|
Ja praktykująca, On nie
mirage23 - 2008-12-07 20:11
Ja praktykująca, On nie
Wydawało mi się, że był już taki wątek, ale szukanie nie przynioslo efektów, więc jestem ciekwa Waszych opinii. Zastanawia mnie jak podchodzicie do religijności Waszych partnerów. Czy jest u Was tak, że jedno chodzi do kościola w każdą niedzielę (nie przymusu) a drugie jedynie od święta? Jak to wygląda, kiedy przyjdzie czas na zamieszkanie razem? Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad? Jestem osobą religijną, mój chłopak mniej, nudzi sie w kościele. Wiem, że nie moge go do niczego zmusić i obecnie mi to nei przeszkadza bo mieszkamy ze swoim rodzicami, osobno, ale co kiedy zamieszkamy razem, kiedy w przyszłości założymy rodzinę, dzieci, ja bede chodzic z nimi do koscioloa a przyszły mąż będzie gotował obiad? Kocham go a on mnie, ale wydaje mi się, że w przyszłości to moze być problem.
Mieliście taką sytuację?
blau - 2008-12-07 20:27
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez mirage23
(Wiadomość 10001926)
Wydawało mi się, że był już taki wątek, ale szukanie nie przynioslo efektów, więc jestem ciekwa Waszych opinii. Zastanawia mnie jak podchodzicie do religijności Waszych partnerów. Czy jest u Was tak, że jedno chodzi do kościola w każdą niedzielę (nie przymusu) a drugie jedynie od święta? Jak to wygląda, kiedy przyjdzie czas na zamieszkanie razem? Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad? Jestem osobą religijną, mój chłopak mniej, nudzi sie w kościele. Wiem, że nie moge go do niczego zmusić i obecnie mi to nei przeszkadza bo mieszkamy ze swoim rodzicami, osobno, ale co kiedy zamieszkamy razem, kiedy w przyszłości założymy rodzinę, dzieci, ja bede chodzic z nimi do koscioloa a przyszły mąż będzie gotował obiad? Kocham go a on mnie, ale wydaje mi się, że w przyszłości to moze być problem.
Mieliście taką sytuację?
U mnie jest odwrotnie i nie wiem sama jak to będzie za 2 lata po ślubie...
mirage23 - 2008-12-07 20:36
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Nie sądzę, żeby to był powód do rozstania, bo oboje bardzo się kochamy, ale moze jest jakiś sposób na złagodzenie tej różnicy. Przeprowadziliśmy już 2 rozmowy na ten temat i udało mi się wynegocjować, że w święta będziemy chodzić razem, ale świeta sa pare razy do roku. On twierdzi ze nie zmusza mnie zebym nie chodziła, wiec ja tez nie powinnam go do niczego zmuszać jesli on nie chce, ale ze to sie nie odbije na związku, że mu to nie przeszkadza, a ja czuje lekki niedosyt
lain - 2008-12-07 20:44
Dot.: Ja praktykująca, On nie
a nie lepiej jakby zostalo to prywatna sprawa kazdego? u mnie w zwiazku to jest tak, ze ja w ogole do kosciola nie chodze i sklaniam sie ku agnostycyzmowi, a TZ jest wierzacy i czasem lubi sobie pojsc do kosciola. i ja mu nie bronie. np. dzis ja sobie zostalam w domu a on pojechal do kosciola. i nie ma problemu. w koncu to tylko godzinka. ustalilismy, ze nasze dzieci jak beda chcialy to beda szly z tata do kosciola. a jak nie beda chcialy to beda zostawaly ze mna w domu.
taki zwiazek to tez sztuka kompromisu. czasem jedna strona musi sie poswiecic, czasem trzeba dojsc do porozumienia. mi tam na sprawach religii nie zalezy, wrecz jestem obojetna, wiec jestem w stanie dla TZa duzo zrobic i poswiecic (i wcale biorac z nim slub koscielny nie czuje sie zle; robie to dla niego, choc wiele osob pewnie chetnie powyzywaloby mnie od hipokrytek...). a moj TZ juz dawno przestal probowac mnie nawracac. jest dobrze tak jak jest... kazdy sobie... ;)
vilandre - 2008-12-07 21:00
Dot.: Ja praktykująca, On nie
ja nie widzę tu żadnego problemu. przecież możesz chodzić do kościoła sama, to żaden obciach ;).
gorzej jeśli chodzi o inne zasady katolickie, bo skoro jesteś praktykująca i przestrzegasz zasad KK to nici z seksu przed ślubem czy antykoncepcji... i nie wiem jak to pogodzicie.
Lemirka - 2008-12-07 21:06
Dot.: Ja praktykująca, On nie
A co to za problem? Każdy ma prawo do swoich decyzji, ty chodzisz on nie. Moim zdaniem nie masz prawa wymuszać na nim obietnic chodzenia do kościoła. U mnie jest odwrotnie, ja nie chodzę mój TŻ tak i nie mamy z tym problemów. On mnie akceptuje a ja jego i jest ok.
Lemirka - 2008-12-07 21:10
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez lain
(Wiadomość 10002464) taki zwiazek to tez sztuka kompromisu. czasem jedna strona musi sie poswiecic, czasem trzeba dojsc do porozumienia. mi tam na sprawach religii nie zalezy, wrecz jestem obojetna, wiec jestem w stanie dla TZa duzo zrobic i poswiecic (i wcale biorac z nim slub koscielny nie czuje sie zle; robie to dla niego, choc wiele osob pewnie chetnie powyzywaloby mnie od hipokrytek...). a moj TZ juz dawno przestal probowac mnie nawracac. jest dobrze tak jak jest... kazdy sobie... ;)
Zgadzam się z Tobą.
Cytat:
Napisane przez vilandre
(Wiadomość 10002770) gorzej jeśli chodzi o inne zasady katolickie, bo skoro jesteś praktykująca i przestrzegasz zasad KK to nici z seksu przed ślubem czy antykoncepcji... i nie wiem jak to pogodzicie.
Myślę, że z tym nie ma problemu. Niestety większość katolików praktykujących podchodzi do zasad kościoła jak do supermarketu. Zatem przestrzegają tego co im wygodne, w niedziele do kościoła owszem, ale szybki numerek po to już nie problem. Niestety ludzi, żyjących zgodnie z wszystkim zasadami kościoła jest bardzo mało - pewnie dlatego, że wiele zakazów jest nieżyciowych w obecnych czasach.
MarudexuS - 2008-12-07 21:12
Dot.: Ja praktykująca, On nie
A sex przed ślubem jest? ;) Ciekawa jestem, czy jesteś z tych katolików, co to sobie wybierają, które przykazania są ważne a które mniej ;-) bo jeśli tak, to tym bardziej nie masz prawa od niego niczego wymagać. Swoją drogą dziwię się takim sytuacjom ... jeśli dla Ciebie ważniejszy jest kościół od TŻta i jego potrzeb .. no cóż, tego już komentować nie będę :-)
melisanka - 2008-12-07 21:13
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez vilandre
(Wiadomość 10002770)
ja nie widzę tu żadnego problemu. przecież możesz chodzić do kościoła sama, to żaden obciach ;).
gorzej jeśli chodzi o inne zasady katolickie, bo skoro jesteś praktykująca i przestrzegasz zasad KK to nici z seksu przed ślubem czy antykoncepcji... i nie wiem jak to pogodzicie.
To fakt:) Z tym moze byc ciezko... :) Natomiast co do samego zycia z osoba o innej religijnosci badz religii - moj maz jest evangelikiem, ja z "urodzenia" niby katoliczka, i czesto jest tak, ze jak sa swieta i on chce sie do jego kosciola wybrac, to po prostu z nim ide, choc tez mi sie nudzi :) Teraz Tz spedzi pierwszy raz w zyciu Swiata w Polsce, w tradycjii katolickiej i z moja mamusia bedzie szedl dzielnie na pasterke :) Ale jakby powiedzial, ze nie chce mu sie, to nikt by go nie zmuszal. Wiec kwestia chodzenia do kosciola to chyba najmniejszy z najmniejszych problemow w zwiazku, o ile w ogole to mozna nazwac problemem :)
Aska87 - 2008-12-07 21:28
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez lain
(Wiadomość 10002464)
a nie lepiej jakby zostalo to prywatna sprawa kazdego? u mnie w zwiazku to jest tak, ze ja w ogole do kosciola nie chodze i sklaniam sie ku agnostycyzmowi, a TZ jest wierzacy i czasem lubi sobie pojsc do kosciola. i ja mu nie bronie. np. dzis ja sobie zostalam w domu a on pojechal do kosciola. i nie ma problemu. w koncu to tylko godzinka. ustalilismy, ze nasze dzieci jak beda chcialy to beda szly z tata do kosciola. a jak nie beda chcialy to beda zostawaly ze mna w domu.
taki zwiazek to tez sztuka kompromisu. czasem jedna strona musi sie poswiecic, czasem trzeba dojsc do porozumienia. mi tam na sprawach religii nie zalezy, wrecz jestem obojetna, wiec jestem w stanie dla TZa duzo zrobic i poswiecic (i wcale biorac z nim slub koscielny nie czuje sie zle; robie to dla niego, choc wiele osob pewnie chetnie powyzywaloby mnie od hipokrytek...). a moj TZ juz dawno przestal probowac mnie nawracac. jest dobrze tak jak jest... kazdy sobie... ;)
Zgadzam się z Tobą, u mnie jest dokladnie taka sama sytuacja. Nie wyobrazam sobie zeby moj TZ wyciagał mnie w niedziele lub swieta do kosciola. Hipokrytka tez Cie nie nazwe. Dla mojego tz slub koscielny jest rowniez bardzo wazny wiec zdecydowalam ze zamiast wymarzonego cywilnego wezmiemy koscielny jednostronny. I po kolopocie :rolleyes:
Joline - 2008-12-07 21:34
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Ja rozumiem autorke watku. Chociaz jest to drugi tydzien kiedy nie bylam w kosciele, to jednak wolalbym, zeby moj partner byl religijny, przynajmniej w malym stopniu i jednak chodzil do kosciola. Jesli nie co niedziele, to przynajmniej od czasu do czasu. Napewno nie chcialabym byc z kims kto wogole nie wierzy, nie wspominajac o religii muzumanskiej (przepraszam, jesli kogos urazilam, ale mam takie a nie inne poglady) - > prosze sie teraz nie odwolywac do mojej 'pseudo wiary' albo ze neguje inne religie.
Najlepie byloby gdyby byl pprostu Katolikiem, a jesli nie to Chrzescijaninem. Religia jest wazna dla mnie i na tym podlozu moglyby w przyszlosci wyniknac rozne problemy, typu seks przedmalzenski etc.. chcialabym zeby tez moje dziecko bylo wychowywane w religijnej rodzinie, jakos bylabym wtedy bardziej spokojna :)
Nie zgadzam sie z tym ze niektorzy pisza tu, ze to jest kazdeog prywatna sprawa. Moze i jest, ale kiedy decyduje sie na bycie z kims, jest to tez moja sprawa.
Hajja Hawwa - 2008-12-07 21:35
Dot.: Ja praktykująca, On nie
To w przyszłości rzeczywiście może stanowić problem, ponieważ udowodnione naukowo jest to, że dzieci nasladują głównie ojca, matkę tez, ale nie w tak dużym stopniu jak ojca. Dzieci mogą być wtedy zdezorientowane, gdy Ty będziesz chodziła do kościoła, a tata nie. U mnie było tak, że jak zaczęłam być z moim chłopakiem był on ateistą. Zapytałam się jego, czy przez to jego wcześniejsza dziewczyna, z którą mieszkał była wierząca. Powiedział, że tak, ale po pewnym czasie przestała chodzić do kościoła. Ja wtedy odpowiedziałam mu, że ze mną tak się na pewno nie stanie. I myliłam się. Przez to, że mój chłopak nie chodził do kościoła zaczęłam woleć spędzać ten czas z nim, a nie siedząc w Kościele. Przez to bardzo oddaliłam się od wiary. Tzn wierzyłam, ale nie chodziłam do kościoła. To zaczęło się jakieś półtora roku temu. Chodziłam wtedy żadko do kościoła, jakoś co 3 niedziele. Teraz przeważnie chodzę, ale zdaża mi się nie pójść. Był czas, że mieszkałam z moim chłopakiem 9 miesięcy. Był on ateistą na początku bycia razem, czyli ponad 2 lata temu. Przez to dużo ze sobą rozmawialiśmy na sprawy dotyczące wiary. Dzięki tym rozmowom mój chłopak uwierzył w Boga, ale i tak niechętnie chodził do kościoła. Często byłam smutna, gdy nie chciał ze mną iść, bo mu się nie chciało, przez to, gdy nie mam z kim iść do kościoła, bo np. mama idzie na inną godzinę to mój chłopak idzie ze mną :) Zdziwiłam się ostatnio, że sam zaproponował mi zapisanie się na nauki przedmałżeńskie :D Rozmawiamy razem o przyszłości. Powiedziałam mu, że nie wyobrażam sobie tego, że gdy będziemy małżeństwem i będziemy mieć dzieci to, że on nie będzie chodził do kościoła. Powiedział mi, że będzie chodził :) Może to nie jest w porządku, ale co innego, gdyby on był ateistą i bym mu rozkazywała chodzić do kościoła, ale on nie jest ateistą, wierzy w Boga, a niechętnie chodzi do kościoła, ponieważ najzwyczajniej w świecie mu się nie chce, bo jest zmęczony pracą i studiami.
