzenia wszystkim, którzy poszukują pracy. Trzymam kciuki!
To że wyrzucają to jest nic. Ja jeszcze musze się nasłuchać jak mnie ludzie obrażają, wyzywają...... jak wejde na klatke to potrafią nawet wyjść z mieszkania i nawrzeszczeć na mnie, że im dzieci budze, albo że mam wyrzucić to do śmietnika.... że im zaśmiecam itd. A na tych klatkach to czasem tak śmierdzi, że bierze mnie na wymioty :mur: na dodatek mam całe ręce pościerane od wkładania w skrzynki, bo w jedną ręką musze wrzucać itd. Jeszcze jakąś chorobe złapie od dotykania tych brudnych domofonów czy skrzynek, no mówie wam szok :mad:



mallinka86 - 2009-12-09 16:49
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kluska234 (Wiadomość 15754603) Wróciłam właśnie z rozmowy. A pan dyrektor ze szczerością stwierdził, że on sam nie ma aż tak dużego wykształcenia jak ja!!! ;/ Masakra bez wykształcenia żle, z za dużym niedobrze...o czym przekonuję się już nie pierwszy raz!!!! ;(
Też tak miałam , a szukałam pracy w salonie sieci komórkowej jako konsultant:cool:.
Był też taki okres, że nie miałam pracy przez pól roku i też czułam się strasznie zdołowana:nie:. Teraz mam pracę od 2 m-cy, ale jej nie cierpię:cool: tzn. dokładniej atmosfery, która w niej panuje. Ludzie są podzieleni na jakieś "obozy" i ciągle ze sobą walczą. Każdy szuka okazji, żeby się z kimś pokłócić, komuś coś wytknąć. A jeśli chodzi o współpracę to jest żadna:cool:. Jeśli potrzebujesz od kogoś jakiejś informacji , to można usłyszeć " bym Ci powiedziała, ale mi się teraz nie chce". A moja przełożona to już koszmar. Ma humory jak 15 - latka. W jednej chwili jest zadowolona , a za 5 min jest zła i coś jej się nie podoba. Jest kilka fajnych osób, ale siedzą cicho, żeby się nie narażać.
Niestety przez to wszystko jestem strasznie zdołowana:nie:. Do domu wracam zła , a rano nie chce mi się wstać, bo jak sobie myślę o kolejnym dniu z tymi ludźmi to mi się wszystkiego odechciewa. Dziś usłyszałam od 1 osoby, że rzadko kto tam wytrzymuje i już 4 osoby odeszły , bo miały dość. No ale mimo wszystko cieszę się , że mam jakąś pracę i ją szanuję, bo gorzej jest jej nie mieć w ogóle, a jak tylko się obronię ( już w maju:D) to poszukam sobie czegoś innego.



kluska234 - 2009-12-09 19:25
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez mallinka86 (Wiadomość 15761569) Też tak miałam , a szukałam pracy w salonie sieci komórkowej jako konsultant:cool:.
Był też taki okres, że nie miałam pracy przez pól roku i też czułam się strasznie zdołowana:nie:. Teraz mam pracę od 2 m-cy, ale jej nie cierpię:cool: tzn. dokładniej atmosfery, która w niej panuje. Ludzie są podzieleni na jakieś "obozy" i ciągle ze sobą walczą. Każdy szuka okazji, żeby się z kimś pokłócić, komuś coś wytknąć. A jeśli chodzi o współpracę to jest żadna:cool:. Jeśli potrzebujesz od kogoś jakiejś informacji , to można usłyszeć " bym Ci powiedziała, ale mi się teraz nie chce". A moja przełożona to już koszmar. Ma humory jak 15 - latka. W jednej chwili jest zadowolona , a za 5 min jest zła i coś jej się nie podoba. Jest kilka fajnych osób, ale siedzą cicho, żeby się nie narażać.
Niestety przez to wszystko jestem strasznie zdołowana:nie:. Do domu wracam zła , a rano nie chce mi się wstać, bo jak sobie myślę o kolejnym dniu z tymi ludźmi to mi się wszystkiego odechciewa. Dziś usłyszałam od 1 osoby, że rzadko kto tam wytrzymuje i już 4 osoby odeszły , bo miały dość. No ale mimo wszystko cieszę się , że mam jakąś pracę i ją szanuję, bo gorzej jest jej nie mieć w ogóle, a jak tylko się obronię ( już w maju:D) to poszukam sobie czegoś innego.
Właśnie atmosfera w pracy jest bardzo ważna. Życzę Tobie wytrwałości:) A ja nic szukam dalej...;/ Ktoś złożył mi propozycję przeprowadzki do dużego miasta, być może skorzystam jak nie znajdę w swoim mieście.



Ariena - 2009-12-09 19:39
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Oh dziewczyny...mam to samo w pracy. Szefowa oczekuje że będę chodzić od firmy do firmy z ulotkami naszej firmy i prosić dyrektorów o ich wizytówki - żeby ona mogła sobie do nich dzwonić i mnie kontrolować czy na pewno tam byłam. :mad: Pier... to, poroznoszę tam gdzie chciałam, poproszę o wizytówkę ale nie będę wciskać produktów szefom innych firm, to czysta akwizycja! :mur: Na początku szefowa mówiła żebym poroznosiła w różne miejsca i pisała gdzie zaniosłam, a teraz wyskakuje z takim czymś. A to pewnie dlatego, że przyjęła nowego pracownika, który niby się umawia na spotkania i nie ma go potem cały dzień. Oczywiście ja na tym obrywam, bo nie dość że nie wiemy gdzie facet jest to jeszcze ona sobie pewnie myśli że ja też tak powinnam. :mur::mur:
Nienawidzę tej pracy, nienawidzę atmosfery ciągłego nacisku, wymyślania niestworzonych rzeczy przez tą jędzę. Nie było dnia żeby mnie pochwaliła. Nieraz przynoszę jej coś co zrobiłam (jakieś zestawienie czy coś) i nawet nie popatrzy tylko od razu mówi że źle i beznadziejnie, po czym poprawia np. jeden odstęp między wyrazami :rolleyes:. Dziś dałam jej sugestię odnośnie naszej strony internetowej że powinno być coś zmienione, oczywiście powiedziała że nie, że jest ok. Po czym rozmawiała ze swoją córką telefonicznie i córka to samo stwierdziła, że powinna być zmiana na stronie, a baba do mnie- że mogłam jej wcześniej kiedyś powiedzieć.... :cojest: No ja pierd...lę!!!
Jestem taka na nią cięta, na tą pracę, że jak rano wstaję to mam odruchy wymiotne :prosi:.
Poprzedni pracownik odszedł, przede mną przewinęły się od lipca 4 osoby, pewnie po prostu nie wytrzymały. Teraz się nie dziwię.
Najgorsze jest to, że wysyłam CV i cisza :prosi:. Dziś dałam ogłoszenie do gazety, mam nadzieję że pojawi się światełko w tunelu, że zmienię pracę i będę mogła babie walnąć na stół wypowiedzenie zanim ona to zrobi.