Fresa - 2008-12-07 21:36
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez mirage23
(Wiadomość 10001926)
Wydawało mi się, że był już taki wątek, ale szukanie nie przynioslo efektów, więc jestem ciekwa Waszych opinii. Zastanawia mnie jak podchodzicie do religijności Waszych partnerów. Czy jest u Was tak, że jedno chodzi do kościola w każdą niedzielę (nie przymusu) a drugie jedynie od święta? Jak to wygląda, kiedy przyjdzie czas na zamieszkanie razem? Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad? Jestem osobą religijną, mój chłopak mniej, nudzi sie w kościele. Wiem, że nie moge go do niczego zmusić i obecnie mi to nei przeszkadza bo mieszkamy ze swoim rodzicami, osobno, ale co kiedy zamieszkamy razem, kiedy w przyszłości założymy rodzinę, dzieci, ja bede chodzic z nimi do koscioloa a przyszły mąż będzie gotował obiad? Kocham go a on mnie, ale wydaje mi się, że w przyszłości to moze być problem.
Mieliście taką sytuację?
Cytat:
Napisane przez MarudexuS
(Wiadomość 10002964)
A sex przed ślubem jest? ;) Ciekawa jestem, czy jesteś z tych katolików, co to sobie wybierają, które przykazania są ważne a które mniej ;-) bo jeśli tak, to tym bardziej nie masz prawa od niego niczego wymagać. Swoją drogą dziwię się takim sytuacjom ... jeśli dla Ciebie ważniejszy jest kościół od TŻta i jego potrzeb .. no cóż, tego już komentować nie będę :-)
Zadałaś bardzo dobre pytanie. Z postów autorki wątku (w końcu nie ma ich tak wiele) wyczytałam, że jest.
Czyli wychodzi na to, że mirage23 chciałaby, żeby on chodził z nią do kościoła tylko na pokaz "bo, co ludzie powiedzą..." :rolleyes:
Autorko wątku, daj spokój TŻetowi w tym temacie, jak on nie chce to niech nie chodzi, i tak poszedł na kompromis zgadzając się na pójście do kościoła w święta.
evil minded - 2008-12-07 21:59
Dot.: Ja praktykująca, On nie
A niby po co miałby iśc do kościoła? Większość ludzi chodzi tam odsiedzieć swoje, poziewać, i po mszy dalej robi swoje. Autorka wątku może chodzi do kościoła, ale przecież to, co mówi ksiądz i tak ma gdzieś - o czym świadczy seks przed ślubem. W takim przypadku hipokryzją sa dla mnie rozważania nad tym, jaki to problem, że chłopak nie jest prakykujący...
Aska87 - 2008-12-07 22:00
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa
(Wiadomość 10003328)
To w przyszłości rzeczywiście może stanowić problem, ponieważ udowodnione naukowo jest to, że dzieci nasladują głównie ojca, matkę tez, ale nie w tak dużym stopniu jak ojca. Dzieci mogą być wtedy zdezorientowane, gdy Ty będziesz chodziła do kościoła, a tata nie. .
moja mama nie chodzi do kosciola. Tata tak. Nigdy, nie czulam sie zdezorientowana. Mama na temat religii sie nigdy nie wypowiadala, nie przekonywala do swoich racji a mimo to sprawa zawsze byla dla mnie jasna.
Cytat:
Napisane przez Joline
(Wiadomość 10003311)
chcialabym zeby tez moje dziecko bylo wychowywane w religijnej rodzinie, jakos bylabym wtedy bardziej spokojna :)
Nie zgadzam sie z tym ze niektorzy pisza tu, ze to jest kazdeog prywatna sprawa. Moze i jest, ale kiedy decyduje sie na bycie z kims, jest to tez moja sprawa.
Nikogo nie zmusisz do tego aby zaczął wierzyc. Rozstałabys sie z kims z powodu braku wiary?? Chyba wazniejsze jest jakim kto jest czlowiekiem, Z tego co piszesz wynika ze ktos nie wierzacy jest w pewien sposob (moralnie?) gorszy, skoro nie bylabys spokojna o dziecko wychowywane w rodzinie gdzie jeden z rodziców jest niewierzacy.
MarudexuS - 2008-12-07 22:01
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Joline
(Wiadomość 10003311)
Ja rozumiem autorke watku. Chociaz jest to drugi tydzien kiedy nie bylam w kosciele, to jednak wolalbym, zeby moj partner byl religijny, przynajmniej w malym stopniu i jednak chodzil do kosciola. Jesli nie co niedziele, to przynajmniej od czasu do czasu. Napewno nie chcialabym byc z kims kto wogole nie wierzy, nie wspominajac o religii muzumanskiej (przepraszam, jesli kogos urazilam, ale mam takie a nie inne poglady) - > prosze sie teraz nie odwolywac do mojej 'pseudo wiary' albo ze neguje inne religie.
Najlepie byloby gdyby byl pprostu Katolikiem, a jesli nie to Chrzescijaninem. Religia jest wazna dla mnie i na tym podlozu moglyby w przyszlosci wyniknac rozne problemy, typu seks przedmalzenski etc.. chcialabym zeby tez moje dziecko bylo wychowywane w religijnej rodzinie, jakos bylabym wtedy bardziej spokojna :)
Nie zgadzam sie z tym ze niektorzy pisza tu, ze to jest kazdeog prywatna sprawa. Moze i jest, ale kiedy decyduje sie na bycie z kims, jest to tez moja sprawa.
A ja rozumiem i Ciebie i autorkę również .. tzn rozumiem Waszą potrzebę, choć dla mnie to wszystko może i jest dziwne, ALE:
Jeżeli dla Was jest to rzeczywiście tak ważne, nie zawracajcie głowy niewierzącym facetom! siłą nikogo nie nawrócicie, jeśli będziecie faceta do tego zmuszać może się czuć osaczony no i przede wszystkim będzie miał żal, że jest mniej ważny niż kościół. Szukajcie sobie faceta podobnego do siebie pod tym wzgędem. I nie piszcie farmazonów w stylu "miłość nie wybiera, przecież nie będę rezygnować z faceta przez kościół", bo jak widać dla Was kościół JEST ważniejszy. A jeśli nie, nie zmuszajcie chłopa :) proste jak budowa cepa.
Aska87 - 2008-12-07 22:03
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez MarudexuS
(Wiadomość 10003678)
A ja rozumiem i Ciebie i autorkę również .. tzn rozumiem Waszą potrzebę, choć dla mnie to wszystko może i jest dziwne, ALE:
Jeżeli dla Was jest to rzeczywiście tak ważne, nie zawracajcie głowy niewierzącym facetom! siłą nikogo nie nawrócicie, jeśli będziecie faceta do tego zmuszać może się czuć osaczony no i przede wszystkim będzie miał żal, że jest mniej ważny niż kościół. Szukajcie sobie faceta podobnego do siebie pod tym wzgędem. I nie piszcie farmazonów w stylu "miłość nie wybiera, przecież nie będę rezygnować z faceta przez kościół", bo jak widać dla Was kościół JEST ważniejszy. A jeśli nie, nie zmuszajcie chłopa :) proste jak budowa cepa.
zgadzam sie :ehem:
***luna - 2008-12-07 22:06
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Aska87
(Wiadomość 10003665)
moja mama nie chodzi do kosciola. Tata tak. Nigdy, nie czulam sie zdezorientowana. Mama na temat religii sie nigdy nie wypowiadala, nie przekonywala do swoich racji a mimo to sprawa zawsze byla dla mnie jasna.
Nikogo nie zmusisz do tego aby zaczął wierzyc. Rozstałabys sie z kims z powodu braku wiary?? Chyba wazniejsze jest jakim kto jest czlowiekiem, Z tego co piszesz wynika ze ktos nie wierzacy jest w pewien sposob (moralnie?) gorszy, skoro nie bylabys spokojna o dziecko wychowywane w rodzinie gdzie jeden z rodziców jest niewierzacy.
Ja rozumiem autorkę wątku i watpliwości.:ehem: A co do pogrubionego tekstu. Nie byłabym z kimś, z kim mi choćby odrobinę nie po drodze jesli chodzi o sparwy duchowe, gdyż jest to ważna czesc mojego życia. I dlatego też nie miałabym takich dylematów. Nie uważam, że osoba, która jest wierząca np. jest katolikiem ma z założenia lepsza moralnie. Wiele osób niewierzących, to osoby kierujące się etyką chcrześcijańską, choć z samym chrześcijaństwem czy praktykowaniem relgii nie mają wiele wspólnego.
MarudexuS - 2008-12-07 22:12
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez ***luna
(Wiadomość 10003742)
.... Nie byłabym z kimś, z kim mi choćby odrobinę nie po drodze jesli chodzi o sparwy duchowe, gdyż jest to ważna czesc mojego życia. I dlatego też nie miałabym takich dylematów. ... Wiele osób niewierzących, to osoby kierujące się etyką chcrześcijańską, choć z samym chrześcijaństwem czy praktykowaniem relgii nie mają wiele wspólnego.
Nie rozumiem zatem .. co to są te sprawy duchowe? skoro sama przyznajesz, że niewierzący mogą mieć taką samą etykę i zasady? Chodzi Ci o opłakiwanie jezuska na krzyżu ?? oświeć mnie proszę :)
Anetka1985 - 2008-12-07 22:12
Dot.: Ja praktykująca, On nie
"Swoją drogą dziwię się takim sytuacjom ... jeśli dla Ciebie ważniejszy jest kościół od TŻta i jego potrzeb .. no cóż, tego już komentować nie będę :-)" jak na to wpadłas, ze niby cos jest dla autorki wazniejsze? moze jest zwyczajnie rownie wazne! ..no coz, tego juz komentowac nie bede
***luna - 2008-12-07 22:15
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez MarudexuS
(Wiadomość 10003805)
Nie rozumiem zatem .. co to są te sprawy duchowe? skoro sama przyznajesz, że niewierzący mogą mieć taką samą etykę i zasady? Chodzi Ci o opłakiwanie jezuska na krzyżu ?? oświeć mnie proszę :)
Tak, chodzi o czytanie Pisma Świętego, o wspólną modlitwę, o dyskusję na temat wiary i o sama wiarę, w Boga. O podobne wartości duchowe, związane z religią np. przyjmowanie sakramentów, ochrzczenie dziecka. I wiele innych kwestii z tym związanych.
Fresa - 2008-12-07 22:18
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez evil minded
(Wiadomość 10003648)
A niby po co miałby iśc do kościoła? Większość ludzi chodzi tam odsiedzieć swoje, poziewać, i po mszy dalej robi swoje. Autorka wątku może chodzi do kościoła, ale przecież to, co mówi ksiądz i tak ma gdzieś - o czym świadczy seks przed ślubem. W takim przypadku hipokryzją sa dla mnie rozważania nad tym, jaki to problem, że chłopak nie jest prakykujący...
Niech stracę ;), ale masz rację :ehem:
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003810)
"Swoją drogą dziwię się takim sytuacjom ... jeśli dla Ciebie ważniejszy jest kościół od TŻta i jego potrzeb .. no cóż, tego już komentować nie będę :-)" jak na to wpadłas, ze niby cos jest dla autorki wazniejsze? moze jest zwyczajnie rownie wazne! ..no coz, tego juz komentowac nie bede
Równie ważne? Ale co równie ważne? :rolleyes: Żeby zaganiać TŻeta do kościoła, to najpierw trzeba by się stosować do nauk, które ten Kościól głosi, a nie chodzić tylko po to, żeby odsiedzieć godzinę. I o to tutaj chodzi.
Anetka1985 - 2008-12-07 22:20
Dot.: Ja praktykująca, On nie
niektóre z was mam wrazenie atakują autorkę z tego powodu, ze jest katoliczką, nie macie pojęcia jak ona się czuje a swoimi wypowiedziami tylko ją przytłaczacie, jak ktoś slusznie zauwazyl - niektorzy z nas sa co prawda wierzacy lecz nie praktykuja z czystego lenistwa, nie zas z racji tego ze sa ateistami
MarudexuS - 2008-12-07 22:20
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez ***luna
(Wiadomość 10003856)
Tak, chodzi o czytanie Pisma Świętego, o wspólną modlitwę, o dyskusję na temat wiary i o sama wiarę, w Boga. O podobne wartości duchowe, związane z religią np. przyjmowanie sakramentów, ochrzczenie dziecka. I wiele innych kwestii z tym związanych.
Ok, jeśli tak to w Twoim przypadku wygląda to rozumiem. Niestety jednak sporo tzw. "katolików" to tak trochę na pokaz, dla rodziny, sąsiadów, bo wypada. Jeśli Twoja wiara jest prawdziwa i jest Ci potrzebna to inna sprawa, i w takiej sytuacji wierzę, że zwiążesz się z kimś, kto to wszystko podziela.
Lemirka - 2008-12-07 22:22
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Joline
(Wiadomość 10003311)
Ja rozumiem autorke watku. Chociaz jest to drugi tydzien kiedy nie bylam w kosciele, to jednak wolalbym, zeby moj partner byl religijny, przynajmniej w malym stopniu i jednak chodzil do kosciola. Jesli nie co niedziele, to przynajmniej od czasu do czasu. Napewno nie chcialabym byc z kims kto wogole nie wierzy, nie wspominajac o religii muzumanskiej (przepraszam, jesli kogos urazilam, ale mam takie a nie inne poglady) - > prosze sie teraz nie odwolywac do mojej 'pseudo wiary' albo ze neguje inne religie.
Najlepie byloby gdyby byl pprostu Katolikiem, a jesli nie to Chrzescijaninem. Religia jest wazna dla mnie i na tym podlozu moglyby w przyszlosci wyniknac rozne problemy, typu seks przedmalzenski etc.. chcialabym zeby tez moje dziecko bylo wychowywane w religijnej rodzinie, jakos bylabym wtedy bardziej spokojna :)
Nie zgadzam sie z tym ze niektorzy pisza tu, ze to jest kazdeog prywatna sprawa. Moze i jest, ale kiedy decyduje sie na bycie z kims, jest to tez moja sprawa.
To może wybieraj sobie katolików za TŻtow i nie będzie problemu. tylko co będzie jak się zakochasz w kimś innego wyznania, zmusisz go do zmiany?
evil minded - 2008-12-07 22:23
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Fresa
(Wiadomość 10003881)
Niech stracę ;), ale masz rację :ehem:
:-p ;)
No cóż, ja także się nudze w kościele i nawet w święta tam nie chodzę. Nie wyobrażam sobie, żebym miała TŻta, który by seks przed ślubem bez wyrzutów sumienia uprawiał z oczywiście dorobioną ideologią, że to przecież nie grzech, a mimo to gonił mnie do kościoła na mszę co niedzielę jak rodzice za czasów dzieciństwa:D. Taki Polak-katolik z niego typowy by był:rolleyes:
Anetka1985 - To, że ktoś jest wierzący w Boga, nie oznacza z automatu, że się czuje katolikiem i musi co niedzielę na mszę zasuwać.
Lemirka - 2008-12-07 22:23
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003903)
niektóre z was mam wrazenie atakują autorkę z tego powodu, ze jest katoliczką, nie macie pojęcia jak ona się czuje a swoimi wypowiedziami tylko ją przytłaczacie, jak ktoś slusznie zauwazyl - niektorzy z nas sa co prawda wierzacy lecz nie praktykuja z czystego lenistwa, nie zas z racji tego ze sa ateistami
Anetko zostaw swoje mądrości w swoich wątkach. Gdzie Ty tu widzisz atak na autorkę wątku z tego powodu, że jest katoliczką???? Wskaż mi proszę bo ja nie widzę. Ba, ja tu nawet ataków nie widzę.
Fresa - 2008-12-07 22:24
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003903)
niektóre z was mam wrazenie atakują autorkę z tego powodu, ze jest katoliczką, nie macie pojęcia jak ona się czuje a swoimi wypowiedziami tylko ją przytłaczacie, jak ktoś slusznie zauwazyl - niektorzy z nas sa co prawda wierzacy lecz nie praktykuja z czystego lenistwa, nie zas z racji tego ze sa ateistami
Po prostu jest tu pewna rozbieżność w poglądach autorki wątku i tyle. Nie rozumiem, dlaczego on ma chodzić do kościoła, bo ona tak by chciała. Jak nie żyją po bożemu, to dlaczego on ma postępować wbrew sobie? :rolleyes:
A lenistwo jest grzechem głównym :]
MarudexuS - 2008-12-07 22:25
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003903)
niektóre z was mam wrazenie atakują autorkę z tego powodu, ze jest katoliczką, nie macie pojęcia jak ona się czuje a swoimi wypowiedziami tylko ją przytłaczacie, jak ktoś slusznie zauwazyl - niektorzy z nas sa co prawda wierzacy lecz nie praktykuja z czystego lenistwa, nie zas z racji tego ze sa ateistami
Dziewczyno, nikt tu nikogo nie atakuje za bycie katolikiem, jedynie za bycie HIPOKRYTĄ.
Ja w swoim życiu znałam tylko JEDNĄ prawdziwą Katoliczkę. Była to koleżanka z ławki z liceum. I ona rzeczywiście żyła wg. wiary, a przynajmniej starała się. I jakoś potrafiła przyjaźnić się ze mną, chociaż moje zdanie na temat KK znała. I nie zmuszała mnie do niczego, i nie było jej głupio, że się ze mną zadaje. A faceta zaakceptowałaby jedynie takiego, który podziela jej wartości. I z takich osób NIGDY się śmiać ani atakować nie będę.
Anetka1985 - 2008-12-07 22:26
Dot.: Ja praktykująca, On nie
nie sadze zeby autorce chodzilo o wyklepanie kilku modlitw i poziewanie sobie w Kosciele od czapy (byc moze u Ciebie tak to sie przedstawia, nie generalizuj), trudna sprawa zyc zgodnie z przykazaniami, trzeba pewne sprawy zrozumiec, dojrzec do nich,
Anetka1985 - 2008-12-07 22:27
Dot.: Ja praktykująca, On nie
dziewczyno hehee a skad Ty wiesz, ze autorka watku sie nie stara, ona jest w Twoim mniemaniu hipokrytka a ja uwazam, ze Ty zbytnio wszystko upraszczasz
Lemirka - 2008-12-07 22:28
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez ***luna
(Wiadomość 10003856)
Tak, chodzi o czytanie Pisma Świętego, o wspólną modlitwę, o dyskusję na temat wiary i o sama wiarę, w Boga. O podobne wartości duchowe, związane z religią np. przyjmowanie sakramentów, ochrzczenie dziecka. I wiele innych kwestii z tym związanych.
Przecież z kimś innej wiary tez można dyskutować na tematy religii, ochrzczenie dziecka w określonej wierze to też kwestia do obgadania - ale nie czarujmy się w Polsce trudno jest nie ochrzcić dziecka, ostracyzm społeczny gwarantowany - w końcu katolicy są tolerancyjni :mad:
MarudexuS - 2008-12-07 22:28
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003970)
...
trudna sprawa zyc zgodnie z przykazaniami, trzeba pewne sprawy zrozumiec, dojrzec do nich,
A TŻtowi ma to przyjść ot tak, bo ukochana prosi :D Sama sobie przeczysz dziewczyno :) nie pogrążaj się :)
evil minded - 2008-12-07 22:29
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003970)
nie sadze zeby autorce chodzilo o wyklepanie kilku modlitw i poziewanie sobie w Kosciele od czapy (byc moze u Ciebie tak to sie przedstawia, nie generalizuj), trudna sprawa zyc zgodnie z przykazaniami, trzeba pewne sprawy zrozumiec, dojrzec do nich,
A może niektóre osoby "dojrzały" do wyboru innej drogi niż wydeptana ścieżka polskich katolików? I mają odwagę nie chodzić co niedzielę na mszę, nie zwracając uwagi na to, że babcia i połowa wsi;) będą źle patrzeć? Może nie chce im się tworzyć rewolucyjnych teorii, dlaczego właściwie seks przed ślubem nie jest grzechem i wprost wolą się przyznać, że do kościoła im daleko?
Ważne jest to, aby być dobra osoba i szanować innych, a już cała otoczka - katolicka czy nie, to kwestia drugoplanowa. Przynajmniej dla mnie.
soulsweeper - 2008-12-07 22:30
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Oj, jakby mnie ktoś próbował do kościoła gonić, to długo byśmy ze sobą nie pobyli. Nikogo nie można na siłę nawracać ani zmuszać do stwarzania pozorów... po co? A te "kompromisy" w związkach katolika i nie-katolika są często takie jakieś... jednostronne. Katolik chce chodzić do kościoła, ateista nie - kompromis: ateista siedzi w kościele w święta Katolik chce ślubu kościelnego, ateista nie - kompromis: ślub kościelny... :rolleyes:
Lemirka - 2008-12-07 22:31
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez evil minded
(Wiadomość 10004015)
A może niektóre osoby "dojrzały" do wyboru innej drogi niż wydeptana ścieżka polskich katolików? I mają odwagę nie chodzić co niedzielę na mszę, nie zwracając uwagi na to, że babcia i połowa wsi;) będą źle patrzeć? Może nie chce im się tworzyć rewolucyjnych teorii, dlaczego właściwie seks przed ślubem nie jest grzechem i wprost wolą się przyznać, że do kościoła im daleko?
Ważne jest to, aby być dobra osoba i szanować innych, a już cała otoczka - katolicka czy nie, to kwestia drugoplanowa. Przynajmniej dla mnie.
Masz 100% rację :oklaski: :oklaski: :oklaski:
gazela12345 - 2008-12-07 22:32
Dot.: Ja praktykująca, On nie
hmm nigdy sie nad tym nie zastanawialam. ja nie chodze do kosciola a moj TŻ jest bardzo religijny... ale jak rozmawiamy to mowi ze mu to nie przszkadza...moze to jest dlatego ze on zawsze z cala rodzina chodzil do kosciola a ja nie;/ mam nadzieje ze to nie bedzie w przyszlosci wiekszy problem...
Anetka1985 - 2008-12-07 22:34
Dot.: Ja praktykująca, On nie
masz problem z ogarnieciem kilku spraw i wszystko zbytnio upraszczasz, ukochana nie prosi bo tak sie w rodzinie przyjelo, bo tak wypada, tylko moze zalezy jej zeby cos z tego wyniosl. uczepilyscie sie tego, ze dziewczyna chodzi do Kosciola na pokaz, ja uwazam, ze jest inaczej
MarudexuS - 2008-12-07 22:37
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez gazela12345
(Wiadomość 10004037)
hmm nigdy sie nad tym nie zastanawialam. ja nie chodze do kosciola a moj TŻ jest bardzo religijny... ale jak rozmawiamy to mowi ze mu to nie przszkadza...moze to jest dlatego ze on zawsze z cala rodzina chodzil do kosciola a ja nie;/ mam nadzieje ze to nie bedzie w przyszlosci wiekszy problem...
Widocznie nie ma klapek na oczach, a rodzinę tolerancyjną :) i oby tak zostało :)
MarudexuS - 2008-12-07 22:39
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10004052)
masz problem z ogarnieciem kilku spraw i wszystko zbytnio upraszczasz, ukochana nie prosi bo tak sie w rodzinie przyjelo, bo tak wypada, tylko moze zalezy jej zeby cos z tego wyniosl. uczepilyscie sie tego, ze dziewczyna chodzi do Kosciola na pokaz, ja uwazam, ze jest inaczej
Może i upraszczam, ale wydaje mi się, że gdyby dziewczyna była rzeczywiście 100% katoliczką, to by zawczasu pomyślała o przyszłości i nie marnowałaby czasu facetowi, który jest niewierzący. Albo chociaż postawiłaby przed nim sprawę jasno na początku ...
soulsweeper - 2008-12-07 22:43
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10004052)
masz problem z ogarnieciem kilku spraw i wszystko zbytnio upraszczasz, ukochana nie prosi bo tak sie w rodzinie przyjelo, bo tak wypada, tylko moze zalezy jej zeby cos z tego wyniosl. uczepilyscie sie tego, ze dziewczyna chodzi do Kosciola na pokaz, ja uwazam, ze jest inaczej
Co, wino mszalne? Skąd w ogóle takie podejście u ludzi, że jeśli ktoś jest niewierzący, to z pewnością dlatego, że sobie po prostu pewnych spraw dobrze nie przemyślał. A może właśnie przemyślał, tylko doszedł do nieco innych wniosków?