n-nika - 2009-12-09 20:01
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Ariena (Wiadomość 15765961) Oh dziewczyny...mam to samo w pracy. Szefowa oczekuje że będę chodzić od firmy do firmy z ulotkami naszej firmy i prosić dyrektorów o ich wizytówki - żeby ona mogła sobie do nich dzwonić i mnie kontrolować czy na pewno tam byłam. :mad: Pier... to, poroznoszę tam gdzie chciałam, poproszę o wizytówkę ale nie będę wciskać produktów szefom innych firm, to czysta akwizycja! :mur: Na początku szefowa mówiła żebym poroznosiła w różne miejsca i pisała gdzie zaniosłam, a teraz wyskakuje z takim czymś. A to pewnie dlatego, że przyjęła nowego pracownika, który niby się umawia na spotkania i nie ma go potem cały dzień. Oczywiście ja na tym obrywam, bo nie dość że nie wiemy gdzie facet jest to jeszcze ona sobie pewnie myśli że ja też tak powinnam. :mur::mur:
Nienawidzę tej pracy, nienawidzę atmosfery ciągłego nacisku, wymyślania niestworzonych rzeczy przez tą jędzę. Nie było dnia żeby mnie pochwaliła. Nieraz przynoszę jej coś co zrobiłam (jakieś zestawienie czy coś) i nawet nie popatrzy tylko od razu mówi że źle i beznadziejnie, po czym poprawia np. jeden odstęp między wyrazami :rolleyes:. Dziś dałam jej sugestię odnośnie naszej strony internetowej że powinno być coś zmienione, oczywiście powiedziała że nie, że jest ok. Po czym rozmawiała ze swoją córką telefonicznie i córka to samo stwierdziła, że powinna być zmiana na stronie, a baba do mnie- że mogłam jej wcześniej kiedyś powiedzieć.... :cojest: No ja pierd...lę!!!
Jestem taka na nią cięta, na tą pracę, że jak rano wstaję to mam odruchy wymiotne :prosi:.
Poprzedni pracownik odszedł, przede mną przewinęły się od lipca 4 osoby, pewnie po prostu nie wytrzymały. Teraz się nie dziwię.
Najgorsze jest to, że wysyłam CV i cisza :prosi:. Dziś dałam ogłoszenie do gazety, mam nadzieję że pojawi się światełko w tunelu, że zmienię pracę i będę mogła babie walnąć na stół wypowiedzenie zanim ona to zrobi.

jakbym siebie słyszała :( mam to samo :mur:
ja nawet wieczorem boje się pojsc spać bo noc tak szybko minie, ze rano znowu musze wstać i iść do tej pieprzonej pracy i znosić to wszystko :cool:



gorzka prawda - 2009-12-09 21:35
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja w poprzedniej pracy byłam przez kierowniczkę zastraszana, szantażowana i opieprzana (przepraszam) za to, że..........najlepiej pracowałam. Tak. Tak. Absurd!!! Robiłam wszystko jak należy i to od pierwszego dnia (a praca niełatwa) i nikt nie musiał mnie niczego uczyć, bo przyszłam z doświadczenie. Robiłam to co mi kazano i pomagałam innym dziewczynom z działu się wdrożyć ,żeby nam z czasem sprawniej wszystko szło. Nadzorowałam pracę całego działu. Skoro sobie radziłam to kierowniczka dołożyła mi jeszcze raz tyle obowiązków, siedziałam dzień w dzień po godzinach (po 10, 12 godzin) żeby to ogarnąć. Nikomu się nie skarżyłam. rano przychodziła wcześniej i sprawdzała czy wszystko zrobiłam i czy dobrze. Oczywiście, że tak!!! Ale ona podkładała mi świnie. Mam pamięć fotograficzną i wiem co i gdzie odkładałam i doskonale pamiętam co robiłam. Chowała pewne dokumenty, a potem żądała ich ode mnie w trybie pilnym i robiła zebranie żeby wszystkim powiedzieć jaki mamy bałagan!!! Na drugi dzień wszystko znajdowałam tam gdzie powinno być!!! Jestem typem pracownika, który pracuje cichutko jak mróweczka nikomu się nie narzuca, a i służy zawsze pomocą innym. Pracownicy z mojego działu i inni przełożeni bardzo mnie chwalili, ufali, bo wiedzieli, że jak coś nie będzie się zgadzało to ja to w mig wyłapie. Ale ta baba czuła coś niedobrego do mnie od początku. W ogóle to ja wiedziałam, że jest fałszywą osobą, bo nigdy nie patrzyła mi w oczy jak ze mną rozmawiała. Najgorsze jest to, że pewnego razu zamówiła mi audiencje u głównej szefowej i przedstawiła mnie w bardzo fatalnym świetle. Szefowa jej uwierzyła, bo ona nic nigdy nie wiedziała jak wiecznie siedziała w swoim gabinecie - wiedziała tylko to co mówiła jej kierowniczka. Po tej akcji nie wytrzymałam i poszłam do kierowniczki na szczerą rozmowę i bardzo grzecznie powiedziałam, że nie chce popełniać błędów, że chce pracować najlepiej jak się da i zapytałam co robię źle, gdyż chciałam to naprawić - a ona na to, że nic nie robię źle. Zatkało mnie, o nic więcej nie zapytałam, wyszłam. Pracowałam dalej jak do tej pory, ale ona była coraz gorsza, potrafiła przy petentach się na mnie wydzierać na cały korytarz, rzucała dokumentami przed nos z krzykiem że niby co to ma być ,dlaczego jeszcze nie załatwione. A ja widziałam to pierwszy raz na oczy, aniby ma to z mojego biurka. Moje tłumaczenia na nic się zdały. Mogłabym tak bez końca wymieniać. Sytuacja stała się nie do zniesienia. Każdego wieczoru po powrocie z pracy bardzo płakałam, bo psychicznie nie dawałam sobie rady. Doszło do tego, że słysząc na korytarzu kroki kierowniczki (rozpoznawałam je) dostawałam ataku paniki, bałam się o co teraz pójdzie. Nie wytrzymałam, złożyłam wypowiedzenie. Wszyscy byli w szoku, ale pogratulowali mi odwagi. Ludzie z pracy, z którymi nie utrzymywałam bliższych kontaktów zaczepiali mnie na korytarzu, w toalecie i szeptem opowiadali historie z życia wzięte o tym do czego to zdolna jest kierowniczka i ilu osobom zmarnowała życie. Zostałam ,,pożegnana" przez resztę firmę bardzo miło i z łezką w oku moim i ich również. Co najlepsze, gdy odbierałam św. pracy od kierowniczki ona nie była usatysfakcjonowana moim odejściem, nawet było jej przykro, bo kto teraz pociągnie cały dział jak siedzą tam same nowie dziewczyny, które się uczą, bo nikt tam długo nie wytrzymał dotychczas. Nie rozumiem jej postępowania. Ale jedno wiem na pewno praca owszem ale nie za cenę własnego zdrowia. Ja mam uraz po tamtej pracy. Teraz szukam nowej pracy, ale czuje strach przed tym że znów spotkam kogoś takiego jak ona.
(przepraszam za wypracowanie, ale to i tak w skrócie)