***luna - 2008-12-07 22:44
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez MarudexuS
(Wiadomość 10003913)
Ok, jeśli tak to w Twoim przypadku wygląda to rozumiem. Niestety jednak sporo tzw. "katolików" to tak trochę na pokaz, dla rodziny, sąsiadów, bo wypada. Jeśli Twoja wiara jest prawdziwa i jest Ci potrzebna to inna sprawa, i w takiej sytuacji wierzę, że zwiążesz się z kimś, kto to wszystko podziela.
Dziękuję, już się związałam.;)
Cytat:
Napisane przez Lemirka
(Wiadomość 10004002)
Przecież z kimś innej wiary tez można dyskutować na tematy religii, ochrzczenie dziecka w określonej wierze to też kwestia do obgadania - ale nie czarujmy się w Polsce trudno jest nie ochrzcić dziecka, ostracyzm społeczny gwarantowany - w końcu katolicy są tolerancyjni :mad:
Można, ale ja nie chcę z kimś innej wiary. Ktos innej iary lub ateista, nie chciałby pojechac ze mną na rekolekcje. Poza tym nie mieszkam w Polsce. W UK katolicy sa mniejszością. I mówiąc krótko: ostracyzmu z nikad nie czuć (chyba, że człowiek natrafi na muzułmanina, który zmiesza cię z błotem). Księża katoliccy w UK są o wiele bardziej liberalni niż w Polsce- księża czy sami wierni. Nikt nikogo publicznie nie ośmiesza, nie biczuje. A chcrzest ziecka nie nalezy do obowiązku, z którego społeczeństwo kogokolwiek rozlicza.
evil minded - 2008-12-08 07:25
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez ***luna
(Wiadomość 10004130)
Można, ale ja nie chcę z kimś innej wiary. Ktos innej iary lub ateista, nie chciałby pojechac ze mną na rekolekcje.
To te wspólne rekolekcje to jakiś sens związku czy co:confused:
Doris1981 - 2008-12-08 07:44
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Droga autorko wątku, przemyśl sobie dokładnie kilka spraw, odpowiedz na kilka pytań i zastanów się, czy jesteś skłonna do kompromisu. Czy Twój facet Cię szanuje, kocha, wspiera? Jeśli tak, to czy jest to aż takie ważne, czy chodzi, czy nie chodzi do kościoła? Może jego wiara objawia właśnie w byciu dobrym i uczciwym człowiekiem? Czy to nie liczy się bardziej, niż to że "pod rączkę" co niedzielę, ale bez przekonania, pójdzie z Tobą do kościoła? Rozmawiaj z nim o tym i już teraz ustalcie pewne sprawy. I pamiętaj - w Polsce jest parcie na bycie Katolikiem, ale to nie jest jedyne słuszne, powszechne wyznanie. Więc bycie w czymś tylko dlatego, że prawie wszyscy oficjalnie w tym są, jest bez sensu. Widać Twój facet potrafi się do tego przyznać. Doceń tą szczerość.
***luna - 2008-12-08 08:01
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez evil minded
(Wiadomość 10004967)
To te wspólne rekolekcje to jakiś sens związku czy co:confused:
Nie sens w związku, ale dla mnie cos ważnego. Poza tym jest mi łatwiej być z kims kto podziela moją, wiarę ( a ja jego), ze względu na to,że jest to istotna część mojego życia. Nie mam nic przeciwko związkom, gdzie spotykają się ludzie różnych wyznań czy różnych pogladów na temat religii. Mi samej to nie odpowiada, wiec wybrałam inaczej. A rekolekcje to tylko przykład.
motylek1007 - 2008-12-08 08:18
Dot.: Ja praktykująca, On nie
u nas nie ma tego "problemu" bo oboje nie chodzimy do kosciola, zyjemy jak chcemy ;)
Ktos napisal ze związek to sztuka kompromisu - to prawda. Znam dziewczyne ktora zawsze, w kazda niedziele chodzi do kosciola, jej facet nie i nie przeszkadza im to w niczym :)
JeanHarlow - 2008-12-08 08:24
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez soulsweeper
(Wiadomość 10004023)
Oj, jakby mnie ktoś próbował do kościoła gonić, to długo byśmy ze sobą nie pobyli. Nikogo nie można na siłę nawracać ani zmuszać do stwarzania pozorów... po co? A te "kompromisy" w związkach katolika i nie-katolika są często takie jakieś... jednostronne. Katolik chce chodzić do kościoła, ateista nie - kompromis: ateista siedzi w kościele w święta Katolik chce ślubu kościelnego, ateista nie - kompromis: ślub kościelny... :rolleyes:
Cytat:
Napisane przez soulsweeper
(Wiadomość 10004117)
Co, wino mszalne? Skąd w ogóle takie podejście u ludzi, że jeśli ktoś jest niewierzący, to z pewnością dlatego, że sobie po prostu pewnych spraw dobrze nie przemyślał. A może właśnie przemyślał, tylko doszedł do nieco innych wniosków?
No wlasnie, a gdyby postawic sprawę na odwrot - osoba niewierząca stara sie przekonac wierzaca? To juz by bylo postrzegane jako cos niewlasciwego, natomiast tzw. nawracanie raczej uwaza się za cos pozytywnego (ze ktos sie wreszcie uksztaltuje etc).
Dla mnie to nie w porzadku, zarowno w jedna jak i w drga strone, niech kazdy decyduje sam czy wierzy i w co, a nie zmusza sie, bo partner/ka tego wymaga/oczekuje.
Cytat:
Napisane przez Doris1981
(Wiadomość 10005040)
Droga autorko wątku, przemyśl sobie dokładnie kilka spraw, odpowiedz na kilka pytań i zastanów się, czy jesteś skłonna do kompromisu. Czy Twój facet Cię szanuje, kocha, wspiera? Jeśli tak, to czy jest to aż takie ważne, czy chodzi, czy nie chodzi do kościoła? Może jego wiara objawia właśnie w byciu dobrym i uczciwym człowiekiem? Czy to nie liczy się bardziej, niż to że "pod rączkę" co niedzielę, ale bez przekonania, pójdzie z Tobą do kościoła? Rozmawiaj z nim o tym i już teraz ustalcie pewne sprawy. I pamiętaj - w Polsce jest parcie na bycie Katolikiem, ale to nie jest jedyne słuszne, powszechne wyznanie. Więc bycie w czymś tylko dlatego, że prawie wszyscy oficjalnie w tym są, jest bez sensu. Widać Twój facet potrafi się do tego przyznać. Doceń tą szczerość.
zgadzam sie z Doris, dobrze napisane
Elfir - 2008-12-08 08:55
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Docieracie do etapu, gdzie przestaje się liczyć słodkie mizianko i zaczyna się prawdziwy zwiazek. A wraz z tym pierwsze konflikty światopogladowe.
Jeśli jesteś katoliczką, wierzacą, praktykującą zasady katolickie, to dalszego związku z ateistą po prostu nie widzę. Za duża przepaść światopoglądowa, gdzie nie ma miejsca na kompromis. Nie ma przecież w prawdziwej wierze miejsca na kompromisy. Ale jeśli on jest po prostu leniwy, a światopogląd religijny mu zwisa, to wtedy łatwiej bedzie Tobie w dalszym związku. Bo będzie mu wszystko jedno - ślub kościelny, chrzest dziecka, święta. Machnie ręką i pozwoli byś ty się wszystkim zajęła. Jeśli ty praktykujesz bez jakiejś głebokiej podbudowy religijnej, to jego "nie chodzenie" do kościoła nie powinno robić ci różnicy.
Zaczyna się od chodzenia do kościoła - ty tak, on nie. A zastanawiałaś się nad tym, jaki slub weźmiecie? Czy będziecie chrzcić dzieci?
mirage23 - 2008-12-08 11:47
Dot.: Ja praktykująca, On nie
zawsze odkąd pamiętam moi rodzice wbijali mi do głowy, że bycie katolikiem to nie tylko okazja żeby wziąć piękny ślub w białej sukni w obliczu Boga, to nie tylko możliwość ubrania choinki na święta i malowania pisanek do śwęconki, ale to też obowiązek chodzenia do Kościoła. Kiedyś niechętnie to robiłam, czułam że się zmuszam, ale w moim życiu nastąpił przelom. Kiedy dorastałam, zaczełam chodzić do kościoła częściej niż moi rodzice (juz nie z przymusu, polubiłam to), bo czułam, że Bóg mi pomaga każdego dnia, że daje mi siłę, nadzieję, że jestem lepszym człowiekiem. Wierzę, że modlitwa pozowliłła mi się podnieść kiedy byłam na progu depresji. Nie miałam wtedy przyjaciół, rodzice tylko co jakis czas rozmawiali ze mną o powodzie gorszych dni, pocieszali, ale czułam ze mimo tych rozmów jestem sama ze swoimi kłopotami. Dlatego polubiłam chodenie do kościoła. Tam mogłam się skupic i powierzyc całe moje zycie Bogu i poprosić o siłę by to przezwyciężyć. Myslalam kiedys tez nad popełnieem samobojstwa, nikt o tym nie wiedział, oprócz Jego. Ale podniosłam się i dzięki temu piszę tutaj dzisiaj do Was. Byc moze dlatego wierzę, że jest ktoś, kto zawsze pomoze wtedy kiedy ludzie zawiodą i że temu komuś też nalezy się szacunek.
Przespałam się dzisiaj ze swoimi myslami i zdałam sobie sprawę, że kocham mojego chłopaka, bardzo i wiem, że on mnie również, bo daje mi tego dowody każdego dnia. Pewnie większość z Was ma rację, być może nie jestem tolerancyjna w tym względzie i w wielu przypadkach takie różnice to najmniejszy problem, że da sie z tym żyć, tylko trzeba przełamać pewne schematy.
Wiele z Was również ma rację, nie przestrzegam wszystkich przykazań, ale czy jest ktoś kto przestrzega je wszystkie? Słusznie ktoś stwierdził, że one nei przystają do wspolczesnego siwata, ale seks przedmałzenski przez niektórych księży jest w wyjątkowych sytuacjach tolerowany. Mogę sobie wiele zarzucić, ale słowo Boga kierowane na mszy świętej daje mi siłę i wiem, że nei jest keirowane wyłacznie do ludzi z czystym sercem, że Bóg nie odtrąca tych, którzy zgrzeszyli, stąd ta chęć chodzenia do kościoła chociazby po to zeby posłuchać kazania.
Cytat:
Napisane przez Elfir
(Wiadomość 10005488)
Docieracie do etapu, gdzie przestaje się liczyć słodkie mizianko i zaczyna się prawdziwy zwiazek. A wraz z tym pierwsze konflikty światopogladowe.
Jeśli jesteś katoliczką, wierzacą, praktykującą zasady katolickie, to dalszego związku z ateistą po prostu nie widzę. Za duża przepaść światopoglądowa, gdzie nie ma miejsca na kompromis. Nie ma przecież w prawdziwej wierze miejsca na kompromisy. Ale jeśli on jest po prostu leniwy, a światopogląd religijny mu zwisa, to wtedy łatwiej bedzie Tobie w dalszym związku. Bo będzie mu wszystko jedno - ślub kościelny, chrzest dziecka, święta. Machnie ręką i pozwoli byś ty się wszystkim zajęła. Jeśli ty praktykujesz bez jakiejś głebokiej podbudowy religijnej, to jego "nie chodzenie" do kościoła nie powinno robić ci różnicy.
Zaczyna się od chodzenia do kościoła - ty tak, on nie. A zastanawiałaś się nad tym, jaki slub weźmiecie? Czy będziecie chrzcić dzieci?
Masz rację, zaczyna sie prawdziwy związek. Rozmawialiśmy o ślubie i on nie widzi przeszkód, żeby wziąć ślub koscielny, bo jest katolikiem. Również odniósł się do naszych dzieci, że w szkle podstawowej beda musiały chodzić do koscioła i na lekcje religii. Była tez sytuacja, że były wypominki za mojego dziadka i kiedy go oprosiłam, to bez wahania się zgodził, jeśli mi na tym zależy. W swieta tez jest w kosciele. "Problemem" jest coniedzielne chodzenie do koscioła.
Coraz mniej zaczyna mi to rpzeszkadzać, ale wczoraj rpzezyłam lekki szok i nie wyobrażałam sobie tego, dzisiaj przespałam sie z tym i widzę to trochę inaczej, że to jest do pogodzenia.
HollyG - 2008-12-08 12:10
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez mirage23
(Wiadomość 10001926)
Wydawało mi się, że był już taki wątek, ale szukanie nie przynioslo efektów, więc jestem ciekwa Waszych opinii. Zastanawia mnie jak podchodzicie do religijności Waszych partnerów. Czy jest u Was tak, że jedno chodzi do kościola w każdą niedzielę (nie przymusu) a drugie jedynie od święta? Jak to wygląda, kiedy przyjdzie czas na zamieszkanie razem? Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad? Jestem osobą religijną, mój chłopak mniej, nudzi sie w kościele. Wiem, że nie moge go do niczego zmusić i obecnie mi to nei przeszkadza bo mieszkamy ze swoim rodzicami, osobno, ale co kiedy zamieszkamy razem, kiedy w przyszłości założymy rodzinę, dzieci, ja bede chodzic z nimi do koscioloa a przyszły mąż będzie gotował obiad? Kocham go a on mnie, ale wydaje mi się, że w przyszłości to moze być problem.
Mieliście taką sytuację?
u mnie w domu tak jest. Ja z mamą nie jestesmy zbytnio religijne, ale gdy czujemy potrzebę idziemy do kościoła - czasem jest to regularnie co tydzne, czasem rzadziej, ale chodzimy. tata z kolei zostaje w domu i tak jak mowilas gotuje obiad i to jaki...:) nie ma z tym najmniejszego problemu
Aska87 - 2008-12-08 13:07
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez soulsweeper
(Wiadomość 10004023)
Oj, jakby mnie ktoś próbował do kościoła gonić, to długo byśmy ze sobą nie pobyli. Nikogo nie można na siłę nawracać ani zmuszać do stwarzania pozorów... po co? A te "kompromisy" w związkach katolika i nie-katolika są często takie jakieś... jednostronne. Katolik chce chodzić do kościoła, ateista nie - kompromis: ateista siedzi w kościele w święta Katolik chce ślubu kościelnego, ateista nie - kompromis: ślub kościelny... :rolleyes:
nie dokonca sie zgodze. tradycyjny slub koscielny w sytuacji ateista+katolik jest niemozliwy. Nalezy w tej sytuacji wziac slub jednostronny. A wiec w tej sytuacji wymagany jest kompromis obu stron. zakladalam kiedys na ślubnym watek na podobny temat.
Hajja Hawwa - 2008-12-08 13:26
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Cytat: Napisane przez Hajja Hawwa Pokaż wiadomość To w przyszłości rzeczywiście może stanowić problem, ponieważ udowodnione naukowo jest to, że dzieci nasladują głównie ojca, matkę tez, ale nie w tak dużym stopniu jak ojca. Dzieci mogą być wtedy zdezorientowane, gdy Ty będziesz chodziła do kościoła, a tata nie. . moja mama nie chodzi do kosciola. Tata tak. Nigdy, nie czulam sie zdezorientowana. Mama na temat religii sie nigdy nie wypowiadala, nie przekonywala do swoich racji a mimo to sprawa zawsze byla dla mnie jasna.
Ok, ale niejedno dziecko będzie chętniej chodziło do kościoła, gdy obydwoje rodziców będzie do niego chodziło, a nie tylko jeden. Napisałam, że dziecko MOŻE być twedy zdezorientowane. Może, ale nie musi. W większości przypadków będzie mniej chętniej chodziło do kościoła, gdy będzie widziało, że np. tata nie chodzi. Cytat:
Cytat: Napisane przez Anetka1985 Pokaż wiadomość masz problem z ogarnieciem kilku spraw i wszystko zbytnio upraszczasz, ukochana nie prosi bo tak sie w rodzinie przyjelo, bo tak wypada, tylko moze zalezy jej zeby cos z tego wyniosl. uczepilyscie sie tego, ze dziewczyna chodzi do Kosciola na pokaz, ja uwazam, ze jest inaczej Może i upraszczam, ale wydaje mi się, że gdyby dziewczyna była rzeczywiście 100% katoliczką, to by zawczasu pomyślała o przyszłości i nie marnowałaby czasu facetowi, który jest niewierzący. Albo chociaż postawiłaby przed nim sprawę jasno na początku ...
Otóż 100% katolik nie zrywa kontaktu z jakąś osobą tylko przez to, że jest on niewierzący. Może nawet mieć za męża człowieka niewierzącego, czy nawet innej religii. Kościół katolicki zezwala katolikom na takie śluby. Prawdziwa katoliczka nie zerwie ze swoim chłopakiem tylko dlatego, że jest on niewierzący. W katolicyzmie ważną rolę odgrywa ekumenizm. I nie mówię tu o pseudo katolikach, którzy nie wiedzą co to słowo znaczy. Mówię o tym katolikach, którzy kierują się miłością. Przedstawienie sprawy na początku... hmm... Skąd wiesz czy na ten temat nie rozmawiała z nim już na początku znajomości? A co to w ogóle ma do rzeczy? Miałaby zerwać z nim? Właśnie wtedy zachowałaby się jak pseudo katoliczka. I kto komu marnuje czas? Przecież obydwoje się kochają. Dziewczyna nie pisze przecież, że chce nawrócić na siłę swojego chłopaka. Pisze tylko, że jest jej ciężko z tym i ma obawy dotyczące przeszłości. Ale przecież miłość czasami bywa ciężka i przez to staje się silniejsza. Jeżeli naprawdę się kochają to uda im się w związku. Może on uwierzy, albo ona zarazi się jego ideologią. Albo zostanie tak jak jest, ona dalej będzie wierzyć, a on dalej będzie ateistą. W każdym razie w takich związkach jest rzeczywiście trudniej, ale prawdziwa miłość przetrwa wszystko :)
Elfir - 2008-12-08 13:33
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Czy wiesz co musi przysiąc ateista na ślubie jednostronnym? Taki slub nadal jest do bani, dla ateisty.
Hajja Hawwa - 2008-12-08 13:45
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez evil minded
(Wiadomość 10004967)
To te wspólne rekolekcje to jakiś sens związku czy co:confused:
Ciebie to śmieszy, ale dla tej dziewczyny kwestia wiary jest bardzo ważna. I tą najważniejszą dla niej sferę życia chciałaby przeżywać z najbliższą jej osobą, czyli ze swoim chłopakiem. Dla Ciebie to nie jest ważne, a dla niej tak. Macie inne priorytety i tyle, więc po co komentować i wyśmiewać czyjś inny światopogląd? Cytat:
Czy wiesz co musi przysiąc ateista na ślubie jednostronnym? Taki slub nadal jest do bani, dla ateisty.
Wiem co musi przysiąc. Jeżeli jest dla ateisty taki ślub do bani to pogratulować tylko jego miłości do partnerki. Otóż są ateiści, którzy biorą ślub kościelny, bo ich partner, czy partnerka są wierzący. Robią to dla nich. Przysięgają przez Bogiem katoliczki, bo szanują jego Boga i jej wiarę, mimo, że sami nie wierzą w Boga. Na tym polega miłość. Ale chyba nie ma potrzeby zbaczać z tematu co? :)
Hajja Hawwa - 2008-12-08 14:05
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
No wlasnie, a gdyby postawic sprawę na odwrot - osoba niewierząca stara sie przekonac wierzaca? To juz by bylo postrzegane jako cos niewlasciwego, natomiast tzw. nawracanie raczej uwaza się za cos pozytywnego (ze ktos sie wreszcie uksztaltuje etc).
Prawdziwy katolik nie postrzega tego jako coś niewłaściwego, ponieważ taki katolik szanuje zarówno wierzących jak i niewierzących. Oczywiście nie piszę tu o nawracaniu na siłę. Tego kościół katolicki zabrania. Zarówno w jedną, jak i w drugą stronę.
Cytat:
Dla mnie to nie w porzadku, zarowno w jedna jak i w drga strone, niech kazdy decyduje sam czy wierzy i w co, a nie zmusza sie, bo partner/ka tego wymaga/oczekuje.
Ale ta dziewczyna nie chce zmuszać swojego partnera do wiary. Ona dzieli się tylko z nami swoimi obawami. I chciałaby być może usłyszeć wsparcie od dziewczyn, które miały podobną sytuację. Myślę, że nie miło jej się czyta niektóre Wasze komentarze. Czasami lepiej się powstrzymać niż naskakiwać na kogoś komu i tak jest ciężko. Trzeba umieć uszanować czyjś światopogląd. Wiele osób pisze jak to osoby wierzące są nietolerancyjne. Otóż nietolerancyjni są pseudo katolicy i zauważa się, że często też Ci, którzy są niewierzący i z całej siły wyśmiewają chrześcijaństwo. Są w ten sposób nietolerancyjni w stosunku do katolików.
JeanHarlow - 2008-12-08 14:22
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Kurcze, tak do mnie piszesz, jakbym nie rozumiala, nie tlumacz mi, bo wiem o co chodzi w wątku, nie stosuje zbyt czesto emotek i innychy rzeczy, ale to nie znaczy, ze moje komentarze sa nacechowane negatywnie. Wiem co czytam, w kazdym razie ;)
Aska87 - 2008-12-08 15:09
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Elfir
(Wiadomość 10008340)
Czy wiesz co musi przysiąc ateista na ślubie jednostronnym? Taki slub nadal jest do bani, dla ateisty.
wiem. nei widze w tym nic do bani.
evil minded - 2008-12-08 15:13
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez mirage23
(Wiadomość 10007087)
Masz rację, zaczyna sie prawdziwy związek. Rozmawialiśmy o ślubie i on nie widzi przeszkód, żeby wziąć ślub koscielny, bo jest katolikiem. Również odniósł się do naszych dzieci, że w szkle podstawowej beda musiały chodzić do koscioła i na lekcje religii. Była tez sytuacja, że były wypominki za mojego dziadka i kiedy go oprosiłam, to bez wahania się zgodził, jeśli mi na tym zależy. W swieta tez jest w kosciele. "Problemem" jest coniedzielne chodzenie do koscioła.
Przepraszam za nieco ostre słowa, ale jak dla mnie Twój TŻ to jest taki typowy katolik made in Poland. Do kościoła iśc mu się nie chce, na wypominki za Twojego dziadka pójdzie "jeżeli Tobie zależy", seks przed slubem stosuje, ale jednoczesnie kazałby dzieciom chodzić do kościoła: przeciez to hipokryzja w najczystszej postaci. I ślub kościelny - żadna niespodzianka zresztą, w Polsce prawie wszyscy go biorą, nawet najwięksi grzesznicy i zagorzali przeciwnicy kościoła:rolleyes: I co, nie przeszkadza Ci jego hipokryzja, a jedynie to, że nie chodzi w niedzielę na mszę? Na tym polega wg Ciebie wiara i sens bycia katolkiem? Żeby z zewnatrz było pieknie ładnie (ślub kościelny, dzieci chodzace na msze i na religę), a w srodku takie lenistwo i poczucie braku sensu, ze nie chce sie raz na tydzien na msze isc?
szajajaba - 2008-12-08 16:01
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez mirage23
(Wiadomość 10001926)
Wydawało mi się, że był już taki wątek, ale szukanie nie przynioslo efektów, więc jestem ciekwa Waszych opinii. Zastanawia mnie jak podchodzicie do religijności Waszych partnerów. Czy jest u Was tak, że jedno chodzi do kościola w każdą niedzielę (nie przymusu) a drugie jedynie od święta? Jak to wygląda, kiedy przyjdzie czas na zamieszkanie razem? Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad? Jestem osobą religijną, mój chłopak mniej, nudzi sie w kościele. Wiem, że nie moge go do niczego zmusić i obecnie mi to nei przeszkadza bo mieszkamy ze swoim rodzicami, osobno, ale co kiedy zamieszkamy razem, kiedy w przyszłości założymy rodzinę, dzieci, ja bede chodzic z nimi do koscioloa a przyszły mąż będzie gotował obiad? Kocham go a on mnie, ale wydaje mi się, że w przyszłości to moze być problem.
Mieliście taką sytuację?