n-nika - 2009-12-09 21:50
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez gorzka prawda (Wiadomość 15769417) Ja w poprzedniej pracy byłam przez kierowniczkę zastraszana, szantażowana i opieprzana (przepraszam) za to, że..........najlepiej pracowałam. Tak. Tak. Absurd!!! Robiłam wszystko jak należy i to od pierwszego dnia (a praca niełatwa) i nikt nie musiał mnie niczego uczyć, bo przyszłam z doświadczenie. Robiłam to co mi kazano i pomagałam innym dziewczynom z działu się wdrożyć ,żeby nam z czasem sprawniej wszystko szło. Nadzorowałam pracę całego działu. Skoro sobie radziłam to kierowniczka dołożyła mi jeszcze raz tyle obowiązków, siedziałam dzień w dzień po godzinach (po 10, 12 godzin) żeby to ogarnąć. Nikomu się nie skarżyłam. rano przychodziła wcześniej i sprawdzała czy wszystko zrobiłam i czy dobrze. Oczywiście, że tak!!! Ale ona podkładała mi świnie. Mam pamięć fotograficzną i wiem co i gdzie odkładałam i doskonale pamiętam co robiłam. Chowała pewne dokumenty, a potem żądała ich ode mnie w trybie pilnym i robiła zebranie żeby wszystkim powiedzieć jaki mamy bałagan!!! Na drugi dzień wszystko znajdowałam tam gdzie powinno być!!! Jestem typem pracownika, który pracuje cichutko jak mróweczka nikomu się nie narzuca, a i służy zawsze pomocą innym. Pracownicy z mojego działu i inni przełożeni bardzo mnie chwalili, ufali, bo wiedzieli, że jak coś nie będzie się zgadzało to ja to w mig wyłapie. Ale ta baba czuła coś niedobrego do mnie od początku. W ogóle to ja wiedziałam, że jest fałszywą osobą, bo nigdy nie patrzyła mi w oczy jak ze mną rozmawiała. Najgorsze jest to, że pewnego razu zamówiła mi audiencje u głównej szefowej i przedstawiła mnie w bardzo fatalnym świetle. Szefowa jej uwierzyła, bo ona nic nigdy nie wiedziała jak wiecznie siedziała w swoim gabinecie - wiedziała tylko to co mówiła jej kierowniczka. Po tej akcji nie wytrzymałam i poszłam do kierowniczki na szczerą rozmowę i bardzo grzecznie powiedziałam, że nie chce popełniać błędów, że chce pracować najlepiej jak się da i zapytałam co robię źle, gdyż chciałam to naprawić - a ona na to, że nic nie robię źle. Zatkało mnie, o nic więcej nie zapytałam, wyszłam. Pracowałam dalej jak do tej pory, ale ona była coraz gorsza, potrafiła przy petentach się na mnie wydzierać na cały korytarz, rzucała dokumentami przed nos z krzykiem że niby co to ma być ,dlaczego jeszcze nie załatwione. A ja widziałam to pierwszy raz na oczy, aniby ma to z mojego biurka. Moje tłumaczenia na nic się zdały. Mogłabym tak bez końca wymieniać. Sytuacja stała się nie do zniesienia. Każdego wieczoru po powrocie z pracy bardzo płakałam, bo psychicznie nie dawałam sobie rady. Doszło do tego, że słysząc na korytarzu kroki kierowniczki (rozpoznawałam je) dostawałam ataku paniki, bałam się o co teraz pójdzie. Nie wytrzymałam, złożyłam wypowiedzenie. Wszyscy byli w szoku, ale pogratulowali mi odwagi. Ludzie z pracy, z którymi nie utrzymywałam bliższych kontaktów zaczepiali mnie na korytarzu, w toalecie i szeptem opowiadali historie z życia wzięte o tym do czego to zdolna jest kierowniczka i ilu osobom zmarnowała życie. Zostałam ,,pożegnana" przez resztę firmę bardzo miło i z łezką w oku moim i ich również. Co najlepsze, gdy odbierałam św. pracy od kierowniczki ona nie była usatysfakcjonowana moim odejściem, nawet było jej przykro, bo kto teraz pociągnie cały dział jak siedzą tam same nowie dziewczyny, które się uczą, bo nikt tam długo nie wytrzymał dotychczas. Nie rozumiem jej postępowania. Ale jedno wiem na pewno praca owszem ale nie za cenę własnego zdrowia. Ja mam uraz po tamtej pracy. Teraz szukam nowej pracy, ale czuje strach przed tym że znów spotkam kogoś takiego jak ona.
(przepraszam za wypracowanie, ale to i tak w skrócie)

Jestem w totalnym szoku po tym co napisałaś :eek:
niktórzy ludzie to potwory.......... :cool:
Człowiek jest uczciwy, chce pracować, zarabiać pieniądze, godnie i spokojnie żyć, a tu takie coś! ehh :mur:



ijaa - 2009-12-10 08:01
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Witajcie,
pisałam już jakiś czas temu, że również szukam pracy. Od tej pory nic sie nie zmieniło. :(
Obecnie jednak pracuję, ale chciałabym prace zmienić. Po pierwsze dlatego, że oczywiscie pracuję na umowe zlecenie, po drugie tylko po 6 godzin dziennie, a po trzecie dobija mnie bezczynność w tej robocie.
Pracuję w szkole językowej, pracy mam codziennie na godzinę, później siedzenie, zwykłe siedzenie z patrzeniem się w komputer i odebranie telefonu od czasu do czasu.
Ile można układac dokumenty, albo wymyślać sobie zajęcia. Naprawdę po kilku miesiącach zaczeło mnie to męczyć.
Do tego dochodzi fakt, że szefowa jest niezadowolona, bo ja przeciez tylko siedzę!! Nie robię nic pozytecznego!
Tylko gdyby czasem pomyslała, że ona tu jest szefowa, osoba od przydizelania obowiązków, to mże by do niej coś dotarło.
I kółko sie zamyka.
Zaczyna odeciewać mi sie przychodzić do tej pracy, gdy to pomyślę o kolejnym dniu za biurkiem, gdzie głównym moim zajęciem będzie ziewanie.
Może jestem dziwna, ale mam dość!!

Od ok dwóch miesięcy wysyłam CV i odzew jest żaden. Praktycznie żaden :(
Byłam na jedej rozmowie, nie odezwali się więcej i otrzymałam jeden telefon z zapytaniem jakie studia skończyłam (informacja była w CV) po czym podziekowali. :(

Roznosiłam CV po sklepach również. Lubię pracę z ludzmi, mogłabym pracowac w sklepie. żandego odzewu. :(

Ja naprawdę zaczynam wątpić we wzystko. Nie wiem kogo oni szukają na stanowisko np. sprzedawcy? Dokrota habilitowanego, czy kogo?
Oczywiście za najniższa krajową.

Studia skończone, jezyk obcy opanowany, doświadczenie mam i i tak cisza!! :(

Muszę pomyślec nad innymi metodami, bo z tym internetem to jakoś nie działa.

Powodzenia wszystkim w szukaniu życzę :*

---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:59 ----------

Cytat:
Napisane przez gorzka prawda (Wiadomość 15769417) Ja w poprzedniej pracy byłam przez kierowniczkę zastraszana, szantażowana i opieprzana (przepraszam) za to, że..........najlepiej pracowałam. Tak. Tak. Absurd!!! Robiłam wszystko jak należy i to od pierwszego dnia (a praca niełatwa) i nikt nie musiał mnie niczego uczyć, bo przyszłam z doświadczenie. Robiłam to co mi kazano i pomagałam innym dziewczynom z działu się wdrożyć ,żeby nam z czasem sprawniej wszystko szło. Nadzorowałam pracę całego działu. Skoro sobie radziłam to kierowniczka dołożyła mi jeszcze raz tyle obowiązków, siedziałam dzień w dzień po godzinach (po 10, 12 godzin) żeby to ogarnąć. Nikomu się nie skarżyłam. rano przychodziła wcześniej i sprawdzała czy wszystko zrobiłam i czy dobrze. Oczywiście, że tak!!! Ale ona podkładała mi świnie. Mam pamięć fotograficzną i wiem co i gdzie odkładałam i doskonale pamiętam co robiłam. Chowała pewne dokumenty, a potem żądała ich ode mnie w trybie pilnym i robiła zebranie żeby wszystkim powiedzieć jaki mamy bałagan!!! Na drugi dzień wszystko znajdowałam tam gdzie powinno być!!! Jestem typem pracownika, który pracuje cichutko jak mróweczka nikomu się nie narzuca, a i służy zawsze pomocą innym. Pracownicy z mojego działu i inni przełożeni bardzo mnie chwalili, ufali, bo wiedzieli, że jak coś nie będzie się zgadzało to ja to w mig wyłapie. Ale ta baba czuła coś niedobrego do mnie od początku. W ogóle to ja wiedziałam, że jest fałszywą osobą, bo nigdy nie patrzyła mi w oczy jak ze mną rozmawiała. Najgorsze jest to, że pewnego razu zamówiła mi audiencje u głównej szefowej i przedstawiła mnie w bardzo fatalnym świetle. Szefowa jej uwierzyła, bo ona nic nigdy nie wiedziała jak wiecznie siedziała w swoim gabinecie - wiedziała tylko to co mówiła jej kierowniczka. Po tej akcji nie wytrzymałam i poszłam do kierowniczki na szczerą rozmowę i bardzo grzecznie powiedziałam, że nie chce popełniać błędów, że chce pracować najlepiej jak się da i zapytałam co robię źle, gdyż chciałam to naprawić - a ona na to, że nic nie robię źle. Zatkało mnie, o nic więcej nie zapytałam, wyszłam. Pracowałam dalej jak do tej pory, ale ona była coraz gorsza, potrafiła przy petentach się na mnie wydzierać na cały korytarz, rzucała dokumentami przed nos z krzykiem że niby co to ma być ,dlaczego jeszcze nie załatwione. A ja widziałam to pierwszy raz na oczy, aniby ma to z mojego biurka. Moje tłumaczenia na nic się zdały. Mogłabym tak bez końca wymieniać. Sytuacja stała się nie do zniesienia. Każdego wieczoru po powrocie z pracy bardzo płakałam, bo psychicznie nie dawałam sobie rady. Doszło do tego, że słysząc na korytarzu kroki kierowniczki (rozpoznawałam je) dostawałam ataku paniki, bałam się o co teraz pójdzie. Nie wytrzymałam, złożyłam wypowiedzenie. Wszyscy byli w szoku, ale pogratulowali mi odwagi. Ludzie z pracy, z którymi nie utrzymywałam bliższych kontaktów zaczepiali mnie na korytarzu, w toalecie i szeptem opowiadali historie z życia wzięte o tym do czego to zdolna jest kierowniczka i ilu osobom zmarnowała życie. Zostałam ,,pożegnana" przez resztę firmę bardzo miło i z łezką w oku moim i ich również. Co najlepsze, gdy odbierałam św. pracy od kierowniczki ona nie była usatysfakcjonowana moim odejściem, nawet było jej przykro, bo kto teraz pociągnie cały dział jak siedzą tam same nowie dziewczyny, które się uczą, bo nikt tam długo nie wytrzymał dotychczas. Nie rozumiem jej postępowania. Ale jedno wiem na pewno praca owszem ale nie za cenę własnego zdrowia. Ja mam uraz po tamtej pracy. Teraz szukam nowej pracy, ale czuje strach przed tym że znów spotkam kogoś takiego jak ona.
(przepraszam za wypracowanie, ale to i tak w skrócie)
:eek: To jest szok po prostu, na jakich ludzi mozna trafić!!
Powinnaś ja o mobbing oskarżyć.