Wyolbrzymiasz. Tak ci to przeszkadza, że ty do kościoła, on coś w domu robi? A pomyśl, co mają powiedzieć te pary, gdzie są różne wyznania:rolleyes:
Są większe problemy, naprawdę :) Chyba lepszy taki, który nie chodzi do kościoła, niż taki, który chodzi a potem przychodzi i chleje, bije? Pomyśl, że jak wrócisz, to będziesz miała obiad albo inną przyjemność.
shockwaves - 2008-12-08 17:12
Dot.: Ja praktykująca, On nie
U mnie w byłym związku mój ex był zagorzałym katolikiem, co niedziela w kościele itp., ja jestem od lat ateistką, w kościele jestem na ślubach etc. - bo nie wypada nie pójść, jak rodzina zaprasza. I niestety mój związek po 2.5 roku zapewniania o miłości rozpadł się, bo miałam wciąż wypominane, że nie chodzę do kościoła, a to źle, a co będzie dalej jak się pobierzemy bla bla bla! aż teraz się wnerwiam jak to piszę :rolleyes: W kolejnym związku miałam to samo - wypominanie, że nie chodzę do kościoła, ludzie dajcie spokój :mad: Dopiero teraz jestem z TŻ, który ma luźne podejście do tego, sam z siebie nie chodzi do kościoła, tylko jak jest w domu to z rodzicami w niedziele jeździ (bo mu każą ehh nie lubię takiego podejścia, mnie nikt nie zmuszał w domu:rolleyes:). Ale jest nam megadobrze tak jak jest, dziecko może ochrzcimy, może nie, jest nam to obojętne, ważne, że mamy podobne poglądy. Jeśli jesteś w stanie zaakceptować to, że Twój facet nie chodzi do kościoła, a on to, że Ty chodzisz to w porządku. Ale jeśli nie, to może być ciężko :rolleyes:
limonka_86 - 2008-12-08 18:23
Dot.: Ja praktykująca, On nie
To ja mam zupelnie inna sytuacje z moim TŻ (jest katolikiem , praktykujacym cotygodniowa msza,pochodzi z katolickiej rodziny itd)...od poczatku wiedzial o tym ze kiedys bylam osoba wierzaco ale od roku juz przestalam chodzic do kosciola...jestesmy razem prawie 3 miesiace , w sobote byla klotnia bo powiedzial ze w niedziele ide z nim do kosciola i koniec, wczoraj kazal mi wybierac ze albo bede chodzic do kosciola albo nie bedziemy juz razem...normalnie cisnienie od razu mi wzroslo no bo niby co to ma byc !!?? wqrzylam sie strasznie i on to jeszcze kompromisem nazwal !! z jednej strony niby taki swiety jest , a jakos w łózku mu to nie przeszkadza...wiec zapytalam jak to niby jest wtedy odpowiedzial ze to przeciez Bog stworzyl czlowieka a to wszystko jest ludzkie... Co o tym myslicie ?? ja myslalam ze jak sie kogos kocha to sie nie stawia az taki warunkow czyli albo to albo z nami koniec ...po tak krotkim czasie nie ma prawa az tak ingerowac w moje zycie i poglady tym bardziej ze jak o cos pytam co dotyczy religii to zawsze mam wiecej argumentow ....co o tym myslicie ??
Onetta - 2008-12-08 19:59
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez MarudexuS
(Wiadomość 10002964)
A sex przed ślubem jest? ;) Ciekawa jestem, czy jesteś z tych katolików, co to sobie wybierają, które przykazania są ważne a które mniej ;-) bo jeśli tak, to tym bardziej nie masz prawa od niego niczego wymagać. Swoją drogą dziwię się takim sytuacjom ... jeśli dla Ciebie ważniejszy jest kościół od TŻta i jego potrzeb .. no cóż, tego już komentować nie będę :-)
cóż za ironia... Przykre są słowa,które pozwoliłam sobie wyżej zacytować. Taki bezmyślne słowa. Bo jak można się wypowiadać na temat, z którym nie ma się nic wspólnego? Którego się nie zna? Z którym człowiek nie potrafi się utożsamić. Jeśli autorka wątku opisuje taką a nie inną sytuację, dla Niej najwyraźniej sprawa wiary to nie jest tylko kwestia pójścia do kościoła i postrzegania kościoła przez pryzmat instytucji. Bo to chyba nie o to w tym wszystkim chodzi, nieprawdaż? Rozumiem Ją, że nie jest jej obojętne, że TŻ nie jest wierzący. Kocha Go. Ale co to wogóle za stwierdzenie "że jego potrzeby powinny być ważniejsze od kościoła"- naprawdę śmiać mi się chce jak czytam takie głupie wypowiedzi. A co do zdania pierwszego, każdy jest tylko człowiekiem. Katolik również. Może gdyby Tobie koleżanko te wartości były choć troche bliskie, nie wypowiadałabyś się na forum,żeby po prostu coś napisać. Bo niestety niektórzy muszą to później czytać i tracić czas na komentarz. Tak jak teraz ja to robię, ale po prostu ciężko mi przejść obojętnie obok takich wypowiedzi.
Hajja Hawwa - 2008-12-08 20:00
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez soulsweeper Pokaż wiadomość Oj, jakby mnie ktoś próbował do kościoła gonić, to długo byśmy ze sobą nie pobyli. Nikogo nie można na siłę nawracać ani zmuszać do stwarzania pozorów... po co? A te "kompromisy" w związkach katolika i nie-katolika są często takie jakieś... jednostronne. Katolik chce chodzić do kościoła, ateista nie - kompromis: ateista siedzi w kościele w święta Katolik chce ślubu kościelnego, ateista nie - kompromis: ślub kościelny...
W tym wypadku nie może być mowy o komprosmisie. Ponieważ jeśli wierzący zgodzi się na niebranie ślubu to tylko on będzie rezygnował z czegoś czego pragnie. A przecież kompromis musi być dwustronny. To samo w drugą stronę. W takiej sytuacji ktoś musi ustąpić. Jeżeli żadne nie będzie chciało ustąpić to ich związek nie bedzie miał racji bytu. Cytat:
Kurcze, tak do mnie piszesz, jakbym nie rozumiala, nie tlumacz mi, bo wiem o co chodzi w wątku, nie stosuje zbyt czesto emotek i innychy rzeczy, ale to nie znaczy, ze moje komentarze sa nacechowane negatywnie. Wiem co czytam, w kazdym razie
Ja do Ciebie nie piszę, lecz piszę ogólnie. Jeżeli chodzi o to, że napisałam, że niektórzy wypowiadają się negatywnie w stosunku do autorki wątku to nie chodziło mi w tym momencie o Twoją wypowiedź. Ty akurat potrafiłaś w sposób grzeczny przekazać swoje myśli. Cytat:
Cytat: Napisane przez mirage23 Pokaż wiadomość Masz rację, zaczyna sie prawdziwy związek. Rozmawialiśmy o ślubie i on nie widzi przeszkód, żeby wziąć ślub koscielny, bo jest katolikiem. Również odniósł się do naszych dzieci, że w szkle podstawowej beda musiały chodzić do koscioła i na lekcje religii. Była tez sytuacja, że były wypominki za mojego dziadka i kiedy go oprosiłam, to bez wahania się zgodził, jeśli mi na tym zależy. W swieta tez jest w kosciele. "Problemem" jest coniedzielne chodzenie do koscioła. Przepraszam za nieco ostre słowa, ale jak dla mnie Twój TŻ to jest taki typowy katolik made in Poland. Do kościoła iśc mu się nie chce, na wypominki za Twojego dziadka pójdzie "jeżeli Tobie zależy", seks przed slubem stosuje, ale jednoczesnie kazałby dzieciom chodzić do kościoła: przeciez to hipokryzja w najczystszej postaci. I ślub kościelny - żadna niespodzianka zresztą, w Polsce prawie wszyscy go biorą, nawet najwięksi grzesznicy i zagorzali przeciwnicy kościoła I co, nie przeszkadza Ci jego hipokryzja, a jedynie to, że nie chodzi w niedzielę na mszę? Na tym polega wg Ciebie wiara i sens bycia katolkiem? Żeby z zewnatrz było pieknie ładnie (ślub kościelny, dzieci chodzace na msze i na religę), a w srodku takie lenistwo i poczucie braku sensu, ze nie chce sie raz na tydzien na msze isc?
Nie Tobie oceniać tego chłopaka. Wielu ludzi krytykuje innych, a nie patrzy w ogóle na siebie. Przecież TY tego chłopaka nawet nie znasz. Każdy człowiek ma jakieś swoje słabości. Jego słabością jest to, że czasami nie chce mu się pójśc do kościoła. To przecież takie ludzkie. Każdy człowiek grzeszy. Nie znaczy to, że należy takiego człowieka od razu meiszać z błotem i wyzywać go on hipokrytów i najgorszych. Tymbardziej, że sama na pewno nie jesteś idealna. Przed skrytykowaniem kogoś należy najpierw popatrzec na siebie.
shockwaves - 2008-12-08 20:05
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez limonka_86
(Wiadomość 10012584)
To ja mam zupelnie inna sytuacje z moim TŻ (jest katolikiem , praktykujacym cotygodniowa msza,pochodzi z katolickiej rodziny itd)...od poczatku wiedzial o tym ze kiedys bylam osoba wierzaco ale od roku juz przestalam chodzic do kosciola...jestesmy razem prawie 3 miesiace , w sobote byla klotnia bo powiedzial ze w niedziele ide z nim do kosciola i koniec, wczoraj kazal mi wybierac ze albo bede chodzic do kosciola albo nie bedziemy juz razem...normalnie cisnienie od razu mi wzroslo no bo niby co to ma byc !!?? wqrzylam sie strasznie i on to jeszcze kompromisem nazwal !! z jednej strony niby taki swiety jest , a jakos w łózku mu to nie przeszkadza...wiec zapytalam jak to niby jest wtedy odpowiedzial ze to przeciez Bog stworzyl czlowieka a to wszystko jest ludzkie... Co o tym myslicie ?? ja myslalam ze jak sie kogos kocha to sie nie stawia az taki warunkow czyli albo to albo z nami koniec ...po tak krotkim czasie nie ma prawa az tak ingerowac w moje zycie i poglady tym bardziej ze jak o cos pytam co dotyczy religii to zawsze mam wiecej argumentow ....co o tym myslicie ??
Miałam podobnie (napisałam o tym jeden post przed Tobą), mój ex też nie spowiadał się nawet z sexu bo jego zdaniem to nie grzech ;] nie lubię zakłamanych katolików :rolleyes: Nie chcę Cię straszyć, ale możesz mieć z nim ciężko, u mnie związek się rozpadł niestety, pogadajcie na spokojnie i jeśli nie znajdziecie kompromisu to może lepiej się rozstać wcześniej niż za 2.5 roku tak jak to było u mnie.
Onetta - 2008-12-08 20:17
Dot.: Ja praktykująca, On nie
co ma piernik do wiatraka? jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest uczciwym człowiekiem? nikt nie jest idealny, ale dla wielu katolików, wiara i nauka kościoła jest ważnym hamulcem, bądź doradcą w wielu codziennych sprawach. I to, ze np. ktoś będzie współżył np.przed 26 rokiem życia (tj. przed ślubem) nie oznacza, że jest hipokrytą i jego wiara jest nic nie warta. Litości!!! nikt nie jest ideałem. Może ta sama osoba poda Ci rękę któregoś dnia, gdy niespodziewanie zostaniesz sama ze swoim problemem, bo Twoi "przyjaciele" wybiorą zabawę w klubie zamiast samotny wieczór z Tobą i Twoimi troskami. Wiara to wartość i worek drogowskazów. Nie zawsze są to wskazówki, którym można sprostać. Niektóre rzeczy człowieka przerastają. Sama nie jestem idealną katoliczką, nawalam w wielu sprawach, ale chodzę do kościoła. Chodzę nawet gdy jestem słaba "duchowo". W tej słabości dzięki systematycznemu kontaktowi z Bogiem czuję się choć trochę silniejsza. Do osób które wypowiadają sie na forum, a nie chodzą do kościoła: tu nie chodzi o księży, budynek, sąsiadów,tylko chodzi o kontakt z Bogiem. Nie ma idealnych katolików, nie ma idealnych Muzułmanów, Protestantów, agnostyków, ateistów. A są idealni ludzie?
AnetkaWr - 2008-12-08 20:28
Dot.: Ja praktykująca, On nie
U mnie chłopak chodzi co niedziele ale w sumie to taki lekki przymus rodziców,bo oni religijni. Jak on nie pójdzie,to są na niego lekko źli.
A ja to chodze sporadycznie. jak mi sie chce.
evil minded - 2008-12-08 20:39
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa
(Wiadomość 10014458)
Nie Tobie oceniać tego chłopaka. Wielu ludzi krytykuje innych, a nie patrzy w ogóle na siebie. Przecież TY tego chłopaka nawet nie znasz. Każdy człowiek ma jakieś swoje słabości. Jego słabością jest to, że czasami nie chce mu się pójśc do kościoła. To przecież takie ludzkie. Każdy człowiek grzeszy. Nie znaczy to, że należy takiego człowieka od razu meiszać z błotem i wyzywać go on hipokrytów i najgorszych. Tymbardziej, że sama na pewno nie jesteś idealna. Przed skrytykowaniem kogoś należy najpierw popatrzec na siebie.