Ariena - 2009-12-10 13:04
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez gorzka prawda (Wiadomość 15769417) Ja w poprzedniej pracy byłam przez kierowniczkę zastraszana, szantażowana i opieprzana (przepraszam) za to, że..........najlepiej pracowałam. Tak. Tak. Absurd!!! Robiłam wszystko jak należy i to od pierwszego dnia (a praca niełatwa) i nikt nie musiał mnie niczego uczyć, bo przyszłam z doświadczenie. Robiłam to co mi kazano i pomagałam innym dziewczynom z działu się wdrożyć ,żeby nam z czasem sprawniej wszystko szło. Nadzorowałam pracę całego działu. Skoro sobie radziłam to kierowniczka dołożyła mi jeszcze raz tyle obowiązków, siedziałam dzień w dzień po godzinach (po 10, 12 godzin) żeby to ogarnąć. Nikomu się nie skarżyłam. rano przychodziła wcześniej i sprawdzała czy wszystko zrobiłam i czy dobrze. Oczywiście, że tak!!! Ale ona podkładała mi świnie. Mam pamięć fotograficzną i wiem co i gdzie odkładałam i doskonale pamiętam co robiłam. Chowała pewne dokumenty, a potem żądała ich ode mnie w trybie pilnym i robiła zebranie żeby wszystkim powiedzieć jaki mamy bałagan!!! Na drugi dzień wszystko znajdowałam tam gdzie powinno być!!! Jestem typem pracownika, który pracuje cichutko jak mróweczka nikomu się nie narzuca, a i służy zawsze pomocą innym. Pracownicy z mojego działu i inni przełożeni bardzo mnie chwalili, ufali, bo wiedzieli, że jak coś nie będzie się zgadzało to ja to w mig wyłapie. Ale ta baba czuła coś niedobrego do mnie od początku. W ogóle to ja wiedziałam, że jest fałszywą osobą, bo nigdy nie patrzyła mi w oczy jak ze mną rozmawiała. Najgorsze jest to, że pewnego razu zamówiła mi audiencje u głównej szefowej i przedstawiła mnie w bardzo fatalnym świetle. Szefowa jej uwierzyła, bo ona nic nigdy nie wiedziała jak wiecznie siedziała w swoim gabinecie - wiedziała tylko to co mówiła jej kierowniczka. Po tej akcji nie wytrzymałam i poszłam do kierowniczki na szczerą rozmowę i bardzo grzecznie powiedziałam, że nie chce popełniać błędów, że chce pracować najlepiej jak się da i zapytałam co robię źle, gdyż chciałam to naprawić - a ona na to, że nic nie robię źle. Zatkało mnie, o nic więcej nie zapytałam, wyszłam. Pracowałam dalej jak do tej pory, ale ona była coraz gorsza, potrafiła przy petentach się na mnie wydzierać na cały korytarz, rzucała dokumentami przed nos z krzykiem że niby co to ma być ,dlaczego jeszcze nie załatwione. A ja widziałam to pierwszy raz na oczy, aniby ma to z mojego biurka. Moje tłumaczenia na nic się zdały. Mogłabym tak bez końca wymieniać. Sytuacja stała się nie do zniesienia. Każdego wieczoru po powrocie z pracy bardzo płakałam, bo psychicznie nie dawałam sobie rady. Doszło do tego, że słysząc na korytarzu kroki kierowniczki (rozpoznawałam je) dostawałam ataku paniki, bałam się o co teraz pójdzie. Nie wytrzymałam, złożyłam wypowiedzenie. Wszyscy byli w szoku, ale pogratulowali mi odwagi. Ludzie z pracy, z którymi nie utrzymywałam bliższych kontaktów zaczepiali mnie na korytarzu, w toalecie i szeptem opowiadali historie z życia wzięte o tym do czego to zdolna jest kierowniczka i ilu osobom zmarnowała życie. Zostałam ,,pożegnana" przez resztę firmę bardzo miło i z łezką w oku moim i ich również. Co najlepsze, gdy odbierałam św. pracy od kierowniczki ona nie była usatysfakcjonowana moim odejściem, nawet było jej przykro, bo kto teraz pociągnie cały dział jak siedzą tam same nowie dziewczyny, które się uczą, bo nikt tam długo nie wytrzymał dotychczas. Nie rozumiem jej postępowania. Ale jedno wiem na pewno praca owszem ale nie za cenę własnego zdrowia. Ja mam uraz po tamtej pracy. Teraz szukam nowej pracy, ale czuje strach przed tym że znów spotkam kogoś takiego jak ona.
(przepraszam za wypracowanie, ale to i tak w skrócie)
Dobrze że zrezygnowałaś, szkoda zdrowia. Też jestem w szoku jak można tak 'siąść' na pracownika i nic sobie z tego nie robić.