A skąd wiesz, że nie popatrzyłam na siebie? Śmieszy mnie to, gdy ktoś twierdzi, że dzieciom każe chodzić do kościoła, a sam nie chodzi. To coś w tym stylu, jakby tatuś palił papierosy, a dzieciom zabraniał.
orzeszek01 - 2008-12-08 20:39
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez AnetkaWr
(Wiadomość 10014959)
U mnie chłopak chodzi co niedziele ale w sumie to taki lekki przymus rodziców,bo oni religijni. Jak on nie pójdzie,to są na niego lekko źli.
U mojego Tz jest to samo. Pytają go ktory ksiadz miał mszę w Kościele,sprawdzają go czy był-chłopak ma 19lat,a Ci go kontroluja jak dziecko. Mialam ochote powiedziec o tym co mysle-ale sie powstrzymałam.
gburzyca - 2008-12-08 20:43
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Droga autorko, jeśli kompromis wygląda tak, że on zgadza się być zaciąganym na święta do kościoła (żeby Tobie nie było przykro, albo żeby nie słuchać już Twojego rzępolenia) to daj sobie z nim spokój, a modlitwy odmawiaj z mamą.
Tak jak napisały koleżanki: znajdź mężczyznę-katolika i zaznaj spokoju ducha. On zapewne znajdzie dziewczynę tolerancyjną, kochającą go za całokształt i wtedy zarówno Ty jak i on będziecie szczęśliwi.
AnetkaWr - 2008-12-08 20:45
Dot.: Ja praktykująca, On nie
A ja nic wole nie mówc. Jak tak wolą. ale mam nadzieje,ze w koncu dadzą mu wlasny wybór
Majlensshit - 2008-12-08 21:12
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Moja mama jest katoliczką, osobą bardzo, bardzo wierzącą, tata jest prawosławny i do wiary podchodzi luźniej. Może wynika to z tego, że najbliższa cerkiew jest kilkadziesiąt kilometrów od ich miejsca zamieszkania, a może po prostu tak ma. Ja i siostra zostałyśmy wychowane w wierze katolickiej, chodziłyśmy do kościoła z mamą, tata w niedzielę siedział w domu. Na mszy bywa z nami w Boże Narodzenie i w Wielkanoc. Nigdy nie stanowiło to dla nikogo najmniejszego problemu, w żaden sposób nie czułyśmy się z siostrą rozdarte lub zagubione. Pamiętam jak w czasie pierwszej komunii tato miał dumną minę, a w wakacje u dziadków prowadził mnie za rękę do cerkwi. Wydaje mi się, że dało mi to wiele - przede wszystkim zrozumienie i szacunek dla innych. Myślę, że jeśli naprawdę kocha się drugą osobę, to można wypracować kilka kompromisów i tolerować "inność". Ale dziewczyny mają rację, trzeba to mocno przemyśleć. U mnie w domu taki układ zadziałał - rodzice są szczęśliwi razem już 33 lata:)
arrachnee - 2008-12-08 22:08
Dot.: Ja praktykująca, On nie
mirage23 z Twojego pierwszego postu rozumiem, że dla Ciebie problemem jest tylko coniedzielne wyjście do kościoła. Właściwie to, że nie chcesz chodzić sama. Nie poglądy, zachowanie, plany, pomysły na przyszłość, tylko właśnie chodzenie z Tobą do kościoła. Jeśli byłabyś [może jesteś, nie wiem] osobą bardzo wierzącą, która chce "zarazić" wiarą swojego lubego - zrozumiałabym problem. Jeśli chodzi o samo "chodzenie do kościoła" zupełnie Ciebie nie rozumiem.
Cytat:
Napisane przez ***luna
(Wiadomość 10003742)
Nie uważam, że osoba, która jest wierząca np. jest katolikiem ma z założenia lepsza moralnie. Wiele osób niewierzących, to osoby kierujące się etyką chcrześcijańską, choć z samym chrześcijaństwem czy praktykowaniem relgii nie mają wiele wspólnego.
:jupi: zostałam uznana z człowieka :mad: Wybacz miarą ludzkiego "dobra" jest wyznawanie Twoich wartości? Etyka chrześcijańska jedyna słuszna? Proponuję zacząć zbierać drewno na stosik dla mnie :mur:
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10003903)
niektóre z was mam wrazenie atakują autorkę z tego powodu, ze jest katoliczką, nie macie pojęcia jak ona się czuje a swoimi wypowiedziami tylko ją przytłaczacie, jak ktoś slusznie zauwazyl - niektorzy z nas sa co prawda wierzacy lecz nie praktykuja z czystego lenistwa, nie zas z racji tego ze sa ateistami
Oj katolicy w PL, to takie bidule. Uciskani i dręczeni. Wybacz, ale w PL niestety dyskryminowani są wyznawcy innych religii i ateiści.
Cytat:
Napisane przez Lemirka
(Wiadomość 10004002)
Przecież z kimś innej wiary tez można dyskutować na tematy religii, ochrzczenie dziecka w określonej wierze to też kwestia do obgadania - ale nie czarujmy się w Polsce trudno jest nie ochrzcić dziecka, ostracyzm społeczny gwarantowany - w końcu katolicy są tolerancyjni :mad:
Wolałabym, żebyśmy pielęgnowały to co dobre a nie ciemnotę i zakłamanie. Ważne, żeby był ślub kościelny i dzieci ochrzczona, wtedy ludzie są "dobrzy".
Cytat:
Napisane przez soulsweeper
(Wiadomość 10004023)
Oj, jakby mnie ktoś próbował do kościoła gonić, to długo byśmy ze sobą nie pobyli. Nikogo nie można na siłę nawracać ani zmuszać do stwarzania pozorów... po co? A te "kompromisy" w związkach katolika i nie-katolika są często takie jakieś... jednostronne. Katolik chce chodzić do kościoła, ateista nie - kompromis: ateista siedzi w kościele w święta Katolik chce ślubu kościelnego, ateista nie - kompromis: ślub kościelny... :rolleyes:
Bo w PL ateista, który bierze ślub kościelny "normalnieje" katolik, który wybiera ślub cywilny zostaje sprowadzony na "złą" drogę [oczywiście przez swego partnera ateistę]
Cytat:
Napisane przez Anetka1985
(Wiadomość 10004052)
masz problem z ogarnieciem kilku spraw i wszystko zbytnio upraszczasz, ukochana nie prosi bo tak sie w rodzinie przyjelo, bo tak wypada, tylko moze zalezy jej zeby cos z tego wyniosl. uczepilyscie sie tego, ze dziewczyna chodzi do Kosciola na pokaz, ja uwazam, ze jest inaczej
jakoś wszystkim skojarzyła się nasza, PL norma :rolleyes:
Cytat:
Napisane przez JeanHarlow
(Wiadomość 10005273)
No wlasnie, a gdyby postawic sprawę na odwrot - osoba niewierząca stara sie przekonac wierzaca? To juz by bylo postrzegane jako cos niewlasciwego, natomiast tzw. nawracanie raczej uwaza się za cos pozytywnego (ze ktos sie wreszcie uksztaltuje etc).
otóż to
Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa
(Wiadomość 10008495)
Ciebie to śmieszy, ale dla tej dziewczyny kwestia wiary jest bardzo ważna. I tą najważniejszą dla niej sferę życia chciałaby przeżywać z najbliższą jej osobą, czyli ze swoim chłopakiem. Dla Ciebie to nie jest ważne, a dla niej tak. Macie inne priorytety i tyle, więc po co komentować i wyśmiewać czyjś inny światopogląd?
Wiem co musi przysiąc. Jeżeli jest dla ateisty taki ślub do bani to pogratulować tylko jego miłości do partnerki. Otóż są ateiści, którzy biorą ślub kościelny, bo ich partner, czy partnerka są wierzący. Robią to dla nich. Przysięgają przez Bogiem katoliczki, bo szanują jego Boga i jej wiarę, mimo, że sami nie wierzą w Boga. Na tym polega miłość. Ale chyba nie ma potrzeby zbaczać z tematu co? :)
ja na tyle szanuję wiarę innych, że nie zdecydowałabym się oszukiwać partnera, że przysięgam przed jego Bogiem [no, bo jak mam przed nim przysięgać, jak w niego nie wierzę? wybaczcie uproszczenie, ale ateista w takiej sytuacji przysięga przed facetem w sukience]
Cytat:
Napisane przez Onetta
(Wiadomość 10014801)
co ma piernik do wiatraka? jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest uczciwym człowiekiem? nikt nie jest idealny, ale dla wielu katolików, wiara i nauka kościoła jest ważnym hamulcem, bądź doradcą w wielu codziennych sprawach. I to, ze np. ktoś będzie współżył np.przed 26 rokiem życia (tj. przed ślubem) nie oznacza, że jest hipokrytą i jego wiara jest nic nie warta. Litości!!! nikt nie jest ideałem. Może ta sama osoba poda Ci rękę któregoś dnia, gdy niespodziewanie zostaniesz sama ze swoim problemem, bo Twoi "przyjaciele" wybiorą zabawę w klubie zamiast samotny wieczór z Tobą i Twoimi troskami. Wiara to wartość i worek drogowskazów. Nie zawsze są to wskazówki, którym można sprostać. Niektóre rzeczy człowieka przerastają. Sama nie jestem idealną katoliczką, nawalam w wielu sprawach, ale chodzę do kościoła. Chodzę nawet gdy jestem słaba "duchowo". W tej słabości dzięki systematycznemu kontaktowi z Bogiem czuję się choć trochę silniejsza. Do osób które wypowiadają sie na forum, a nie chodzą do kościoła: tu nie chodzi o księży, budynek, sąsiadów,tylko chodzi o kontakt z Bogiem. Nie ma idealnych katolików, nie ma idealnych Muzułmanów, Protestantów, agnostyków, ateistów. A są idealni ludzie?
ważne, żeby klasyfikować siebie jako katolika :ehem: Większości nakazów "nie udaje" się przestrzegać - :noniewiem: trudno
gorzej jak się nie jest katolikiem - wtedy nie ma "wartości i worka drogowskazów", nie ma się moralności i nie odróżnia dobra od zła :rolleyes: ach te piękne czasy wypraw krzyżowych...
Hajja Hawwa - 2008-12-08 22:16
Dot.: Ja praktykująca, On nie
[quote][A skąd wiesz, że nie popatrzyłam na siebie?/QUOTE] Ponieważ wynika to z Twojej odpowiedzi. Piszesz tak, krytykujesz i mieszasz z błotem ludzi jakbyś sama była idealna. Otóż nie ma ludzi idealnych. Cytat:
Śmieszy mnie to, gdy ktoś twierdzi, że dzieciom każe chodzić do kościoła, a sam nie chodzi. To coś w tym stylu, jakby tatuś palił papierosy, a dzieciom zabraniał.
Chyba pomyliłaś wątki. Kto nie chodzi do kościoła, a każe dzieciom chodzić? Autorka zupełnie o czymś innym pisze. Radzę przeczytać jeszcze raz temat wątku. Cytat:
Cytat: Napisane przez Hajja Hawwa http://www.wizaz.pl/forum/images/buttons_n/viewpost.gif Ciebie to śmieszy, ale dla tej dziewczyny kwestia wiary jest bardzo ważna. I tą najważniejszą dla niej sferę życia chciałaby przeżywać z najbliższą jej osobą, czyli ze swoim chłopakiem. Dla Ciebie to nie jest ważne, a dla niej tak. Macie inne priorytety i tyle, więc po co komentować i wyśmiewać czyjś inny światopogląd?
Wiem co musi przysiąc. Jeżeli jest dla ateisty taki ślub do bani to pogratulować tylko jego miłości do partnerki. Otóż są ateiści, którzy biorą ślub kościelny, bo ich partner, czy partnerka są wierzący. Robią to dla nich. Przysięgają przez Bogiem katoliczki, bo szanują jego Boga i jej wiarę, mimo, że sami nie wierzą w Boga. Na tym polega miłość. Ale chyba nie ma potrzeby zbaczać z tematu co? :-)
ja na tyle szanuję wiarę innych, że nie zdecydowałabym się oszukiwać partnera, że przysięgam przed jego Bogiem [no, bo jak mam przed nim przysięgać, jak w niego nie wierzę? wybaczcie uproszczenie, ale ateista w takiej sytuacji przysięga przed facetem w sukience]
Ty nie wierzysz i przysięgałabyś przed facetem w sukience, ale niektórzy ateiści potrafią uszanować wiarę Boga, w którego wierzy osoba, którą kochają i w coś na pewno przysięgają. Nie muszą konkretnie wyobrażać sobie Boga katolickiego stojąc przed ołtarzem, ale przecież dla większości ateistów słowo niezapisane, a przysiężone jest jakąś wartością. Przysięgają miłość, wierność i uczciwość małżeńską w obecności gości i jest to dla nich ważne nie tylko z tego względu, że wierząca małżonka przeżywa ślub w sposób religijny, a oni to szanują, ale też dlatego, że przysięgają miłość przed wieloma ludźmi.
***luna - 2008-12-08 22:23
Dot.: Ja praktykująca, On nie
arrachnee nigdzie nie napisałam, że osoby, które kierują się etyką inna niż chrześcijańska są gorsze. I nie mam pojecia skąd wzięłaś przekonanie,że jedynie słuszne są wartosci wyznawane przeze mnie.:rolleyes: Nie wiem skąd wzięłaś te przekonania, chyba ze swoich uprzedzeń;)
Aska87 - 2008-12-08 22:25
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez arrachnee
(Wiadomość 10016737)
ja na tyle szanuję wiarę innych, że nie zdecydowałabym się oszukiwać partnera, że przysięgam przed jego Bogiem [no, bo jak mam przed nim przysięgać, jak w niego nie wierzę? wybaczcie uproszczenie, ale ateista w takiej sytuacji przysięga przed facetem w sukience]
Zgadzam się z Tobą, ale pozwól, że odniosę się do wybranego fragmentu. Ateista zgadzajacy sie na ślub kościelny, nie przysięga przed żadnym Bogiem. Ta część "...tak mi dopomóż Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny..." itp. przysiegi zostaje pominięta. Również nie uczastniczy w komunii i ogólnie pozostaje bierny przez całą msze.
evil minded - 2008-12-09 06:46
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa [quote
Chyba pomyliłaś wątki. Kto nie chodzi do kościoła, a każe dzieciom chodzić? Autorka zupełnie o czymś innym pisze. Radzę przeczytać jeszcze raz temat wątku.
Miałam na myśli poglądy TŻta autorki watki, który sam do kościoła nie chodzi, ale twierdzi, ze chce, zeby jego dzieci chodziły...
I proszę, odpuśc sobie wrzuty i analizę mojej osoby, bo nie o mnie jest wątek.
mirage23 - 2008-12-09 07:13
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Widzę, że problem się rozszerzył a pragnę coś sprostować, otóż w waszych wypowiedziach słyszę co chwilę słowo "ateista". Sprostowanie: on nie jest ateistą. Wierzy w Boga, ale nie wierzy w instytucję kościoła. A jak dla mnie to jest różnica.
Doris1981 - 2008-12-09 08:43
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez mirage23
(Wiadomość 10017904)
Widzę, że problem się rozszerzył a pragnę coś sprostować, otóż w waszych wypowiedziach słyszę co chwilę słowo "ateista". Sprostowanie: on nie jest ateistą. Wierzy w Boga, ale nie wierzy w instytucję kościoła. A jak dla mnie to jest różnica.
Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę, bo rzeczywiście skończyło się głównie na dyskusji Katolik kontra ateista.
I jak tam przemyślenia, co czujesz, masz już jakieś wnioski?
Elfir - 2008-12-09 08:58
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Aska87
(Wiadomość 10009609)
wiem. nei widze w tym nic do bani.
Własnie tak wygląda tolerancja w wydaniu katolika? Katolik ma wszystko a ateista musi zrezygowac ze swoich poglądów? Na ślubie jednostronnym ateista musi przysiąc wychowanie dziecka w wierze katolickiej. Jako ateistka nigdy nie skrzywdziłabym tak mojego dziecka.
Aska87 - 2008-12-09 09:14
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Elfir
(Wiadomość 10018493)
Własnie tak wygląda tolerancja w wydaniu katolika? Katolik ma wszystko a ateista musi zrezygowac ze swoich poglądów? Na ślubie jednostronnym ateista musi przysiąc wychowanie dziecka w wierze katolickiej. Jako ateistka nigdy nie skrzywdziłabym tak mojego dziecka.
przysiąc wychowanie dziecka w wierze katolickiej :nie:
tylko tyle ze nie bedzie sie wtracal i przeszkadzal w wychowaniu w wierze. A nie ze ateista bedzie wychowywac w wierze katolickiej. To by przeciez bylo niemozliwe.
cytat z Instrukcji Episkopatu Polski o przygotowaniu do zawarcia małżeństwa w kościele katolickim z 1989.
77. Osoba, która formalnym aktem odstąpiła od Kościoła (por. n. 72, 3), a chce zawrzeć małżeństwo ze stronę katolicką, winna złożyć zobowiązanie, że nie będzie przeszkadzała współmałżonkowi w wypełnianiu praktyk religijnych, a także, że nie będzie przeszkadzała, by wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim (formularz V). Te same normy należy zastosować do tych, którzy: 1. uważają się za niewierzących lub ateistów; 2. wprawdzie nie formalnie, ale praktycznie i publicznie odstąpili od Kościoła, tak że faktu tego odstępstwa nie da się ukryć; 3. trwają notorycznie w cenzurach kościelnych; 4. ostentacyjnie nie praktykują.
MarudexuS - 2008-12-09 09:16
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Onetta
(Wiadomość 10014443)
cóż za ironia... Przykre są słowa,które pozwoliłam sobie wyżej zacytować. Taki bezmyślne słowa. Bo jak można się wypowiadać na temat, z którym nie ma się nic wspólnego? Którego się nie zna? Z którym człowiek nie potrafi się utożsamić. Jeśli autorka wątku opisuje taką a nie inną sytuację, dla Niej najwyraźniej sprawa wiary to nie jest tylko kwestia pójścia do kościoła i postrzegania kościoła przez pryzmat instytucji. Bo to chyba nie o to w tym wszystkim chodzi, nieprawdaż? Rozumiem Ją, że nie jest jej obojętne, że TŻ nie jest wierzący. Kocha Go. Ale co to wogóle za stwierdzenie "że jego potrzeby powinny być ważniejsze od kościoła"- naprawdę śmiać mi się chce jak czytam takie głupie wypowiedzi. A co do zdania pierwszego, każdy jest tylko człowiekiem. Katolik również. Może gdyby Tobie koleżanko te wartości były choć troche bliskie, nie wypowiadałabyś się na forum,żeby po prostu coś napisać. Bo niestety niektórzy muszą to później czytać i tracić czas na komentarz. Tak jak teraz ja to robię, ale po prostu ciężko mi przejść obojętnie obok takich wypowiedzi.
Ano ironia .. ironia .. to jest moja broń do walki z hipokryzją .. A Ty mi wmawiasz, że to bezmyślne słowa? To mnie się powinno zrobić przykro .. mam prawo się wypowiedzieć jak każdy, w końcu od tego jest forum, i zazwyczaj jeśli się wypowiadam, to znaczy, że mam własne zdanie na jakiś temat. I zazwyczaj myślę zanim coś napiszę. I przykre jest to, że próbujesz mnie wziąć "na emocje", bagatelizujesz moje argumenty (sex przedmałżeński i pewnie masa innych "słabości ludzkich"), natomiast wyolbrzymiasz problem autorki. Ona przecież wyraźnie napisała, że chodzi jej o CHODZENIE TŻTA DO KOŚCIOŁA a nie wspólne modlitwy, rekolekcje itp. Zresztą gdybyś uważnie przeczytała wątek znalazłabyś moją wypowiedź na ten temat do innej wizażanki, która wyraźnie napisała jak ważna jest dla niej wiara i wszelkie sprawy z nią związane. Takich ludzi nie potępiam. Może to błąd autorki, że napisała to w taki sposób, że jednoznacznie sugeruje, że chodzi tylko o to CHODZENIE do kościoła, ale nie naskakuj na mnie za to, że tak zrozumiałam jej problem.
Elfir - 2008-12-09 09:29
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez shockwaves
(Wiadomość 10011491)
Ale jest nam megadobrze tak jak jest, dziecko może ochrzcimy, może nie, jest nam to obojętne, ważne, że mamy podobne poglądy. :rolleyes:
Po co chcesz chrzcić dziecko? Ty - ateistka i on - zwisający? Jesli dziecko bedzie chciało, waszym wzorem, być ateistą wyplatanie się z Kosioła bedzie miał utrudnione (bedzie musiał złozyć wniosek o apostazję). Nie lepiej mu zostawić decyzje jak dorośnie? Czy chcecie po prostu odstawic szopke przed babciami i zalapac się na trochę kasy z prezentów?
MarudexuS - 2008-12-09 09:33
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Onetta
(Wiadomość 10014801)
co ma piernik do wiatraka? jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest uczciwym człowiekiem? nikt nie jest idealny, ale dla wielu katolików, wiara i nauka kościoła jest ważnym hamulcem, bądź doradcą w wielu codziennych sprawach. I to, ze np. ktoś będzie współżył np.przed 26 rokiem życia (tj. przed ślubem) nie oznacza, że jest hipokrytą i jego wiara jest nic nie warta. Litości!!! nikt nie jest ideałem. Może ta sama osoba poda Ci rękę któregoś dnia, gdy niespodziewanie zostaniesz sama ze swoim problemem, bo Twoi "przyjaciele" wybiorą zabawę w klubie zamiast samotny wieczór z Tobą i Twoimi troskami. Wiara to wartość i worek drogowskazów. Nie zawsze są to wskazówki, którym można sprostać. Niektóre rzeczy człowieka przerastają. Sama nie jestem idealną katoliczką, nawalam w wielu sprawach, ale chodzę do kościoła. Chodzę nawet gdy jestem słaba "duchowo". W tej słabości dzięki systematycznemu kontaktowi z Bogiem czuję się choć trochę silniejsza. Do osób które wypowiadają sie na forum, a nie chodzą do kościoła: tu nie chodzi o księży, budynek, sąsiadów,tylko chodzi o kontakt z Bogiem. Nie ma idealnych katolików, nie ma idealnych Muzułmanów, Protestantów, agnostyków, ateistów. A są idealni ludzie?
Nie mogłam się powstrzymać, z góry przepraszam za 2 posty pod rząd ...
>jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest >uczciwym człowiekiem? --- tak, bo ateista niczego przed nikim nie obiecuje, więc może się kochać kiedy uzna to za stosowne.
>nikt nie jest idealny, ale dla wielu katolików, wiara i nauka kościoła jest ważnym hamulcem, >bądź doradcą w wielu codziennych sprawach. >Wiara to wartość i worek drogowskazów. Nie zawsze są to wskazówki, którym można >sprostać. Niektóre rzeczy człowieka przerastają. --- oczywiście, ja też nie jestem idealna, ale śmiem twierdzić, że mam więcej hamulców, sumienia i większy worek wartości niż niejeden katolik. Wystyarczy jedna zasada - nie rób drugiemu co Tobie niemiłe - nie trzeba do tego panów w sukienkach.
>Sama nie jestem idealną katoliczką, nawalam w wielu sprawach, ale chodzę do kościoła. --- taaak, chodzenie do kościoła czyni z Ciebie prawdziwą katoliczkę :] gratuluję podejścia.
Elfir - 2008-12-09 09:36
Dot.: Ja praktykująca, On nie
Cytat:
Napisane przez Aska87
(Wiadomość 10018610)
przysiąc wychowanie dziecka w wierze katolickiej :nie:
tylko tyle ze nie bedzie sie wtracal i przeszkadzal w wychowaniu w wierze. A nie ze ateista bedzie wychowywac w wierze katolickiej. To by przeciez bylo niemozliwe.
Wychowują dziecko rodzice. A ateista w takim wypadku nie może wychowywać dziecka na ateiste. Musi całkowicie zrzec się tego na rzecz współmałżonka wierzacego. Zadnej formy kompromisu. Musi sie zgodzi na chrzst, komunie, birzemowanie, religie w szkole. To własnie katolickie wydanie kompromisu i tolerancji?
Dlatego nie widze związku katolika i ateisty, pomimo miłosci. Bo przy ich światopogladach nie ma czegos takiego jak kompromis. Któres musi całkowicie zrezygnowac ze swojego przekonania.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkedaro.keep.pl
Strona 1 z 3 • Znaleziono 276 postów • 1, 2, 3
|
|
|
|
Menu |
|
|
|
|
|