Dziś do mnie do pracy przyszła jakaś babka i gadała z szefową. Usłyszałam jak mówiły o godzinach pracy, chyba ją przyjmie zamiast mnie. Przysługuje mi tydzień wypowiedzenia, a umowę mam do końca grudnia więc pewnie by chciała tamtą przed świętami przyjąć albo po świętach, a mnie zwolnić przed świętami bo i tak dni pracujących jest mało okresie świątecznym. Więc pewnie się dowiem w przyszłym tygodniu. Już mi to wisi czy mnie zwolni i tak szukam dalej. Dużo nerwów straciłam, będę miała więcej czasu na szukanie pracy. No ale zobaczymy.

Cytat:
Napisane przez ijaa (Wiadomość 15772238) Witajcie,
pisałam już jakiś czas temu, że również szukam pracy. Od tej pory nic sie nie zmieniło. :(
Obecnie jednak pracuję, ale chciałabym prace zmienić. Po pierwsze dlatego, że oczywiscie pracuję na umowe zlecenie, po drugie tylko po 6 godzin dziennie, a po trzecie dobija mnie bezczynność w tej robocie.
Pracuję w szkole językowej, pracy mam codziennie na godzinę, później siedzenie, zwykłe siedzenie z patrzeniem się w komputer i odebranie telefonu od czasu do czasu.
Ile można układac dokumenty, albo wymyślać sobie zajęcia. Naprawdę po kilku miesiącach zaczeło mnie to męczyć.
Do tego dochodzi fakt, że szefowa jest niezadowolona, bo ja przeciez tylko siedzę!! Nie robię nic pozytecznego!
Tylko gdyby czasem pomyslała, że ona tu jest szefowa, osoba od przydizelania obowiązków, to mże by do niej coś dotarło.
I kółko sie zamyka.
Zaczyna odeciewać mi sie przychodzić do tej pracy, gdy to pomyślę o kolejnym dniu za biurkiem, gdzie głównym moim zajęciem będzie ziewanie.
Może jestem dziwna, ale mam dość!!
Szczerze to ja już bym to wolała-nudzić się. Ja też nieraz mam mało roboty, ale właśnie też mam taką szefową że sama nie wymyśli co mam robić, tylko mam sobie sama wymyśleć. No właśnie a od czego są właściciele firm? Powinni przydzielać obowiązki, zapewniać przeszkolenie w pracy. Ja nie miałam szkolenia, tylko baba oczekuje ode mnie że sama będę się szkolić siedząc tutaj i wymyślać co mam robić. To jest chore. :mad:



gorzka prawda - 2009-12-10 13:44
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Dziękuje za zrozumienie. Ciężko w to uwierzyć, ja może bym nie uwierzyła gdybym sama się nie przekonała. Tym bardziej, że to administracja państwowa, instytucja ciesząca się poszanowaniem w kraju.
Gdy zaczęłam tam pracować szybko zorientowałam się, że coś jest nie tak, ale to zbagatelizowałam. Otóż niektóre kobitki, które pracują tam po kilkanaście lat leczą się psychiatrycznie i biorą leki psychotropowe (widziałam w szufladzie), bo ziółka już dawno przestały działać. Myślałam ,że to głupota tak się przejmować, że normalne że raz jest gorzej raz lepiej, że stres i obowiązki i że ktoś czasem nas wkurzy - tak wszędzie jest i nie trzeba się tym zbytnio przejmować. Później zrozumiałam dlaczego. A jak ktoś ma na utrzymaniu dom, dzieci, często kredyt i nie ma już 20 lat i za wysokich kwalifikacji to pracy tak po prostu nie rzuci - musi się męczyć, nie ma wyboru. JuZ pierwszego dnia jedna z tych osób szepnęła mi do ucha: ,,niech pani uważa na xxxx" Gdy zapytałam dlaczego usłyszałam ,,sama sie pani przekona". no i się przekonałam, nie ja jedna zresztą.
Marzyłam o tej pracy, w konkursie pokonałam osiemdziesiąt kilka osób (bez znajomości), rozwijałam tam skrzydła, które brutalnie mi podcięto.

Ja prawie 6 mcy szukam innej pracy, wiele spraw stanęło pod znakiem zapytania ze względu na brak pieniędzy, ale nigdy nie pożałowałam decyzji o odejsciu z poprzedniej pracy. Mam nadzieje, że niedługo mi się poszczęści i pokonam w sobie ten lęk, który wyniosłam z tamtego miejsca.



kasia083 - 2009-12-10 17:29
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  n-nika, pociesz się tym, że nie tracisz pracy marzeń, tylko posadę gońca, którego wszyscy opie(!!!)

Dziewczyny, jak tak was czytam (i przypominam sobie o swojej sytuacji) to aż mnie głowa boli - co się w tym (!!!) kraju dzieje :mur:
Ja coraz poważniej myślę o ucieczce... innego wyjścia już nie widzę :mur: :mur: :mur:



n-nika - 2009-12-10 17:56
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kasia083 (Wiadomość 15781588) n-nika, pociesz się tym, że nie tracisz pracy marzeń, tylko posadę gońca, którego wszyscy opie(!!!)

Dziewczyny, jak tak was czytam (i przypominam sobie o swojej sytuacji) to aż mnie głowa boli - co się w tym (!!!) kraju dzieje :mur:
Ja coraz poważniej myślę o ucieczce... innego wyjścia już nie widzę :mur: :mur: :mur:

Masz świętą racje! pocieszyłaś mnie teraz troche :rolleyes::ehem:



gorzka prawda - 2009-12-10 21:31
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez kasia083 (Wiadomość 15781588) Dziewczyny, jak tak was czytam (i przypominam sobie o swojej sytuacji) to aż mnie głowa boli - co się w tym (!!!) kraju dzieje :mur:
Ja coraz poważniej myślę o ucieczce... innego wyjścia już nie widzę :mur: :mur: :mur:
przykre.......
ale niestety prawdziwe:mad:



anka_85 - 2009-12-10 21:49
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  tak źle jeszcze nie było... dalej nic i też najchętniej to wyjechałabym jak najdalej :mad:



Amazoniak - 2009-12-10 22:01
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  gorzka prawda a szkoda że na odchodnym nie wygarnęłaś przełożonej tej zołzy wszystkiego, powodów odejścia i prześladowań tamtej. Przecież nie można się zgadzać na takie rzeczy-paranoja!!! ale podejrzewam, że właśnie dlatego się na tobie wyżywała bo nie umiałaś się bronić, bo jak sama o sobie powiedziałaś że jesteś raczej pracująca mrówką. Ja miałam w jednym miejscu na szkoleniu podobna sytuację-dziewczyna, która mnie przyuczała czuła się bezkarnie i ciągle mi świnie podstawiała wiec po 2 tyg jak przyszło do podpisywania umowy to im podziękowałam i wygarnęłam wszystko co ta laska robiła ze szczegółami. Co prawda jej nie zwolnili z tego co wiem ale miałam satysfakcję na odchodnym a szefowa odpowiedź na pytanie dlaczego jest taka rotacja i nikt nie chce tam pracować hehe



gorzka prawda - 2009-12-10 23:05
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Amazoniak (Wiadomość 15789268) gorzka prawda a szkoda że na odchodnym nie wygarnęłaś przełożonej tej zołzy wszystkiego, powodów odejścia i prześladowań tamtej. Przecież nie można się zgadzać na takie rzeczy-paranoja!!! ale podejrzewam, że właśnie dlatego się na tobie wyżywała bo nie umiałaś się bronić, bo jak sama o sobie powiedziałaś że jesteś raczej pracująca mrówką. Ja miałam w jednym miejscu na szkoleniu podobna sytuację-dziewczyna, która mnie przyuczała czuła się bezkarnie i ciągle mi świnie podstawiała wiec po 2 tyg jak przyszło do podpisywania umowy to im podziękowałam i wygarnęłam wszystko co ta laska robiła ze szczegółami. Co prawda jej nie zwolnili z tego co wiem ale miałam satysfakcję na odchodnym a szefowa odpowiedź na pytanie dlaczego jest taka rotacja i nikt nie chce tam pracować hehe Masz po części racje, może za dużo rzeczy przemilczałam, ale tylko dlatego że mi na tej pracy zależało. Nie jestem osobą, która daje sobie w kasze dmuchać, jak zaczęłam wytykać kierowniczce błędy w jej postępowaniu i wyraźnie upominać się o szacunek to było jeszcze gorzej.
Gdy nie reagowałam na jej zachowanie - nie było lepiej. Próbowałam podejść ją ze wszystkich stron, ale się nie udało.
Gdy byłam pewna, że stamtąd odejdę i złożyłam wypowiedzenie to postanowiłam, że zanim zniknę na dobre z tego miejsca muszę jej uświadomić jej własne kompleksy, które leczyła poniżając innych, bo ona zawsze wierzyła, że jest wspaniałomyślną, uczynną i przyjacielską przełożoną, że każdy o takiej marzy.:pala:Do końca pracowałam wzorowo i przy każdej okazji udowadniałam jej jak bardzo pomyliła się oceniając mnie. Robiłam to w taki sposób, że nie mogła tego kontrargumentować. Nie kłóciłam się z nią, nigdy nie uniosłam głosu (czego nie powiem o niej), odeszłam z klasą i honorem. To do niej przyszli pracownicy z mojego działu (którzy byli w hierarchii niezależni od niej) z pretensjami, że przez jej zachowanie tracą świetnego pracownika, to oni poszli też do głównej szefowej w stawiennictwie za mną, bo to oni wiedzieli najlepiej jak pracuje bo współpracowałam z nimi, to oni przyszli do mnie i przy pozostałych mówili jaka to wielka szkoda że odchodzę ale rozumieją że zostać nie mogę, bo będę miała tu jeszcze większe piekło niż dotychczas. Mam ogromną satysfakcję, bo ja z tej całej sprawy wyszłam z twarzą i co ważne nie dałam się sprowokować.
A co do tej osoby, to na koniec powiem krótko: na układy nie ma rady!



kasia083 - 2009-12-11 15:42
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Ja też nigdy nie dawałam sobą pomiatać, zawsze wykłócałam się nawet o najdrobniejsze sprawy i absolutnie nie dawałam się nikomu sfrajerować...
Ale w szkole i życiu wieczna wojowniczka, a jak posiedziałam sobie w domu bez pracy to się ze mnie zrobiła tak :upa: jak nigdy... :mur:
Jeszcze na studiach w życiu bym nie uwierzyła, że będę płaszczyć się za marną najniższą krajową i w razie czego to będę zagryzać język prawie do krwi...

Mam teraz z tego wszystkiego taki dylemat moralny, ale co zrobić?
Znam swoją wartość, ale nie mam prawa, ani odwagi o nią walczyć :mur: :mur: :mur: :mur:



Ariena - 2009-12-11 19:25
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  A ja walczę o 45 zł, które mi szefowa 'obiecała'. Na umowie mam najniższą pensję, te 955 netto, ale jak się przyjmowałam to mi powiedziała że będzie mi dopłacać do 1000 zł. Przelała mi 955, następnego dnia powiedziałam czy mogę liczyć na to jak się umawiałyśmy na początku, czyli 45 do ręki. Trochę się zmieszała i powiedziała że dziś mi da bo wtedy nie miała. Dziś cały dzień czekałam czy będzie pamiętać o tym. Miałam wysłać przesyłkę firmową i powiedziałam żeby mi dała drobne na wysyłkę no i te 45 zł tak jak się umawiałyśmy. Oczywiście musiała coś powiedzieć : "no to ci akurat dobrze wychodzi-dbanie o swoje interesy', coś w tym stylu. Żeby się o 45 zł upominać??? Sknera z niej straszna i zawsze musi coś dogadać...:mad: Dała mi 35 zł mówiąc że w poniedziałek da mi resztę :mad::mad:. Co za baba! :pala:



Gwiazdeczka1978 - 2009-12-11 20:06
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Ariena (Wiadomość 15803747) A ja walczę o 45 zł, które mi szefowa 'obiecała'. Na umowie mam najniższą pensję, te 955 netto, ale jak się przyjmowałam to mi powiedziała że będzie mi dopłacać do 1000 zł. Przelała mi 955, następnego dnia powiedziałam czy mogę liczyć na to jak się umawiałyśmy na początku, czyli 45 do ręki. Trochę się zmieszała i powiedziała że dziś mi da bo wtedy nie miała. Dziś cały dzień czekałam czy będzie pamiętać o tym. Miałam wysłać przesyłkę firmową i powiedziałam żeby mi dała drobne na wysyłkę no i te 45 zł tak jak się umawiałyśmy. Oczywiście musiała coś powiedzieć : "no to ci akurat dobrze wychodzi-dbanie o swoje interesy', coś w tym stylu. Żeby się o 45 zł upominać??? Sknera z niej straszna i zawsze musi coś dogadać...:mad: Dała mi 35 zł mówiąc że w poniedziałek da mi resztę :mad::mad:. Co za baba! :pala: Ja miałam to samow ostatniej pracy, do tego czułam sie mega niezrecznie upominajac sie o swoja kase, ale juz mi przeszło. Teraz wiem, ze nalezy sie upominac, rozmawiac z przełozonym i grzecznie walczyc o swoje i wszystko, na co sie umawiało. Powinnas w poniedziałek z nia porozmawiac, zapytac, czy jest zadowolona z Twojej pracy,przypomniec o ustaleniach.

A wogole to własnie dzis sie dowiedzialam, ze dostałam prace o która sie starałam. U mnie w regionie panuje agonia rynku pracy, zwłaszcza teraz, teraz to dosłownie nic nie ma, wiec ide na okres probny, choc facet nieco niepoukładany. Troche sie obawiam, a to dlatego, ze zaproponował pierwszy msc bez umowy, dopiero po tym mscu umowe na 3 msce i potem ewentualnie na dłuzej. Przyznam sie, ze troche nieufna jestem, choc bliscy mi radza probowac.



Amazoniak - 2009-12-11 20:51
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Ariena (Wiadomość 15803747) A ja walczę o 45 zł, które mi szefowa 'obiecała'. Na umowie mam najniższą pensję, te 955 netto, ale jak się przyjmowałam to mi powiedziała że będzie mi dopłacać do 1000 zł. Przelała mi 955, następnego dnia powiedziałam czy mogę liczyć na to jak się umawiałyśmy na początku, czyli 45 do ręki. Trochę się zmieszała i powiedziała że dziś mi da bo wtedy nie miała. Dziś cały dzień czekałam czy będzie pamiętać o tym. Miałam wysłać przesyłkę firmową i powiedziałam żeby mi dała drobne na wysyłkę no i te 45 zł tak jak się umawiałyśmy. Oczywiście musiała coś powiedzieć : "no to ci akurat dobrze wychodzi-dbanie o swoje interesy', coś w tym stylu. Żeby się o 45 zł upominać??? Sknera z niej straszna i zawsze musi coś dogadać...:mad: Dała mi 35 zł mówiąc że w poniedziałek da mi resztę :mad::mad:. Co za baba! :pala: i bardzo dobrze, upominaj się do skutku, niech sobie nie myśli że jej odpuścisz. Kiedyś myślałam, że to przez przypadek czy pomyłkę brakuje mi kasy na koncie, ale teraz już wiem, że to zwykle celowa taktyka pracodawców aby choć te kilka złotych zostawic w SWOJEJ kieszeni -żenuła ;/



n-nika - 2009-12-11 22:08
Dot.: Depresja z powodu braku pracy... Ktoś jeszcze ją ma??
  Cytat:
Napisane przez Ariena (Wiadomość 15803747) A ja walczę o 45 zł, które mi szefowa 'obiecała'. Na umowie mam najniższą pensję, te 955 netto, ale jak się przyjmowałam to mi powiedziała że będzie mi dopłacać do 1000 zł. Przelała mi 955, następnego dnia powiedziałam czy mogę liczyć na to jak się umawiałyśmy na początku, czyli 45 do ręki. Trochę się zmieszała i powiedziała że dziś mi da bo wtedy nie miała. Dziś cały dzień czekałam czy będzie pamiętać o tym. Miałam wysłać przesyłkę firmową i powiedziałam żeby mi dała drobne na wysyłkę no i te 45 zł tak jak się umawiałyśmy. Oczywiście musiała coś powiedzieć : "no to ci akurat dobrze wychodzi-dbanie o swoje interesy', coś w tym stylu. Żeby się o 45 zł upominać??? Sknera z niej straszna i zawsze musi coś dogadać...:mad: Dała mi 35 zł mówiąc że w poniedziałek da mi resztę :mad::mad:. Co za baba! :pala: Witaj w klubie! ja dziś dostałam wypłate i normalnie po odliczeniu wszystkiego netto wychodzi mu 1022zł, a patrze na konto a tam 1000zł :mur: ....
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kedaro.keep.pl



  • Strona 10 z 22 • Znaleziono 3435 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22
     
     
    Menu
     
     
       
    Copyright Š 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates