ďťż
Indeks
Ja praktykująca, On nie



Hajja Hawwa - 2008-12-09 11:58
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Miałam na myśli poglądy TŻta autorki watki, który sam do kościoła nie chodzi, ale twierdzi, ze chce, zeby jego dzieci chodziły...

I proszę, odpuśc sobie wrzuty i analizę mojej osoby, bo nie o mnie jest wątek.
Ja nie analizuję Twojej osoby, lecz dyskutuję z Tobą i innymi na temat tego wątku. Po to przecież jest forum.
Jeżeli jej chłopak chce, żeby jego dzieci chodziły do kościoła to nie ma w tym nic złego. Nawet jak sam często teraz nie chodzi z lenistwa, czy nawet z przekonania. Może w głębi duszy uważa, że wiara jest potrzebna do życia człowiekowi i chce, żeby jego dzieci jej zaznały. Skąd wiesz, czy jak urodzą mu się dzieci to nie będzie z nimi chodził do kościoła? Może właśnie się nawróci tak do końca? Jeżeli ojciec czasami nie pójdzie do kościoła z lenistwa to wcale nie jest nie w porządku to, że karze dzieciom zawsze chodzić do kościoła. On na pewno jest świadomy swojej słabości i chce ustrzec przed tym dzieci, przed tym, że gdy rzadko będą chodzić do kościoła to mogą odsunąć się od Boga.
Twój przykład o paleniu papierosów przez ojca i zabraniania palenia córce jest nie na miejscu. Dobry rodzic nawet jak pali papierosy to zabrania swojemu dziecku je palić, ponieważ one niszczą jego zdrowie. Ty sugerujesz, że w takim wypadku zakaz jest nie na miejscu. Otóż nie, nie zakazują palenia papierosów tylko rodzice źli. Ojciec, który pali, wie, że to co robi jest złe i niszczy tym swoje zdrowie, ale jest on za słaby, żeby przestać palić, bo wciągnął się on już w ten nałóg. Chce tego zaoszczędzić swojemu dziecku, któremu właśnie zabrania palić.
Cytat:
Cytat:
Napisane przez Aska87 Pokaż wiadomość
wiem. nei widze w tym nic do bani.
Własnie tak wygląda tolerancja w wydaniu katolika? Katolik ma wszystko a ateista musi zrezygowac ze swoich poglądów?
Na ślubie jednostronnym ateista musi przysiąc wychowanie dziecka w wierze katolickiej. Jako ateistka nigdy nie skrzywdziłabym tak mojego dziecka.
Kto mówi, że ateista musi zrezygnować ze swoich poglądów? Nikt od niego tego nie wymaga. Tym bardziej, że ten chłopak nie jest ateistą.




Hajja Hawwa - 2008-12-09 12:11
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10018622) Ano ironia .. ironia .. to jest moja broń do walki z hipokryzją ..
A Ty mi wmawiasz, że to bezmyślne słowa? To mnie się powinno zrobić przykro .. mam prawo się wypowiedzieć jak każdy, w końcu od tego jest forum, i zazwyczaj jeśli się wypowiadam, to znaczy, że mam własne zdanie na jakiś temat. I zazwyczaj myślę zanim coś napiszę.
I przykre jest to, że próbujesz mnie wziąć "na emocje", bagatelizujesz moje argumenty (sex przedmałżeński i pewnie masa innych "słabości ludzkich"), natomiast wyolbrzymiasz problem autorki. Ona przecież wyraźnie napisała, że chodzi jej o CHODZENIE TŻTA DO KOŚCIOŁA a nie wspólne modlitwy, rekolekcje itp. Zresztą gdybyś uważnie przeczytała wątek znalazłabyś moją wypowiedź na ten temat do innej wizażanki, która wyraźnie napisała jak ważna jest dla niej wiara i wszelkie sprawy z nią związane. Takich ludzi nie potępiam.
Może to błąd autorki, że napisała to w taki sposób, że jednoznacznie sugeruje, że chodzi tylko o to CHODZENIE do kościoła, ale nie naskakuj na mnie za to, że tak zrozumiałam jej problem.
Tylko, że autorce właśnie nie chodzi tylko i wyłącznie o chodzenie do kościoła. Napisała, że chodzi jej też o coś głębszego, napisała przecież o wspólnym przezywaniu rekolekcji.
Cytat:
Cytat:
Napisane przez Onetta Pokaż wiadomość
co ma piernik do wiatraka?
jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest uczciwym człowiekiem?
nikt nie jest idealny, ale dla wielu katolików, wiara i nauka kościoła jest ważnym hamulcem, bądź doradcą w wielu codziennych sprawach. I to, ze np. ktoś będzie współżył np.przed 26 rokiem życia (tj. przed ślubem) nie oznacza, że jest hipokrytą i jego wiara jest nic nie warta. Litości!!! nikt nie jest ideałem. Może ta sama osoba poda Ci rękę któregoś dnia, gdy niespodziewanie zostaniesz sama ze swoim problemem, bo Twoi "przyjaciele" wybiorą zabawę w klubie zamiast samotny wieczór z Tobą i Twoimi troskami.
Wiara to wartość i worek drogowskazów. Nie zawsze są to wskazówki, którym można sprostać. Niektóre rzeczy człowieka przerastają. Sama nie jestem idealną katoliczką, nawalam w wielu sprawach, ale chodzę do kościoła. Chodzę nawet gdy jestem słaba "duchowo". W tej słabości dzięki systematycznemu kontaktowi z Bogiem czuję się choć trochę silniejsza. Do osób które wypowiadają sie na forum, a nie chodzą do kościoła:
tu nie chodzi o księży, budynek, sąsiadów,tylko chodzi o kontakt z Bogiem.
Nie ma idealnych katolików, nie ma idealnych Muzułmanów, Protestantów, agnostyków, ateistów.
A są idealni ludzie?
Nie mogłam się powstrzymać, z góry przepraszam za 2 posty pod rząd ...

>jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest >uczciwym człowiekiem?
--- tak, bo ateista niczego przed nikim nie obiecuje, więc może się kochać kiedy uzna to za stosowne
Ani ten, ani ten nie jest zakłamany. Każdy grzeszy. Nie znaczy to, że jest od razu zakłamany. Zakłamany katolik nie spowiada się z tego. A niezakłamany katolik może grzeszyć (gdyż taka jest natura człowieka), ale spowiada się z tego grzechu i stara się nie popełniać go w przyszłości. Taka jest różnica. Jeśli mu się nie uda do samego ślubu dalej wytrzymać to trudno, ale sporo na pewno się postara nie zgrzeszyć. Jeśli zdarzy mu się zgrzeszyć znowu w ten sposób to się wyspowiada. Wiele jest grzechów, które są w nas przez całe życie. Każdy człowiek ma wady. Wielu ludzi mimo, że wyspowiadają się z jakiegoś grzechu to po jakimś czasie znowu zgrzeszą w ten sam sposób. Taka jest natura człowieka. Nie znaczy to, że człowiek jest zakłamany. Jeżeli mielibyśmy patrzeć na ludzi w takich kategoriach to każdy byłby zakłamany.



Hajja Hawwa - 2008-12-09 12:26
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
>nikt nie jest idealny, ale dla wielu katolików, wiara i nauka kościoła jest ważnym hamulcem, >bądź doradcą w wielu codziennych sprawach.
>Wiara to wartość i worek drogowskazów. Nie zawsze są to wskazówki, którym można >sprostać. Niektóre rzeczy człowieka przerastają.
--- oczywiście, ja też nie jestem idealna, ale śmiem twierdzić, że mam więcej hamulców, sumienia i większy worek wartości niż niejeden katolik. Wystyarczy jedna zasada - nie rób drugiemu co Tobie niemiłe - nie trzeba do tego panów w sukienkach.
Może masz więcej hamulców niż niejeden człowiek, ale raczej więcej niż pseudo katolik. Nie mieszaj pseudo katolika z prawdziwym katolikiem.
Cytat:
Cytat:
Napisane przez Aska87 Pokaż wiadomość
przysiąc wychowanie dziecka w wierze katolickiej

tylko tyle ze nie bedzie sie wtracal i przeszkadzal w wychowaniu w wierze. A nie ze ateista bedzie wychowywac w wierze katolickiej. To by przeciez bylo niemozliwe.
Wychowują dziecko rodzice. A ateista w takim wypadku nie może wychowywać dziecka na ateiste. Musi całkowicie zrzec się tego na rzecz współmałżonka wierzacego. Zadnej formy kompromisu. Musi sie zgodzi na chrzst, komunie, birzemowanie, religie w szkole.
To własnie katolickie wydanie kompromisu i tolerancji?

Dlatego nie widze związku katolika i ateisty, pomimo miłosci. Bo przy ich światopogladach nie ma czegos takiego jak kompromis. Któres musi całkowicie zrezygnowac ze swojego przekonania.
Tylko, że TŻ tej dziewczyny nie jest ateistą.

Cytat:
>Sama nie jestem idealną katoliczką, nawalam w wielu sprawach, ale chodzę do kościoła.
--- tasak, chodzenie do kościoła czyni z Ciebie prawdziwą katoliczkę :] gratuluję podejścia.
Tej dziewczynie chodziło o to, że jest wierząca, chodzi do kościoła, ale jak każdy człowiek jest grzeszna. Taki właśnie jest prawdziwy katolik, czyli jest ludzki. Nie chodziło jej na pewno o to, że wyłącznie chodzenie do kościoła czyni z niej katoliczkę i że jest idealna. Napisała przecież, że właśnie nie jest idealna. Nie znaczy to, że w ogóle nie kieruje się zasadami katolicyzmu. Owszem, kieruje się, lecz czasami zdarza się jej zgrzeszyć, jak przecież każdemu człowiekowi.



Polly_ - 2008-12-09 12:32
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Autorko wątku! Doskonale rozumiem Twoje dylematy, ponieważ sama miałam podobne chociaż jakoś bardzo zaangażowana w naukę kościoła nie jestem. Myślę że dopóki nie macie dzieci nie ma dużego problemu.Jednak Twój ewentualny przyszły mąż powinien mieć na uwadze, że biorąc ślub kościelny zobowiązujecie się do wychowywania dzieci w wierze katolickiej. Co więcej po ślubie ,jako małżonkowie macie zobowiązanie wspierania się w wierze i o ile teraz nie masz obowiązku "nawracania " go, to po ślubie jako wierząca małżonka taki obowiązek powstanie. Jako osoba wierząca powinnaś przedyskutować takie rzeczy z TŻ przed ślubem, teraz jeszcze nie musisz się martwic :)




arrachnee - 2008-12-09 12:38
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Hajja Hawwa, rozumiem, że świat jest nie jest czarno-biały :rolleyes:
Tylko, ta powszechna akceptacja "upadków" do mnie nie przemawia. Jeżeli obowiązkiem katolika jest być co niedzielę na mszy, to powinien być. Wybacz, ale "nie chce mi się" to żadna wymówka.



shockwaves - 2008-12-09 13:06
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Elfir (Wiadomość 10018732) Po co chcesz chrzcić dziecko? Ty - ateistka i on - zwisający? Jesli dziecko bedzie chciało, waszym wzorem, być ateistą wyplatanie się z Kosioła bedzie miał utrudnione (bedzie musiał złozyć wniosek o apostazję). Nie lepiej mu zostawić decyzje jak dorośnie? Czy chcecie po prostu odstawic szopke przed babciami i zalapac się na trochę kasy z prezentów?
Ja nie mam apostazji, TŻ też nie, oboje mamy chrzest, komunię, bierzmowanie, dziecku raczej chrzest nie będzie przeszkadzał (mi nie przeszkadza, że mam bo nie ma on dla mnie znaczenia). A jeśli będzie chciało iść do komunii tak jak wszystkie dzieci w klasie, to może czuć dyskomfort z tego względu, że przed komunią musi być ochrzczone w wieku 8 lat, kiedy inne dzieci miały <roczek. Jeśli nie będzie chciało iść do komunii, to nie pójdzie, o chrzcie zapomni i tyle - przecież to nie boli, nie zostawia żadnego piętna.
Ja chciałam iść do komunii i bierzmowania, kiedyś to miało dla mnie znaczenie, ateizm przyszedł później, moja mama miała podobnie, u dziecka też tak może będzie nie wiem, zresztą jeszcze nie podejmujemy decyzji.
Tego zdania o kasie z prezentów nie musiałaś dodawać.

Tyle gwoli wyjaśnienia, skoro już tak bardzo chciałaś wiedzieć, jeśli jeszcze jakieś wątpliwości to pisz na PW, bo ten wątek nie służy kłótni na temat chrzcić czy nie chrzcić dziecko. Ja napisałam co znam z autopsji, bo miałam podobną sytuację w 2 związkach i chciałam się tym podzielić z autorką wątku, a nie być linczowana za poglądy :confused:



Elfir - 2008-12-09 13:10
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa (Wiadomość 10020045) Kto mówi, że ateista musi zrezygnować ze swoich poglądów? Nikt od niego tego nie wymaga. Tym bardziej, że ten chłopak nie jest ateistą. Bo ja wcale nie o tym chłopaku pisałam tylko o kompromisach w związkach ateista/katolik.

Kompromisów nie ma. któraś strona musi zrezygnować ze swojego światopogladu, jesli chodzi o wychowanie dzieci. Inaczej się nie da.



Hajja Hawwa - 2008-12-09 14:17
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez arrachnee (Wiadomość 10020463) Hajja Hawwa, rozumiem, że świat jest nie jest czarno-biały :rolleyes:
Tylko, ta powszechna akceptacja "upadków" do mnie nie przemawia. Jeżeli obowiązkiem katolika jest być co niedzielę na mszy, to powinien być. Wybacz, ale "nie chce mi się" to żadna wymówka.
Oczywiście, że to nie jest żadna wymówka, ale każdy jest tylko człowiekiem i każdy grzeszy.

Cytat:
Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa http://www.wizaz.pl/forum/images/buttons_n/viewpost.gif
Kto mówi, że ateista musi zrezygnować ze swoich poglądów? Nikt od niego tego nie wymaga. Tym bardziej, że ten chłopak nie jest ateistą.

Bo ja wcale nie o tym chłopaku pisałam tylko o kompromisach w związkach ateista/katolik.

Kompromisów nie ma. któraś strona musi zrezygnować ze swojego światopogladu, jesli chodzi o wychowanie dzieci. Inaczej się nie da.
To może założysz nowy wątek? Bo piszesz trochę nie na temat.



mirage23 - 2008-12-09 14:45
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Elfir (Wiadomość 10020855) Bo ja wcale nie o tym chłopaku pisałam tylko o kompromisach w związkach ateista/katolik.

Kompromisów nie ma. któraś strona musi zrezygnować ze swojego światopogladu, jesli chodzi o wychowanie dzieci. Inaczej się nie da.
Nie rozumiem, dlaczego ciągle upierasz się przy ateiście, skoro nie o tym jest wątek i jak już napisałam mój chłopak jest wierzący. Ok rozumiałabym, gdyby moje wątpliwości dotyczyły osoby innego wyznania, ale mój chłopak był chrzczony, był u pierwszej komunii i miał bierzmowanie, wiec zupełnie nie rozumiem Twoich argumentów. Dlatego prosiłabym, żebyś popatrzyła na problem a nie dorabiała swoją teorię co do tego jak jest, bo jesteś w błędzie.

Co do chrzczenia dzieci i nakazywania chodzenia do kościoła. Podczas naszej rozmowy stwierdził, że dzieci powinny chodzić do kościoła i na lekcje religii w podstawówce, ponieważ są jeszcze dziećmi i nie wiedzą jaką w przyszłości wybiorą drogę, a zadaniem rodzica jest je ukierunkować tak, żeby mogły w przyszłości, kiedy już będą mogły decydować o sobie, zdecydować co jest dla nich najlepsze. Kiedy są jeszcze dziećmi, nie mają takiej możliwości, bo są za małe, żeby o sobie decydować, a rodzic ma obowiązek je wychować.

Cytat:
Napisane przez Doris1981 (Wiadomość 10018384) Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę, bo rzeczywiście skończyło się głównie na dyskusji Katolik kontra ateista.

I jak tam przemyślenia, co czujesz, masz już jakieś wnioski?
Przemyślałam wiele i doszłam do wniosku, że to może nie być łatwy związek, ale przecież każdy w swoim życiu będzie niósł jakiś swój krzyż, być może to jest mój. Nigdy nie będzie tak, że będzie wszystko idealnie. Mogłabym zerwać związek ze względów różnicy światopoglądowej, ale czy gdybym była z kimś innym, i ten ktoś chodziłby do kościoła a w domu, bił, pił, to czy byłoby dobrze? Ja jestem w o tyle dobrej sytuacji, że mój Tż jest wierzący, być może uda mi się to kiedyś zmienić i gdy będę w ciąży to pojdzie ze mną pomodlić się o zdrowie dla naszego dziecka, ale jeśli nie, to nic sie nie stanie. Szanuję to tak samo jak on szanuje moje podejscie do kościoła.

Ponadto umacnia mnie w tym postanowieniu fakt, że wiele rodzin, Waszych naocznych przykładów, przeszła przez to i ma się bardzo dobrze, bo 33 lata po ślubie to daje mi wiarę, że może się udać. To jest dla mnie dowód, że nie warto marnować miłości, bo jest nadzieja, że będzie dobrze, a dzieci też nie będą rozrywane mocjonalnie - kogo wybrać, mamę - chodzącą do kościoła, czy tatę gotojącego obiad w neidzielę.

Wiem też, ze był sens zakładania tego wątku, bo otworzyłyście mi oczy na coś czego nie widziałam, dzięki Wam (pozytywnych i negatywnych opinii które szanuję).

Pytałam wczoraj mojego chłopaka, zapytałam czy coś by zmienił w naszym związku, stwierdził, że wcześniej by mnei znalazł, kiedy odwrócił pytanie, odpowiedziałam, że byłabym bardziej tolerancyjna. On na to: przecież jesteś Kochanie. Ja na to, że nie chciałam mu niczego narzucać, że szanuję i toleruję jego decyzję, ale że chciałam mieć w nim oparcie, chciałabym, zeby mi pomagał, wspierał też w kwestiach wiary, bo samej moze być mi ciężko. Obiecał mi to.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim, bo przeczytałam każdy post i każdy post niósł ze sobą jakieś ziarenko prawdy i przyczyniał się do decyzji, którą podjęłam.



MarudexuS - 2008-12-09 15:56
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez mirage23 (Wiadomość 10021917) Nie rozumiem, dlaczego ciągle upierasz się przy ateiście, skoro nie o tym jest wątek i jak już napisałam mój chłopak jest wierzący. Ok rozumiałabym, gdyby moje wątpliwości dotyczyły osoby innego wyznania, ale mój chłopak był chrzczony, był u pierwszej komunii i miał bierzmowanie, wiec zupełnie nie rozumiem Twoich argumentów. Ja też byłam chrzczona, byłam u 1 komunii i byłam bierzmowana .. czy to czyni ze mnie katoliczkę? jeśli tak, to chyba tylko na papierze ... wypisywać się nie będę, bo raz - szkoda mi zachodu, a dwa ... bo będę robić dla mojego TŻta to, co Twój dla Ciebie .. i nie będzie to dla mnie łatwe .. już nie jest ..
W każdym razie jest to z mojej strony ustępstwo i ja nie nazywam tego kompromisem. Robię to właściwie bardziej dlatego,żeby on (a tym samym ja) nie miał problemu ze swoją rodziną - gdyby się dowiedZieli o moim prawdziwym podejściu wyklęliby mnie i jego i truli mu d.. za przeproszeniem. Wolę mieć spokój, podreptanie do kościółka dużo nie kosztuje. A dzieciom wyjaśnimy wszystko tak, żeby same mogły wybrać w co wierzą i czy potrzebują akurat tej wiary.
I tu możnaby mnie hipokrytką nazwać właściwie, i się o to nie obrażę. Po prostu wybrałam mniejsze zło dla nas :) a i tak się kiedyś dowiedzą :D



evil minded - 2008-12-09 17:21
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez mirage23 (Wiadomość 10021917) Co do chrzczenia dzieci i nakazywania chodzenia do kościoła. Podczas naszej rozmowy stwierdził, że dzieci powinny chodzić do kościoła i na lekcje religii w podstawówce, ponieważ są jeszcze dziećmi i nie wiedzą jaką w przyszłości wybiorą drogę, a zadaniem rodzica jest je ukierunkować tak, żeby mogły w przyszłości, kiedy już będą mogły decydować o sobie, zdecydować co jest dla nich najlepsze. Kiedy są jeszcze dziećmi, nie mają takiej możliwości, bo są za małe, żeby o sobie decydować, a rodzic ma obowiązek je wychować. Przecież teorie, które wygłasza Twój TŻ przeczą same sobie i się logicznie rzecz biorąc kupy nie trzymają.
Po pierwsze i podstawowe, wychowanie nie musi mieć nic wspólnego z religią.
Dzieci powinny chodzić do kościoła i na lekcje religii, żeby potem mogły decydować o sobie same - ale jak potem mogą w pełni decydować o sobie same, skoro będą ochrzczone i poddane przeważnie dośc prymitywnej indoktrynacji, bo tak niestety wygląda przedmiot o nazwie religia w szkołach (który moim zdaniem powinien zmienić nazwę na "religia katolicka" czy raczej poprawnie "wyznanie katolickie", żeby od samego początku nie sugerować, że religia = z automatu katolicyzm).
Jak człowiekowi w tak młodym wieku zostaną wpojone pewne przekonania, to bardzo trudno jest się mu ich pozbyć, o czym świadczy chociażby wiele przykładów rozterek naszego pokolenia (oczywiście tych, którzy nad tymi kwestiami się zastanawiają, a nie idą bezmyślnie przez życie) - czy brać ślub kościelny, skoro z kościołem tak właściwie nie mamy nic wspólnego.

Moim zdaniem, postawa Twojego TŻta to pospolity oportunizm i pójście na łatwiznę.



AnetkaWr - 2008-12-09 17:24
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Ja się boje,ze kiedys to moze byc problem...



xhankax - 2008-12-09 19:09
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Dla mnie to byłby ogromny problem. Ja jestem praktykująca, a mój tż nie był. Czy udało mi się go nawrócić? Chyba tak :D Nie wiem, jak to zrobiłam, chyba widział jak zależy mi na tym, aby i on poszedł ze mną w niedzielę na mszę. A może poczuł to co ja.. Jesteśmy po ślubie trzy lata i są dni, kiedy to on mnie do kościoła wyciąga. Wiem, że byłoby mi cholernie przykro, gdybym musiała tam chodzić sama. Dla mnie takie wyjście we dwoje, to naprawdę miła chwila. To dla nas jakieś przeżycie.
Rozumiem autorkę wątku, ale niekoniecznie niektóre z was. Każdy ma prawo wierzyć w co chce, praktykowac lub nie. A tutaj każda, która się przyzna do praktykowania swojej religii, od razu jest potępiana i nazywana hipokrytką. Nie rozumiem tego kompletnie...



arrachnee - 2008-12-09 19:27
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  hanko, nikt tu (chyba :o) nie potępia praktykowania danej religii. Znalazło się tylko parę osób, które mają alergię na katolicyzm made in Poland... - a z pierwszego postu autorki, wynikało dla mnie, że chodzi o takie chodzenie, "bo co ludzi powiedzą" :rolleyes:



Lemirka - 2008-12-09 19:38
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Onetta (Wiadomość 10014801) jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest uczciwym człowiekiem?
Normalnie musiałam odpisać jak to przeczytałam.
Tak, jest zakłamanym katolikiem. Dlaczego? Bo będąc katolikiem powinien żyć wg pewnych zasad (i nie chce mi się rozwodzić nad tym, że w 10 przykazaniach nie ma ani słowa o zakazie seksu przedmałżeńskiego). Skoro decyduje się być katolikiem to powinien przestrzegać wszystkich zasad - a nie tych, które mu wygodniej - bo kościół to nie supermarket.
Wiem, że nikt nie jest idealny i itp, ale można się powstrzymać od seksu.
Poza tym nawet jeśli się z tego spowiada to powinien obiecać poprawę, bo jeśli przy spowiedzi wie, że i tak za chwilę zrobi to samo to
a) spowiedź jest nieważna
b) zaczyna się to przeradzać w grzech ciężki.
Więc jak widzisz wybiórcze stosowanie zasad kościoła jest zakłamaniem religijnym.



margitta - 2008-12-09 19:46
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez xhankax (Wiadomość 10025765) Rozumiem autorkę wątku, ale niekoniecznie niektóre z was. Każdy ma prawo wierzyć w co chce, praktykowac lub nie. A tutaj każda, która się przyzna do praktykowania swojej religii, od razu jest potępiana i nazywana hipokrytką. Nie rozumiem tego kompletnie... Dokładnie:ehem: Tolerancja na Wizażu to po prostu dno. Oprócz paru rozsądnych Wizażanek, są całe rzesze wielce wyzwolonych i oświeconych ateistek, które nieustannie dają sobie prawo do oceniania i wypominania życia wszystkich, którzy nieopatrznie przyznają się do bycia praktykującym katolikiem. Natomiast postawa "jestem katoliczką, ale nie wierzę w instytucję Kościoła" jest ogólnie aprobowana i nie ma nic wspólnego z hipokryzją:rolleyes:

Powiem wam jedno - odczepcie się raz na zawsze od seksu przedmałżeńskiego, bo to po prostu nie wasz interes. Dopóki osoba nie pyta o taki problem, to moim zdaniem bezczelne jest natychmiast zadawanie pytania o życie seksualne kogoś kto tylko wspomni, że jest praktykującym katolikiem i przeszukiwanie jego postów w celu szybszego zaspokojenia swojej ciekawości. normalnie żenada.

Nie wam oceniać czyjąś wiarę. Jestem na Wizażu już bardzo długo i naprawdę strach napisać coś o swojej wierze przy was. Dyskusję o słuszności jednych nad drugimi toczą się całymi długimi wątkami i zupełnie bez sensu.

mirage23, jeśli on nie czuje takiej potrzeby to niestety musisz przyzwyczaić się do chodzenia sama. I myślę, że ważniejsze od tego, że ty chcesz jest jednak to czy on chce. Nie można nikogo ciągnąć na siłę. Za to możecie dużo rozmawiać. Być może nadejdzie taki moment, że on z własnej woli pójdzie i to będzie chyba sto razy lepsze niż jak pójdzie tylko dla twojej przyjemności.



Wyrak - 2008-12-09 19:47
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez arrachnee (Wiadomość 10026013) hanko, nikt tu (chyba :o) nie potępia praktykowania danej religii. Znalazło się tylko parę osób, które mają alergię na katolicyzm made in Poland... - a z pierwszego postu autorki, wynikało dla mnie, że chodzi o takie chodzenie, "bo co ludzi powiedzą" :rolleyes: Alez oczywiscie ze sa tu takie osoby, ktore sa przeciwne religii i tyle.



margitta - 2008-12-09 19:49
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10026202) Dlaczego? Bo będąc katolikiem powinien żyć wg pewnych zasad (i nie chce mi się rozwodzić nad tym, że w 10 przykazaniach nie ma ani słowa o zakazie seksu przedmałżeńskiego). trzeba było uważać na religii albo nie wypowiadać się w sprawach, o którymi się nawet jako ateista nie interesuje. Przykazanie szóste mówi o cudzołóstwie i odnosi się do każdej osoby, która nie jest twoim mężem/żoną.

Przykazania nie są pisane wprost jak jakiś rząd nakazów. Trzeba je jeszcze rozumieć.



Lemirka - 2008-12-09 20:39
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10026379) trzeba było uważać na religii albo nie wypowiadać się w sprawach, o którymi się nawet jako ateista nie interesuje. Przykazanie szóste mówi o cudzołóstwie i odnosi się do każdej osoby, która nie jest twoim mężem/żoną.

Przykazania nie są pisane wprost jak jakiś rząd nakazów. Trzeba je jeszcze rozumieć.

Po pierwsze na jakiej podstawie stwierdzasz, że jestem ateistką?

Poza tym

"Współżycie płciowe osoby związanej węzłem małżeńskim z osobą, która nie jest jej współmałżonkiem, jest cudzołóstwem. Cudzołóstwo może być zwykłe (jedna osoba jest zamężna) i podwójne (obydwie osoby są związane małżeństwami)."

a wskazywanie seksu przedmałżeńskiego to tylko interpretacja kościoła.

Poza tym tyle piszesz, że o tym, że brak tu tolerancji itp. itd. A jak nazwiesz to, że naskoczyłaś na mnie tylko dlatego, że mam inne zdanie?

Edit: żeby nie być gołosłowną podaję zródło http://www.isnr.uksw.edu.pl/slownik/cudzolostwo.htm

Poza tym jeśli ja jestem stanu wolnego i mój facet też, to w którym miejscu łamiemy jakąś przysięgę, cudzołożymy? Bo ja nie widzę takiego momentu.

Proszę też wskaż mi fragment w starym bądź nowym testamencie, który odnosi się do cudzołóstwa jako seksu przedmałżeńskiego. Ja czytałam, nie znalazłam. Więc w moim przekonaniu jest to tylko pewien rodzaj interpretacji.



shockwaves - 2008-12-09 20:56
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10026202) Normalnie musiałam odpisać jak to przeczytałam.
Tak, jest zakłamanym katolikiem. Dlaczego? Bo będąc katolikiem powinien żyć wg pewnych zasad (i nie chce mi się rozwodzić nad tym, że w 10 przykazaniach nie ma ani słowa o zakazie seksu przedmałżeńskiego). Skoro decyduje się być katolikiem to powinien przestrzegać wszystkich zasad - a nie tych, które mu wygodniej - bo kościół to nie supermarket.
Wiem, że nikt nie jest idealny i itp, ale można się powstrzymać od seksu.
Poza tym nawet jeśli się z tego spowiada to powinien obiecać poprawę, bo jeśli przy spowiedzi wie, że i tak za chwilę zrobi to samo to
a) spowiedź jest nieważna
b) zaczyna się to przeradzać w grzech ciężki.
Więc jak widzisz wybiórcze stosowanie zasad kościoła jest zakłamaniem religijnym.
Ehe, a ateista niech żyje jak chce.
Katolik nie może uprawiać seksu pozamałżeńskiego, a ateista może, bo mu nikt nie broni.
Katolik nie może zabijać, bo ma o tym przykazanie, a ateista może, bo mu nikt nie broni...
Już dajcie spokój tym katolikom, to ich sprawa z czego się spowiadają, co z kim robią w łóżku, w końcu to ich sumienia, ich sprawa :rolleyes: Jak sobie traktują wybiórczo nauki kościoła to też ich sprawa, co - nie mogą? :cool: zabronisz im?



Lemirka - 2008-12-09 21:02
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez shockwaves (Wiadomość 10027495) Ehe, a ateista niech żyje jak chce.
Katolik nie może uprawiać seksu pozamałżeńskiego, a ateista może, bo mu nikt nie broni.
Katolik nie może zabijać, bo ma o tym przykazanie, a ateista może, bo mu nikt nie broni...
Już dajcie spokój tym katolikom, to ich sprawa z czego się spowiadają, co z kim robią w łóżku, w końcu to ich sumienia, ich sprawa :rolleyes: Jak sobie traktują wybiórczo nauki kościoła to też ich sprawa, co - nie mogą? :cool: zabronisz im?
Tak, ateista może bo tak wybrał ( i nie chodzi mi tu o zabijanie - bo ateista czy nie są pewne uniwersalne zasady moralne i prawo - i nie potrzeba do tego 10 przykazań, żeby wiedzieć, że to jest złe).
Poza tym chodzi mi o to, że wielu katolików to katolicy na pokaz i to jest smutne.

Nnie zrozumiałaś mojego posta - "pewne zasady" które pogrubiłaś to zasady, które narzuca mu religia. I chyba normalne jest, że będąc wyznawcą jakiejś wiary, należy przestrzegać jej zasad - i to wszystkich a nie tylko wybranych.

I co do Twojego pytania, nie nie zabronię traktować wiary jak towar w sklepie. Niech sobie robi jak chce, w końcu ma wolną wolę. Tylko niech potem się taka osoba nie wymądrza i nie próbuje sie robić bardziej święta od papieża. A niestety tak to jest - krytyka za niechodzenie do kościoła owszem, ale seks przedmałżeński to już ok?



evil minded - 2008-12-09 21:06
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez shockwaves (Wiadomość 10027495) Ehe, a ateista niech żyje jak chce.
Katolik nie może uprawiać seksu pozamałżeńskiego, a ateista może, bo mu nikt nie broni.
Katolik nie może zabijać, bo ma o tym przykazanie, a ateista może, bo mu nikt nie broni...
Już dajcie spokój tym katolikom, to ich sprawa z czego się spowiadają, co z kim robią w łóżku, w końcu to ich sumienia, ich sprawa :rolleyes: Jak sobie traktują wybiórczo nauki kościoła to też ich sprawa, co - nie mogą? :cool: zabronisz im?
Ani ateista, ani katolik nie mogą zabijać, bo zabrania im tego artykul 148 kk.
Natomiast ateista MOŻE uprawiać seks przed ślubem. Katolik również MOŻE, ale NIE POWINIEN. Różnica jest chyba jasna.
Mi przeszkadza takie podejście do katolicyzmu, bo wszyscy tak sobie olewają nakazy wiary, a mimo to biora sluby koscielna i chrzcza dzieci. I mamy ponad 90% katolików, skutkiem czego kościoł w Polsce miesza sie dosłownie we wszystko. I hodujemy sobie takich panów Rydzyków, którzy manipuluja milionami ludzi.



Lemirka - 2008-12-09 21:14
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez evil minded (Wiadomość 10027692) Ani ateista, ani katolik nie mogą zabijać, bo zabrania im tego artykul 148 kk.
Natomiast ateista MOŻE uprawiać seks przed ślubem. Katolik również MOŻE, ale NIE POWINIEN. Różnica jest chyba jasna.
Mi przeszkadza takie podejście do katolicyzmu, bo wszyscy tak sobie olewają nakazy wiary, a mimo to biora sluby koscielna i chrzcza dzieci. I mamy ponad 90% katolików, skutkiem czego kościoł w Polsce miesza sie dosłownie we wszystko. I hodujemy sobie takich panów Rydzyków, którzy manipuluja milionami ludzi.
Ktoś kto rozumie moje podejście :rolleyes:



margitta - 2008-12-09 21:39
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10027184) Po pierwsze na jakiej podstawie stwierdzasz, że jestem ateistką? Na podstawie twoich wypowiedzi, jeżeli nie jesteś to przepraszam.

Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10027184) Poza tym tyle piszesz, że o tym, że brak tu tolerancji itp. itd. A jak nazwiesz to, że naskoczyłaś na mnie tylko dlatego, że mam inne zdanie? przede wszystkim nie naskoczyłam. W jednym zdaniu wyjaśniłam rzecz, której nie wiedziałaś, za którą krytykujesz Kościół, a która powinna być jasna dla osoby mającej wiedzę o religii katolickiej.

Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10027184) Edit: żeby nie być gołosłowną podaję zródło http://www.isnr.uksw.edu.pl/slownik/cudzolostwo.htm Dla mnie słownik to żadne źródło jeżeli rozmawiamy o wierze.

Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10027184) Poza tym jeśli ja jestem stanu wolnego i mój facet też, to w którym miejscu łamiemy jakąś przysięgę, cudzołożymy? Bo ja nie widzę takiego momentu.

Proszę też wskaż mi fragment w starym bądź nowym testamencie, który odnosi się do cudzołóstwa jako seksu przedmałżeńskiego. Ja czytałam, nie znalazłam. Więc w moim przekonaniu jest to tylko pewien rodzaj interpretacji.
Róbcie co chcecie i tego się będę trzymać. Interpretacja jest cechą konkretnej wiary. Jeżeli chcesz sobie sama interpretować pismo święte to załóż własną odnogę chrześcijaństwa. Niektórzy już tak robili;)



Lemirka - 2008-12-09 21:52
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10028211) Róbcie co chcecie i tego się będę trzymać. Interpretacja jest cechą konkretnej wiary. Jeżeli chcesz sobie sama interpretować pismo święte to załóż własną odnogę chrześcijaństwa. Niektórzy już tak robili;) Nie mam zamiaru zakładać nowej religii bo i po co :rolleyes: ja wierze tak jak mi się wydaje, że jest dobrze, dowiem się kiedy umrę czy miałam rację.



tama - 2008-12-09 21:59
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10026336) Powiem wam jedno - odczepcie się raz na zawsze od seksu przedmałżeńskiego, bo to po prostu nie wasz interes. Dopóki osoba nie pyta o taki problem, to moim zdaniem bezczelne jest natychmiast zadawanie pytania o życie seksualne kogoś kto tylko wspomni, że jest praktykującym katolikiem i przeszukiwanie jego postów w celu szybszego zaspokojenia swojej ciekawości. normalnie żenada. Dzięki.
Za to, że z takim wdziękiem wyraziłaś coś, co we mnie gotowało się przez cztery długie strony.

Cytat:
Napisane przez MarudexuS
A sex przed ślubem jest?
Nie Twoja [z poważaniem] broszka.
Nie wiem, co wzięłaś jako podstawę do wypowiadania się o życiu intymnym Bohaterki (ja takiego zaproszenia w tym wątku nie widzę), nie rozumiem też, w którym miejscu prosiła o ocenę, czy jest dobrą partnerką / katoliczką / człowiekiem.

Proste pytanie: "Ja praktykująca, On nie [czy może to w przyszłości stanowić problem]".
Nie do sędziego. Do pragmatyka.



MarudexuS - 2008-12-09 22:06
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez xhankax (Wiadomość 10025765) ...
A tutaj każda, która się przyzna do praktykowania swojej religii, od razu jest potępiana i nazywana hipokrytką. Nie rozumiem tego kompletnie...
Właśnie, nie rozumiesz :) potępiane są nie te, które się przyznają do praktykowania, ale te, które się przyznają do wybiórczego traktowania swojej religii :)
Ja pisałam już nie raz, ale napiszę kolejny: osobiście znałam tylko JEDNĄ PRAWDZIWĄ Katoliczkę. Taką, która starała się żyć w 100% według zasad KK. Bardzo się starała. Założę się, że mało która z Was jej do pięt dorasta pod tym względem. Takich ludzi szanuję, bo wiem, że wiara rzeczywiście jest dla nich ważna, jest sensem ich życia.



***luna - 2008-12-09 22:11
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  podoba mi się podejscie margitty i tamy:ehem:
Poza tym mam wrażenie, że w wątku zaczynają żądzić uprzedzenia.
Nie każdy katolik jest fanem o. Rydzyka.
I tego trzeba mieć świadomość.;)
Gdyby autorka watku była buddystką np. czy byłaby taka burza???
albo gdyby była muzułmanka????
Nie sądzę. Nie sadze by ktos wypytywał o jej życie intymne.
Warto zrozumieć,że dla niektórych ludzi religia to istotna część ich życia.
Istotna, wcale nie oznacza, że super łatwa i zawsze pozostająca w zgodzie z naszym chceniem, wygodą itd.

Kiedyś w jakimś wątku pewna wizażanka napisała wprost, że nie mają u niej szans męzczyźni o innym kolorze skóry, mniej niż ona wykształceni itd.
Nie przypominam sobie by z tego komentarza wynikneła kłótnia. Ot, zwyczajnie, takie jej prawo, takie kryterium, zwłaszcza, że zaznaczyła, że jej celem nie jest dyskryminacja.
Wystarczy jednak, że ktos ma watpliwośc jak autorka wątku, dotycząca religii (jak się wyaje tutaj najmniej popularnej) lub stwierdza tak jak ja,że nie chciałby być z kims z kim religijnie nie po drodze, zaczynają się sypac ostre słowa krytyki, nie zawsze mające podstawę.



Hajja Hawwa - 2008-12-09 22:16
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez arrachnee (Wiadomość 10026013) hanko, nikt tu (chyba :o) nie potępia praktykowania danej religii. Znalazło się tylko parę osób, które mają alergię na katolicyzm made in Poland... - a z pierwszego postu autorki, wynikało dla mnie, że chodzi o takie chodzenie, "bo co ludzi powiedzą" :rolleyes: To w takim razie źle zrozumiałaś jej posta.
Cytat:
Cytat:
Napisane przez Onetta Pokaż wiadomość
jak uprawia seks to jest zakłamanym katolikem? a jak uprawia i wypina się na kościół to jest uczciwym człowiekiem?

Normalnie musiałam odpisać jak to przeczytałam.
Tak, jest zakłamanym katolikiem. Dlaczego? Bo będąc katolikiem powinien żyć wg pewnych zasad (i nie chce mi się rozwodzić nad tym, że w 10 przykazaniach nie ma ani słowa o zakazie seksu przedmałżeńskiego). Skoro decyduje się być katolikiem to powinien przestrzegać wszystkich zasad - a nie tych, które mu wygodniej - bo kościół to nie supermarket.
Wiem, że nikt nie jest idealny i itp, ale można się powstrzymać od seksu.
Poza tym nawet jeśli się z tego spowiada to powinien obiecać poprawę, bo jeśli przy spowiedzi wie, że i tak za chwilę zrobi to samo to
a) spowiedź jest nieważna
b) zaczyna się to przeradzać w grzech ciężki.
Więc jak widzisz wybiórcze stosowanie zasad kościoła jest zakłamaniem religijnym.
Pójście do spowiedzi, gdy wie się, że na pewno drugi raz popełni się ten grzech jest rzeczywiście zakłamane. Ale o jakiej sytuacji my w ogóle rozmawiamy? Przecież tematem wątku nie jest życie seksualne, czy brak życia seksualnego autorki. Skąd wiesz, czy ona jest dziewicą, czy nie, czy wyspowiadała się z tego, czy nie? czy popełniła drugi raz ten grzech czy nie? Nawet jak popełniła mimo wyspowiadania się to może przez to, że poczuła słabość jak każdy człowiek? Skąd wiesz, czy potem tego nie żałowała? Przecież nie musiała zaraz po spowiedzi perfidnie znów się bzykać. Zresztą o czym jest rozmowa? Nie rozumiem dlaczego wchodzicie z butami do czyjegoś łóżka. Wątek jest zupełnie na inny temat. Przydałoby się trochę taktu.



MarudexuS - 2008-12-09 22:23
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez tama (Wiadomość 10028498)
Nie Twoja [z poważaniem] broszka.
Nie wiem, co wzięłaś jako podstawę do wypowiadania się o życiu intymnym Bohaterki (ja takiego zaproszenia w tym wątku nie widzę), nie rozumiem też, w którym miejscu prosiła o ocenę, czy jest dobrą partnerką / katoliczką / człowiekiem.

Proste pytanie: "Ja praktykująca, On nie [czy może to w przyszłości stanowić problem]".
Nie do sędziego. Do pragmatyka.
Przepraszam bardzo, to już zadawać pytań na forum nie można? A może mnie to interesuje? Może akurat taka wiedza jest mi potrzebna do wyklarowania mojej opinii? poza tym, kto jej każe odpowiadać na to pytanie? nie chce to nie musi.
A jeśli nie chcecie czytać opinii nie-katolików to piszcie na forum typu kosciol.pl, a nie na wizażu ...



Lemirka - 2008-12-09 22:26
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10028595) Właśnie, nie rozumiesz :) potępiane są nie te, które się przyznają do praktykowania, ale te, które się przyznają do wybiórczego traktowania swojej religii :)
Ja pisałam już nie raz, ale napiszę kolejny: osobiście znałam tylko JEDNĄ PRAWDZIWĄ Katoliczkę. Taką, która starała się żyć w 100% według zasad KK. Bardzo się starała. Założę się, że mało która z Was jej do pięt dorasta pod tym względem. Takich ludzi szanuję, bo wiem, że wiara rzeczywiście jest dla nich ważna, jest sensem ich życia.
Otóż to !



soulsweeper - 2008-12-09 22:33
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Troszkę się tu ostro zaczyna robić. Wątek główny, czyli autorki i jej partnera, już się chyba dostatecznie wyklarował i nie ma sensu go ciągnąć. Rozumiem, że zaczęło się ogólne wylewanie żalów na "katolików made in Poland" (bardzo zgrabne określenie). Też mam swoje zdanie na temat tego zjawiska, ale myślę, że żadna z nas nie ma prawa mówić drugiej co powinna, a czego nie powinna robić jako osoba wierząca, bo to osobista sprawa. I tyczy się to obu stron, a nie zauważyłam w tym wątku, żeby ktoś próbował nawracać ateistów. Bo że w życiu się takie sytuacje zdarzają, to nie ulega wątpliwości :rolleyes:

Cytat:
Napisane przez ***Luna Kiedyś w jakimś wątku pewna wizażanka napisała wprost, że nie mają u niej szans męzczyźni o innym kolorze skóry, mniej niż ona wykształceni itd.
Nie przypominam sobie by z tego komentarza wynikneła kłótnia. Ot, zwyczajnie, takie jej prawo, takie kryterium, zwłaszcza, że zaznaczyła, że jej celem nie jest dyskryminacja.
Wystarczy jednak, że ktos ma watpliwośc jak autorka wątku, dotycząca religii (jak się wyaje tutaj najmniej popularnej) lub stwierdza tak jak ja,że nie chciałby być z kims z kim religijnie nie po drodze, zaczynają się sypac ostre słowa krytyki, nie zawsze mające podstawę.
Ja bym nie chciała z kolei być z kimś religijnym (nieważne, jakiego wyznania). Uważam, że wszyscy mamy prawo ustalić sobie takie kryteria doboru partnera, jakie chcemy, choćby nas inni mieli za to zlinczować. Ale ostatecznie to nie inni będą będą żyć z taką osobą na co dzień. Bądźmy szczerzy - nie ma wielkiej szansy na to, że ktoś specjalnie dla nas zmieni swoje przekonania czy system wartości, a próba wymuszenia tego jest zwyczajnym świństwem. Lepiej nie doprowadzać do takich sytuacji.



Hajja Hawwa - 2008-12-09 22:37
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Po pierwsze na jakiej podstawie stwierdzasz, że jestem ateistką?

Poza tym

"Współżycie płciowe osoby związanej węzłem małżeńskim z osobą, która nie jest jej współmałżonkiem, jest cudzołóstwem. Cudzołóstwo może być zwykłe (jedna osoba jest zamężna) i podwójne (obydwie osoby są związane małżeństwami)."

a wskazywanie seksu przedmałżeńskiego to tylko interpretacja kościoła.
To nie jest tylko interpretacja kościoła. Otóż w Piśmie Świętym jest wprost napisane, że seks przedmałżeński jest grzechem.

Cytat:
Edit: żeby nie być gołosłowną podaję zródło http://www.isnr.uksw.edu.pl/slownik/cudzolostwo.htm Tylko, że prawdziwy katolik nie kieruje się słownikiem, lecz Pismem Świętym.

Cytat:
Poza tym jeśli ja jestem stanu wolnego i mój facet też, to w którym miejscu łamiemy jakąś przysięgę, cudzołożymy? Bo ja nie widzę takiego momentu. Według Pisma Świętego cudzołożysz, ponieważ nie jesteś związana ze swoim chłopakiem węzłem małżeńskim. Skoro nie wierzysz w tą zasadę wiary, lecz w słownik to dla Ciebie to nie jest cudzołóstwo, jednak dla prawdziwego katolika to jest cudzołóstwo.

Cytat:
Proszę też wskaż mi fragment w starym bądź nowym testamencie, który odnosi się do cudzołóstwa jako seksu przedmałżeńskiego. Ja czytałam, nie znalazłam. Więc w moim przekonaniu jest to tylko pewien rodzaj interpretacji. Widać musisz przeczytać jeszcze raz. Niektórzy, żeby zrozumieć muszą bardziej się skupić podczas czytania. Nie wymagaj od kogoś, żeby Ci wskazywał fragmenty Pisma Świętego, bo nie o tym jest wątek. Tak samo niektórzy czepili się życia seksualnego bądź braku życia seksualnego autorki wątku. Jest to trochę bezczelne. Przecież nie o tym jest wątek.



Lemirka - 2008-12-09 23:05
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa (Wiadomość 10028881) To nie jest tylko interpretacja kościoła. Otóż w Piśmie Świętym jest wprost napisane, że seks przedmałżeński jest grzechem. W takim razie, żeby nie zaśmiecać wątku bardzo proszę wskaż mi na PW gdzie to jest napisane, ok?



MarudexuS - 2008-12-10 08:02
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Ja jeszcze takie przemyślenie na koniec -dlaczego dla katolików jeśli ktoś nie jest katolikiem = ateista? dlaczego uważacie, że jeśli ktoś odrzuca wiarę wg KK to znaczy, że nie wierzy w nic?



Luba - 2008-12-10 08:29
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Jak sobie czytam te rózne wywody na wizazu, to czasem w myslach dziekuje tej Wyższej Sile, ze niektórym ludziom nie dał daru wiary...
Wiecie co by było gdyby niektórzy wierzyli w Boga i do kościoła chodzili?! toż by nas tu chyba na stosie pospalali za to, że śmiemy grzeszyć tym czy owym...
Ludzie! A jakby tak jeszcze urodziły się te panie mężczyznami?! Toż przecie zostałyby księżmi i taki Rydzyk to by do nich na nauke musiał chodzić!
Jesli oni już jako ateisci (albo wierzącyaleniepraktykujac y ;)) sa nie do wytrzymania i pilnują wszytskich jak prawdziwy pasterz. :D

Pamiętaj człowieku! nikt nie upilnuje Twej wiary tak dobrze jak osoba niewierząca w to co Ty! Strzez sie, bo teraz na czujce stoją ludzie którzy co prawda Twoją wiarę maja w ... nosie ale za to wiedza najlepiej jak wierzyć. Teorie maja w małym palcu i jesli osmielisz się zboczyc z drogi, to idz do spowiedzi w tajemnicy i kanałami. Ksiadz Ci nie da w kość, ale Wiecznie Niewierzący Strażnicy Cię zjedzą.

:diabelek:



MarudexuS - 2008-12-10 08:36
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Luba (Wiadomość 10030145) Jak sobie czytam te rózne wywody na wizazu, to czasem w myslach dziekuje tej Wyższej Sile, ze niektórym ludziom nie dał daru wiary...
Wiecie co by było gdyby niektórzy wierzyli w Boga i do kościoła chodzili?! toż by nas tu chyba na stosie pospalali za to, że śmiemy grzeszyć tym czy owym...
Ludzie! A jakby tak jeszcze urodziły się te panie mężczyznami?! Toż przecie zostałyby księżmi i taki Rydzyk to by do nich na nauke musiał chodzić!
Jesli oni już jako ateisci (albo wierzącyaleniepraktykujac y ;)) sa nie do wytrzymania i pilnują wszytskich jak prawdziwy pasterz. :D

Pamiętaj człowieku! nikt nie upilnuje Twej wiary tak dobrze jak osoba niewierząca w to co Ty! Strzez sie, bo teraz na czujce stoją ludzie którzy co prawda Twoją wiarę maja w ... nosie ale za to wiedza najlepiej jak wierzyć. Teorie maja w małym palcu i jesli osmielisz się zboczyc z drogi, to idz do spowiedzi w tajemnicy i kanałami. Ksiadz Ci nie da w kość, ale Wiecznie Niewierzący Strażnicy Cię zjedzą.

:diabelek:
A żebyś wiedziała :D gdybym była facetem i w dodatku księdzem, to przynajmniej można by było ze mnie przykład brać :P nie miałabym 5 dzieciaków we wsi, nie jeździłabym super fura, goniłabym wiernych do kościoła i pilnowała, by nie grzeszyli za bardzo :D ale skoro czarni dają przykład jaki dają nie dziwię się, że lekceważycie Wasze słabości :D



evil minded - 2008-12-10 08:37
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Luba, nie trafiłaś, nie wszyscy wypowiadający się przeciwko ;) w tym wątku są niewierzący.
Niektórzy mają po prostu dość wszechobecnej hipokryzji polskich katolików i tyle.



Luba - 2008-12-10 08:45
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10030185) A żebyś wiedziała :D gdybym była facetem i w dodatku księdzem, to przynajmniej można by było ze mnie przykład brać :P nie miałabym 5 dzieciaków we wsi, nie jeździłabym super fura, goniłabym wiernych do kościoła i pilnowała, by nie grzeszyli za bardzo :D ale skoro czarni dają przykład jaki dają nie dziwię się, że lekceważycie Wasze słabości :D No prosze nie dosyć że ja już jestem "wy" to jeszcze mam słabości! :( i to jeszcze je lekceważę. Straszne.

:D

Cytat:
Napisane przez evil minded (Wiadomość 10030198) Luba, nie trafiłaś, nie wszyscy wypowiadający się przeciwko ;) w tym wątku są niewierzący.
Niektórzy mają po prostu dość wszechobecnej hipokryzji polskich katolików i tyle.
A gdzie ja napisałam, że "wszyscy" i "w tym wątku"? :) ani nie wszyscy ani nie tylko w tym wątku. I z tym sie zgodzę w całej rozciagłości.



margitta - 2008-12-10 08:57
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez evil minded (Wiadomość 10030198) Luba, nie trafiłaś, nie wszyscy wypowiadający się przeciwko ;) w tym wątku są niewierzący.
Niektórzy mają po prostu dość wszechobecnej hipokryzji polskich katolików i tyle.
no przecież Luba pisze wierzący niepraktykujący czyli wierzący w co im się tam podoba w domyśle, w każdym razie nie w Kościół

Luba - :oklaski: doskonałe podsumowanie:D



MarudexuS - 2008-12-10 09:01
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Luba (Wiadomość 10030269) No prosze nie dosyć że ja już jestem "wy" to jeszcze mam słabości! :( i to jeszcze je lekceważę. Straszne.

:D
:D trochę skromności :D mówiłam do wszystkich lekceważących :D

A tak poważnie to uważam, że hipokryzji niestety uczą sami księża .. bo z ambony głoszą jedno, sami robią drugie. Ludzie są skołowani, zwłaszcza ci, którzy mają dość ograniczoną zdolność do samodzielnego myślenia (żeby nie było nie mówię o wszystkich!). Stąd dają sami sobie przyzwolenie na grzechy, no bo widzą, co się dzieje "na plebanii".

I jeszcze raz powtórzę - uważam, że moich wartości wstydzić się nie muszę. Nie potrzebuję kościoła, żeby być dobrym człowiekiem, w miarę moich możliwości oczywiście, bo jak każdy mam swoje słabości. I mój "koszyk" wartości ustalam sobie sama, na podstawie własnych doświadczeń, obserwacji itd. MAM SUMIENIE, uwierzcie, że nie będąc katolikiem można je mieć!
Zdaję sobie jednak sprawę, że niektórzy ludzie potrzebują, aby ich ktoś poprowadził, aby ktoś wskazał co jest dobre a co złe. Potrzebują tego jak to już ktoś napisał "hamulca". Ale tacy ludzie potrzebują też konsekwentnego "wodza" i jeśli ten wódz nawala, robi się właśnie taki katoland made in Poland :]



Doris1981 - 2008-12-10 09:06
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez evil minded (Wiadomość 10027692) Ani ateista, ani katolik nie mogą zabijać, bo zabrania im tego artykul 148 kk.
Natomiast ateista MOŻE uprawiać seks przed ślubem. Katolik również MOŻE, ale NIE POWINIEN. Różnica jest chyba jasna.
Mi przeszkadza takie podejście do katolicyzmu, bo wszyscy tak sobie olewają nakazy wiary, a mimo to biora sluby koscielna i chrzcza dzieci. I mamy ponad 90% katolików, skutkiem czego kościoł w Polsce miesza sie dosłownie we wszystko. I hodujemy sobie takich panów Rydzyków, którzy manipuluja milionami ludzi.
Zgadzam się z tym.

Ateiści, agnostycy, Katolicy, czy Buddyści - wśród wszystkich tych nacji znajdą się ludzie dobrzy i źli, uczciwi i nieuczciwi, szczerzy i nieszczerzy - niby oczywiste, ale o tym zapominamy często. Jeśli ktoś ma rozumowanie Katolik = dobry człowiek, ateista = co najmniej podejrzany osobnik lub wręcz kretyn - lub oczywiście rozumowanie odwrotne to wtedy powstaje problem.

Podziwiam osoby, które wierzą, które chcą być dobrymi ludźmi i realizują to również poprzez swoją religijność. Ale znam takich osób może ze dwie wśród całej rzeszy grzecznie chodzących do Kościoła, planujących śluby kościelne, chrzty, patrzących na mnie wilkiem, bo "Ty nie chodzisz, jak tak można?" etc. I to mnie mierzi - to, że w Polsce wystarczy grzecznie chodzić do Kościoła i cicho siedzieć i już jest wszystko cacy, a to, że ktoś ma w głębokim poważaniu większość zasad i nakazów swojej religii - e tam, ważne, że jednak deklaruje się jako Katolik. Jak ktoś chce sobie być hipokrytą to niech sobie będzie, ale niech skończy z rzucaniem liczb ile to Katolików jest w Polsce.

Nie twórzmy sztucznych podziałów, ze jak osoby mają różne podejście do "chodzenia do kościoła" to już im się nie uda. To jest ten sam krąg kulturowy, tylko nieco inny światopogląd. Jeśli związek ma się rozbić o coś takiego, to znaczy, że to było nic a nie związek. Ludzie są sobie w stanie wybaczać takie rzeczy, a czepiają się partnera o to, że nie chodzi do kościoła (a czasami się czepiają, że chodzi, ale to jednak rzadsze)? No to widać ci ludzie nie dojrzeli do związku lub mają jakieś wypaczone podejście do drugiego człowieka.



Lemirka - 2008-12-10 09:18
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10030413) :D trochę skromności :D mówiłam do wszystkich lekceważących :D

A tak poważnie to uważam, że hipokryzji niestety uczą sami księża .. bo z ambony głoszą jedno, sami robią drugie. Ludzie są skołowani, zwłaszcza ci, którzy mają dość ograniczoną zdolność do samodzielnego myślenia (żeby nie było nie mówię o wszystkich!). Stąd dają sami sobie przyzwolenie na grzechy, no bo widzą, co się dzieje "na plebanii".

I jeszcze raz powtórzę - uważam, że moich wartości wstydzić się nie muszę. Nie potrzebuję kościoła, żeby być dobrym człowiekiem, w miarę moich możliwości oczywiście, bo jak każdy mam swoje słabości. I mój "koszyk" wartości ustalam sobie sama, na podstawie własnych doświadczeń, obserwacji itd. MAM SUMIENIE, uwierzcie, że nie będąc katolikiem można je mieć!
Zdaję sobie jednak sprawę, że niektórzy ludzie potrzebują, aby ich ktoś poprowadził, aby ktoś wskazał co jest dobre a co złe. Potrzebują tego jak to już ktoś napisał "hamulca". Ale tacy ludzie potrzebują też konsekwentnego "wodza" i jeśli ten wódz nawala, robi się właśnie taki katoland made in Poland :]
Cytat:
Napisane przez Doris1981 (Wiadomość 10030460) Zgadzam się z tym.

Ateiści, agnostycy, Katolicy, czy Buddyści - wśród wszystkich tych nacji znajdą się ludzie dobrzy i źli, uczciwi i nieuczciwi, szczerzy i nieszczerzy - niby oczywiste, ale o tym zapominamy często. Jeśli ktoś ma rozumowanie Katolik = dobry człowiek, ateista = co najmniej podejrzany osobnik lub wręcz kretyn - lub oczywiście rozumowanie odwrotne to wtedy powstaje problem.

Podziwiam osoby, które wierzą, które chcą być dobrymi ludźmi i realizują to również poprzez swoją religijność. Ale znam takich osób może ze dwie wśród całej rzeszy grzecznie chodzących do Kościoła, planujących śluby kościelne, chrzty, patrzących na mnie wilkiem, bo "Ty nie chodzisz, jak tak można?" etc. I to mnie mierzi - to, że w Polsce wystarczy grzecznie chodzić do Kościoła i cicho siedzieć i już jest wszystko cacy, a to, że ktoś ma w głębokim poważaniu większość zasad i nakazów swojej religii - e tam, ważne, że jednak deklaruje się jako Katolik. Jak ktoś chce sobie być hipokrytą to niech sobie będzie, ale niech skończy z rzucaniem liczb ile to Katolików jest w Polsce.

Nie twórzmy sztucznych podziałów, ze jak osoby mają różne podejście do "chodzenia do kościoła" to już im się nie uda. To jest ten sam krąg kulturowy, tylko nieco inny światopogląd. Jeśli związek ma się rozbić o coś takiego, to znaczy, że to było nic a nie związek. Ludzie są sobie w stanie wybaczać takie rzeczy, a czepiają się partnera o to, że nie chodzi do kościoła (a czasami się czepiają, że chodzi, ale to jednak rzadsze)? No to widać ci ludzie nie dojrzeli do związku lub mają jakieś wypaczone podejście do drugiego człowieka.

Nie pozostaje mi nic innego jak podpisać się pod tymi słowami obiema łapkami.



MarudexuS - 2008-12-10 10:36
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10030364) no przecież Luba pisze wierzący niepraktykujący czyli wierzący w co im się tam podoba w domyśle, w każdym razie nie w Kościół

A ja myślałam, że wierzyć należy w Boga a nie w Kościół :]



arrachnee - 2008-12-10 11:32
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 10026341) Alez oczywiscie ze sa tu takie osoby, ktore sa przeciwne religii i tyle. nie odzieraj mnie z mojej naiwności ;)

Cytat:
Napisane przez Hajja Hawwa (Wiadomość 10028676) To w takim razie źle zrozumiałaś jej posta. dziewczę drogie, trochę mniej autorytarnie, proszę

Cytat:
Napisane przez mirage23 (Wiadomość 10001926) Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad? przepraszam, gdzie tu jest poruszony problem szczerej wiary?

---------

nerwowy się ten wątek zrobił :rolleyes:
----------

Cytat:
Napisane przez Luba (Wiadomość 10030145) Jak sobie czytam te rózne wywody na wizazu, to czasem w myslach dziekuje tej Wyższej Sile, ze niektórym ludziom nie dał daru wiary...
Wiecie co by było gdyby niektórzy wierzyli w Boga i do kościoła chodzili?! toż by nas tu chyba na stosie pospalali za to, że śmiemy grzeszyć tym czy owym...
Ludzie! A jakby tak jeszcze urodziły się te panie mężczyznami?! Toż przecie zostałyby księżmi i taki Rydzyk to by do nich na nauke musiał chodzić!
Jesli oni już jako ateisci (albo wierzącyaleniepraktykujac y ;)) sa nie do wytrzymania i pilnują wszytskich jak prawdziwy pasterz. :D

Pamiętaj człowieku! nikt nie upilnuje Twej wiary tak dobrze jak osoba niewierząca w to co Ty! Strzez sie, bo teraz na czujce stoją ludzie którzy co prawda Twoją wiarę maja w ... nosie ale za to wiedza najlepiej jak wierzyć. Teorie maja w małym palcu i jesli osmielisz się zboczyc z drogi, to idz do spowiedzi w tajemnicy i kanałami. Ksiadz Ci nie da w kość, ale Wiecznie Niewierzący Strażnicy Cię zjedzą.
:diabelek:
Lubo ja mam wrażenie, że największymi strażnikami wiary, moralności i etyki w PL są właśnie tacy "katolicy made in Poland".

Znam kilku prawdziwych katolików, którzy faktycznie robią wszystko, aby wypełniać przykazania swojej religii. Nigdy od tych osób nie usłyszałam złego słowa na moją "niewiarę", nigdy nie zadają pytań z gatunku" a skąd wiesz co jest dobre, a co złe", zawsze odpowiadają rzeczowo na moje pytania.

Z mojej moralności chcą mnie za to rozliczać osoby, które chodzą do kościoła, bo tak trzeba/wypada. To właśnie oni chcą mnie "ratować". A na większość pytań o zgodność ich postępowania z katolicyzmem odpowiadają, że człowiek jest grzeszny, ma prawo upadać i nikt nie jest doskonały :rolleyes: Jakoś mnie to nie przekonuje...



MarudexuS - 2008-12-10 11:55
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez arrachnee (Wiadomość 10031838) ----------

Lubo ja mam wrażenie, że największymi strażnikami wiary, moralności i etyki w PL są właśnie tacy "katolicy made in Poland".

Znam kilku prawdziwych katolików, którzy faktycznie robią wszystko, aby wypełniać przykazania swojej religii. Nigdy od tych osób nie usłyszałam złego słowa na moją "niewiarę", nigdy nie zadają pytań z gatunku" a skąd wiesz co jest dobre, a co złe", zawsze odpowiadają rzeczowo na moje pytania.

Z mojej moralności chcą mnie za to rozliczać osoby, które chodzą do kościoła, bo tak trzeba/wypada. To właśnie oni chcą mnie "ratować". A na większość pytań o zgodność ich postępowania z katolicyzmem odpowiadają, że człowiek jest grzeszny, ma prawo upadać i nikt nie jest doskonały :rolleyes: Jakoś mnie to nie przekonuje...
Podpisuję się ...
W liceum siedziałam w ławce z prawdziwą Katoliczką. I jakoś potrafiłyśmy się dogadać. Ona nie krytykowała mnie, a ja jej. I obu nam ta znajomość dużo dała. Myślę, że wiele się od siebie naucyzłyśmy, co nie znaczy, że któraś przekonywała drugą do słuszności swoich racji.
Po prostu żadna z nas nie była zaślepiona wiarą czy niewiarą.

Edit:

I założę się, że gdyby to ona zaczęła taki wątek na wizażu nie wyglądałoby to tak:

"Niedziela - ja do kościola, on w domu przygotowuje obiad?"

A przede wszystkim mocno by się zastanowiła zanim by zaczęła tą znajomość, i zamiast wskoczyć z facetem do łóżka porozmawiałaby jak wygląda jego wiara.



Luba - 2008-12-10 11:56
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez arrachnee (Wiadomość 10031838) Lubo ja mam wrażenie, że największymi strażnikami wiary, moralności i etyki w PL są właśnie tacy "katolicy made in Poland".

Znam kilku prawdziwych katolików, którzy faktycznie robią wszystko, aby wypełniać przykazania swojej religii. Nigdy od tych osób nie usłyszałam złego słowa na moją "niewiarę", nigdy nie zadają pytań z gatunku" a skąd wiesz co jest dobre, a co złe", zawsze odpowiadają rzeczowo na moje pytania.

Z mojej moralności chcą mnie za to rozliczać osoby, które chodzą do kościoła, bo tak trzeba/wypada. To właśnie oni chcą mnie "ratować". A na większość pytań o zgodność ich postępowania z katolicyzmem odpowiadają, że człowiek jest grzeszny, ma prawo upadać i nikt nie jest doskonały :rolleyes: Jakoś mnie to nie przekonuje...
Nie wiem jak w całej Polsce, nie czuję sie na siłach, żeby podsumowacnaród.
Zauważ, że pisałam tylko i wyłącznie o wizażu.
I tutaj własnie zauważam taka prawidłowość o jakiej pisałam: tutaj tylko wystarczy bąknąć pod nosem, że jestes katolikiem, a już stadko się zlatuje i pyta delikwenta czy śpi z facetem, czy uzywa tabletek i czy to czy siamto.
Mnie to zniesmacza. Takie pchanie się w czyjeś życie bez proszenia, włażenie w czyjąś duszę i ustawianie go, bo smiał się nazwac katolikiem a przeciez ma takie i takie grzechy... (co innego jesli ktos spyta czy jako katolik moze robic to czy tamto, wtedy sie odpowiada tak, lub nie i mozna nawet podyskutować :))
Tak szczerze, to co to kogo obchodzi, czy ktos tam jest prawdziwym katolikiem czy nie? Ubywa komus czegoś od tego? Przeciez własciwie ponni się cieszyc i łapki zacierać, ze ci katolicy tacy i owacy, bo KK na tym traci, nieprawdaż?
To nie, będa drążyć, wymyślać, wydziwiać i dyktować kto może sobie zostac w KK a kto ma odejść.
Co to Sąd Ostateczny, czy jak? Jedni na prawo a inni do piekła? :D
Tutaj (podkreslam: tutaj) coś takiego zauważam, nie w realnym życiu.

W realnym życiu to nawet nie bardzo wiem jakiego wyznania sa wszyscy moi znajomi, a nawet jesli wiem, to jest to informacja dla mnie mało istotna. Dopiero parę dni temu dowiedziałam sie, że chłopiec któremu pomagam od długiego czasu, jest Swiadkiem Jehowy i jakos wcale mnie to nie obeszło. ani go przez to nie lubie bardziej ani mniej.

Niech się każdy sam pilnuje, to jakim jest katolikiem, protestantem czy mormonem, to jest tylko sprawa miedzy nim a jego Bogiem (chyba, ze krzywdzi innych przy tym, to wtedy między nim a wymiarem sprawiedliwości).
Inni niech se pilnują swoich spraw i swoich wierzeń/bądz niewierzeń.

I to by było na tyle. :)



arrachnee - 2008-12-10 12:07
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Lubo :nie:

Mnie tam cudze wyznanie nie rusza. To z kim to śpi, jak często i w jakiej pozycji też mnie nie fascynuje. I zgodzę się, że pytania na ten temat, które padły w tym wątku są niestosowne.

Natomiast stosunkowo często bywam atakowana. I jeżeli ktoś uznaje, że ma prawo rozliczać mnie - nie widzę powodów, aby nie zadać mu konkretnych pytań o jego poglądy i zachowanie.



MarudexuS - 2008-12-10 12:16
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Nie Luba, to nie sąd ostateczny, to jest FORUM, gdzie mozna się wymieniać poglądami, a wątek dotyczy problemu różnego podejścia do wiary w czyimś związku. Wg mnie nie odbiegamy za bardzo od tematu, poza tym mamy wolność słowa i chyba mamy prawo do tego, żeby ocenić, czy czyjeś zachowanie jest zgodne z tym, co deklaruje czy nie.
Poza tym nie wiem kto tu kogo atakuje, ja nie obrażam nikogo, natomiast do mnie kierowano tu słowa, że np. "piszę głupoty", kiedy brak drugiej stronie argumentów.
I jeśli ja kiedyś założę wątek, w którym opiszę jakiś problem to będę gotowa na ocenę innych, na zadawanie mi niewygodnych pytań, na różne sugestie, że jestem taka czy owaka. Taki urok wizażu. Na każdym wątku, który czytam znajdzie się ktoś, kto ma niepopularne poglądy, jednak nie wszędzie tak zażarcie broni się prawa autorki do "prywatności".



Luba - 2008-12-10 12:20
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez arrachnee (Wiadomość 10032211)
Natomiast stosunkowo często bywam atakowana. I jeżeli ktoś uznaje, że ma prawo rozliczać mnie - nie widzę powodów, aby nie zadać mu konkretnych pytań o jego poglądy i zachowanie.
Współczuję. Mnie tam nigdy nikt o wiarę nie pytał (no przepraszam, w papierach musiałam napisac i jak dzieci do szkoły zapisywałam, ale tak prywatnie to nie) i podejrzewam, że tak jak ja o niektórych ludziach nie wiem czy wierzą w coś czy nie, tak i oni pewnie i o mnie tego nie wiedzą. Naprawdę współczuję Ci ludzi, których spotykasz na swojej drodze (i to nie była żadna ironia)
I myslę, ze w takim razie potrafisz sobie wyobrazic jak czuje sie katolik na wizażu... (bo jeszzce raz podkreslam, ze moje posty odnosiłam tylko do sytuacji na wizażu, nigdzie indziej)



MarudexuS - 2008-12-10 12:34
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Luba (Wiadomość 10032335) I myslę, ze w takim razie potrafisz sobie wyobrazic jak czuje sie katolik na wizażu... Tak, jak niekatolik w normalnym życiu. Niech się sąsiedzi czy rodzina dowie, że nie praktykujesz (prawdziwa wiara i człowieczeństwo chyba ich mało obchodzi) to już oni zrobią z człowieka czarną owcę, złego komunistę, pomiot szatana itd itp. Tu przynajmniej możemy podyskutować, bo jest nas mniej więcej po równo (przynajmniej tych wypowiadających się).



Wyrak - 2008-12-10 14:59
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10029974) Ja jeszcze takie przemyślenie na koniec -dlaczego dla katolików jeśli ktoś nie jest katolikiem = ateista? dlaczego uważacie, że jeśli ktoś odrzuca wiarę wg KK to znaczy, że nie wierzy w nic? To Elfir, ateistka z uporem pisala w tym temacie, ze zwiazek katolik(czka) z osoba bedaca ateist(k)a to tamto siamto, choc autorka wyraznie stwierdzila ze jej chlopak nie jest ateista.

Cytat:
Napisane przez Luba (Wiadomość 10030145) Pamiętaj człowieku! nikt nie upilnuje Twej wiary tak dobrze jak osoba niewierząca w to co Ty! :diabelek: Ooo tak, nic sie nie interesuje tak wiara i to jak jest przestrzegaja wierzacy niz wizazowi ateisci!

Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10030185) A żebyś wiedziała :D gdybym była facetem i w dodatku księdzem, to przynajmniej można by było ze mnie przykład brać :P nie miałabym 5 dzieciaków we wsi, nie jeździłabym super fura, goniłabym wiernych do kościoła i pilnowała, by nie grzeszyli za bardzo :D ale skoro czarni dają przykład jaki dają nie dziwię się, że lekceważycie Wasze słabości :D Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10030413) A tak poważnie to uważam, że hipokryzji niestety uczą sami księża .. bo z ambony głoszą jedno, sami robią drugie. Ludzie są skołowani, zwłaszcza ci, którzy mają dość ograniczoną zdolność do samodzielnego myślenia (żeby nie było nie mówię o wszystkich!). Stąd dają sami sobie przyzwolenie na grzechy, no bo widzą, co się dzieje "na plebanii". Czy jesli znasz jedna, dwie, kilka kobiet, ktore sie nie szanuja, zdradzaja itd., to czy powiesz ze wszystkie kobiety sa takie? Oczywiscie ze nie, dlaczego wiec PISZESZ BZDURY typu ksieza to tamto? Wszyscy ksieza sa tacy? Wszyscy lamia celibat? Ciebie irytuje hipokryzja, a mnie irytuje antyklerykalna zacieklosc co niektorych ateistow.



Elfir - 2008-12-10 15:11
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez mirage23 (Wiadomość 10021917) Nie rozumiem, dlaczego ciągle upierasz się przy ateiście, skoro nie o tym jest wątek HalOOOO! Odpowiadałam innej osobie, która uważała, że związek wierzący-ateista jest możliwy, bo ateista z niczego nie rezygnuje. Wyprowadzałam ja po prostu z błędu.
Wiem ze twoj facet olewa religię, ale nie jest ateista. I nie o nim pisałam, co wyrażnie zaznaczyłam.



Elfir - 2008-12-10 15:21
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez ***luna (Wiadomość 10028638) podoba mi się podejscie margitty i tamy:ehem:
Poza tym mam wrażenie, że w wątku zaczynają żądzić uprzedzenia.
Nie każdy katolik jest fanem o. Rydzyka.
Nie, nawet wyznawców Rydzzyka nie nazwałabym katolikami.
Katolikiem nie nazwałabym tysięcy osób, które same do katolicyzmu się przyznają.
Bo katolicyzm to pewien konkretny zbior nakazow i zakazow religijnych.
Jeśli ich nie uznaję - nie jestem katolikiem.
Jestem wierzacym w boga. A to mimo wszystko nie to samo :)

Cytat:
Napisane przez ***luna (Wiadomość 10028638) Gdyby autorka watku była buddystką np. czy byłaby taka burza???
albo gdyby była muzułmanka????
Gdyby była buddystką i jadła mięso to tak samo uznałabym, że buddystką nie jest, tylko smieszną karykaturą.
W przypadku muzłumanki, która nie stosowałaby np. postu w Ramadanie, też uznałabym, że to smieszne, iż nazywa się muzłumanką.
Dlatego osoba, która nazywa się katolikiem i nie stosuje nakazów katolickich jest tak samo smieszna jak osoba nazywająca się wegatarianinem i jedząca mieso.



MarudexuS - 2008-12-10 15:25
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 10034352)
Czy jesli znasz jedna, dwie, kilka kobiet, ktore sie nie szanuja, zdradzaja itd., to czy powiesz ze wszystkie kobiety sa takie? Oczywiscie ze nie, dlaczego wiec PISZESZ BZDURY typu ksieza to tamto? Wszyscy ksieza sa tacy? Wszyscy lamia celibat? Ciebie irytuje hipokryzja, a mnie irytuje antyklerykalna zacieklosc co niektorych ateistow.
Halo, czy ja napisałam, że wszyscy? Oczywiście,że są wyjątki .. chodzi tu o to, że ksiądz to nie zawód, i osoba, która wybiera taką drogę powinna zdawać sobie sprawę z ograniczeń i odpowiedzialności jakie na siebie nakłada. Nie wiem jaki % księży zachowuje się tak, jak opisuję, ale na pewno jest to znaczny %, bo jest to widoczne, słyszy się o tym, czyta itd.
A skoro to powinni być przewodnicy duchowi to jednak można od nich więcej wymagać, nie sądzisz? skąd wierni mają brać przykład? z TV?



MarudexuS - 2008-12-10 15:30
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Elfir (Wiadomość 10034664) Bo katolicyzm to pewien konkretny zbior nakazow i zakazow religijnych.
Jeśli ich nie uznaję - nie jestem katolikiem.
Jestem wierzacym w boga. A to mimo wszystko nie to samo :)

Gdyby była buddystką i jadła mięso to tak samo uznałabym, że buddystką nie jest, tylko smieszną karykaturą.
W przypadku muzłumanki, która nie stosowałaby np. postu w Ramadanie, też uznałabym, że to smieszne, iż nazywa się muzłumanką.
Dlatego osoba, która nazywa się katolikiem i nie stosuje nakazów katolickich jest tak samo smieszna jak osoba nazywająca się wegatarianinem i jedząca mieso.
Otóż to, miałam nawet coś podobnego napisac i zapomniałam :)
Nazywacie siebie katolikami, zachowujcie się jak oni. Co wiąże się również ze wstrzemięźliwością sexualną niestety.
Pismo święte jest jedno, interpretacji tyle, albo i więcej co odłamów chrześcijanizmu. Wybraliście taki, który interpretuje pismo tak, a nie inaczej, więc się do tego stosujcie.
Nawet Wasz papież JP2 świętej pamięci nawoływał do czystości ... uważacie, że głowa kościoła nadinterpretowała pismo święte? :D



Wyrak - 2008-12-10 16:47
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10034707) Halo, czy ja napisałam, że wszyscy? Oczywiście,że są wyjątki .. chodzi tu o to, że ksiądz to nie zawód, i osoba, która wybiera taką drogę powinna zdawać sobie sprawę z ograniczeń i odpowiedzialności jakie na siebie nakłada. Nie wiem jaki % księży zachowuje się tak, jak opisuję, ale na pewno jest to znaczny %, bo jest to widoczne, słyszy się o tym, czyta itd.
A skoro to powinni być przewodnicy duchowi to jednak można od nich więcej wymagać, nie sądzisz? skąd wierni mają brać przykład? z TV?
Tak, tak to sforumowalas jakby chodzilo o wszystkich.

"Na pewno znanczy". A wpadlas na to, ze historia o ksiedziu ktory ma dziecko sprzeda sie bardziej niz historia o 100 ktorzy go nie maja? I pozniej "znaczny". Obecnosc danych informacji w mediach jest niewystarczajaca do wyciagania takich wnioskow.



margitta - 2008-12-10 16:51
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 10034352) Czy jesli znasz jedna, dwie, kilka kobiet, ktore sie nie szanuja, zdradzaja itd., to czy powiesz ze wszystkie kobiety sa takie? Oczywiscie ze nie, dlaczego wiec PISZESZ BZDURY typu ksieza to tamto? Wszyscy ksieza sa tacy? Wszyscy lamia celibat? Ciebie irytuje hipokryzja, a mnie irytuje antyklerykalna zacieklosc co niektorych ateistow. Mnie jeszcze irytuje jak ktoś z uporem maniaka pisze, że księża nawołują z ambon do różnych rzeczy, poglądów politycznych i życiowych, a w życiu dwa razy w kościele był i i tak nic nie zrozumiał, bo miał 8 lat albo 3 miesiące:]



Lemirka - 2008-12-10 18:09
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Elfir (Wiadomość 10034664) Nie, nawet wyznawców Rydzzyka nie nazwałabym katolikami.
Katolikiem nie nazwałabym tysięcy osób, które same do katolicyzmu się przyznają.
Bo katolicyzm to pewien konkretny zbior nakazow i zakazow religijnych.
Jeśli ich nie uznaję - nie jestem katolikiem.
Jestem wierzacym w boga. A to mimo wszystko nie to samo :)

Gdyby była buddystką i jadła mięso to tak samo uznałabym, że buddystką nie jest, tylko smieszną karykaturą.
W przypadku muzłumanki, która nie stosowałaby np. postu w Ramadanie, też uznałabym, że to smieszne, iż nazywa się muzłumanką.
Dlatego osoba, która nazywa się katolikiem i nie stosuje nakazów katolickich jest tak samo smieszna jak osoba nazywająca się wegatarianinem i jedząca mieso.
Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10034774) Otóż to, miałam nawet coś podobnego napisac i zapomniałam :)
Nazywacie siebie katolikami, zachowujcie się jak oni. Co wiąże się również ze wstrzemięźliwością sexualną niestety.
Pismo święte jest jedno, interpretacji tyle, albo i więcej co odłamów chrześcijanizmu. Wybraliście taki, który interpretuje pismo tak, a nie inaczej, więc się do tego stosujcie.
Nawet Wasz papież JP2 świętej pamięci nawoływał do czystości ... uważacie, że głowa kościoła nadinterpretowała pismo święte? :D
Macie rację dziewczyny.

Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10035917) Mnie jeszcze irytuje jak ktoś z uporem maniaka pisze, że księża nawołują z ambon do różnych rzeczy, poglądów politycznych i życiowych, a w życiu dwa razy w kościele był i i tak nic nie zrozumiał, bo miał 8 lat albo 3 miesiące:] Znikąd się to nie wzięło. Powiem Ci, że ja chodziłam do kościoła w różnym wieku, i wieku nastu i wieku dziestu lat - i niestety ale nawoływania polityczne słyszałam i to nie raz - nasilało się przy wyborach. I właśnie to wtrącanie się kościoła do polityki bardzo mnie irytuje - bo to nie średniowiecze, że kościół ma wpływ na politykę. Poza tym z tego co wiem, żyjemy w państwie świeckim.



margitta - 2008-12-10 18:14
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Lemirka (Wiadomość 10036981) Znikąd się to nie wzięło. Powiem Ci, że ja chodziłam do kościoła w różnym wieku, i wieku nastu i wieku dziestu lat - i niestety ale nawoływania polityczne słyszałam i to nie raz - nasilało się przy wyborach. I właśnie to wtrącanie się kościoła do polityki bardzo mnie irytuje - bo to nie średniowiecze, że kościół ma wpływ na politykę. Poza tym z tego co wiem, żyjemy w państwie świeckim. To widocznie wszystko zależy od księdza i parafii. Ja nigdy nie słyszałam ani słowa o polityce a w czasie wyborów jest tylko "podejmijcie słuszną decyzję".



Lemirka - 2008-12-10 19:07
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10037047) To widocznie wszystko zależy od księdza i parafii. Ja nigdy nie słyszałam ani słowa o polityce a w czasie wyborów jest tylko "podejmijcie słuszną decyzję". pewnie tak, ja w swoim życiu trafiłam tylko na jednego fajnego i mądrego księdza.



MarudexuS - 2008-12-10 20:40
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez margitta (Wiadomość 10035917) Mnie jeszcze irytuje jak ktoś z uporem maniaka pisze, że księża nawołują z ambon do różnych rzeczy, poglądów politycznych i życiowych, a w życiu dwa razy w kościele był i i tak nic nie zrozumiał, bo miał 8 lat albo 3 miesiące:] Tak się akurat składa, że do kościoła czasem nawet zajrzę.
A poza tym mówiąc o nawoływaniu z ambony miałam na myśli raczej nauki kościoła .. tzn. uczciwość, prawdomówność, konieczność dzielenia się z bliźnimi, nie przedkładania dóbr materialnych nad duchowe .......



MarudexuS - 2008-12-10 20:55
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 10035861) Tak, tak to sforumowalas jakby chodzilo o wszystkich.

"Na pewno znanczy". A wpadlas na to, ze historia o ksiedziu ktory ma dziecko sprzeda sie bardziej niz historia o 100 ktorzy go nie maja? I pozniej "znaczny". Obecnosc danych informacji w mediach jest niewystarczajaca do wyciagania takich wnioskow.
Po 1 - Tu nie tylko chodzi o historie, że ksiądz ma dziecko .. tu chodzi o cały ich sposób życia, o obżarstwo, o marnotrawieniu kasy na dobre samochody - po mszy, w której nawołują do dzielenia się i "ubóstwa". Ich nie intersuje, że ktoś ma trudną sytuację - chrzest kosztuje, ślub kosztuje, a i dach w kościele przecieka, składka od domu tyle i tyle, a jak kto nie da to znaczy, że nie jest dobry katolik ...

Po 2 - nie można porównywać wszystkich księży do np. wszystkich kobiet, jak to wyżej zrobiłeś - ksiądz to POWOŁANIE, sam ten fakt daje chyba prawo nam do tego, żeby od tych ludzi wymagać trochę więcej ...



Wyrak - 2008-12-10 21:50
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10039508) Po 1 - Tu nie tylko chodzi o historie, że ksiądz ma dziecko .. tu chodzi o cały ich sposób życia, o obżarstwo, o marnotrawieniu kasy na dobre samochody - po mszy, w której nawołują do dzielenia się i "ubóstwa". Ich nie intersuje, że ktoś ma trudną sytuację - chrzest kosztuje, ślub kosztuje, a i dach w kościele przecieka, składka od domu tyle i tyle, a jak kto nie da to znaczy, że nie jest dobry katolik ...

Po 2 - nie można porównywać wszystkich księży do np. wszystkich kobiet, jak to wyżej zrobiłeś - ksiądz to POWOŁANIE, sam ten fakt daje chyba prawo nam do tego, żeby od tych ludzi wymagać trochę więcej ...
A zdajesz sobie sprawe, ze ksiadz nie ma w zasadzie zadnego majatku poza tym samochodem? A zdajesz sobie sprawe, ze samochod jest akurat nie tylko przydatny, ale nieraz ksiedzy niezbedny? Inna sprawa - NIGDY nie widzialem ksiedza w naprawde dobrym samochodzie. Chyba ze teraz jakies ople czy punto to juz szczyt marzen.

Co do dachu w kosciele - no a z czego ma sie naprawic jak nie ze skladem? Sam sie naprawi?

Jesli nie jestes katoliczka, to dlaczego masz wymagac czegokolwiek od nich? Ja tam od duchownych innych wyznan nic nie wymagam i ich wiecznie nie oceniam. A w moim porownaniu chodzilo o ugolanianie.



tama - 2008-12-10 23:00
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10028757) Przepraszam bardzo, to już zadawać pytań na forum nie można? A może mnie to interesuje? Może akurat taka wiedza jest mi potrzebna do wyklarowania mojej opinii? poza tym, kto jej każe odpowiadać na to pytanie? nie chce to nie musi.
A jeśli nie chcecie czytać opinii nie-katolików to piszcie na forum typu kosciol.pl, a nie na wizażu ...
Tytłanie seksualnej sfery życia Autorki nie jest żadnym głosem w kontekście rozważań o ewentualnych konsekwencjach różnic poglądowych, obecnych w jej związku.
Jest elementem Twojej ironicznej krucjaty* przeciwko odległej wizji świata (odległej od Twojej). O tyle niekonstruktywnym, że nie zakłada istnienia w katolickiej rzeczywistości innego typu postaci niż "święty" (+) i "hipokryta" (-).

Sztampa.

Wyjściem poza nią byłoby zrozumienie, że między tymi dwoma są rzesze "grzeszników-pokutników", ze znaczkiem plus na minus. Nie musisz oczywiście z atencją przechodzić obok naszej koncepcji Boga, który jest miłosierny i czeka na poprawę (dlatego po seksie przedmałżeńskim nie zabarwiamy się np. na zielono i na zawsze), tak jak nie musisz wiedzieć, że msza dla katolika [nawet tego nie świętego] to może być coś więcej, niż cyt. "opłakiwanie Jezuska na krzyżu".

Wybaczysz jednak, że nie postrzegam Twojego "klarowania opinii" jako złożonego procesu interpretacyjnego, skoro ferujesz tak proste wyroki.

Edit.: * Zbędnej w historii "na inny temat", ale w jednym nie mogę się z Tobą nie zgodzić: mamy forum i wolność słowa na nim.
Jest fajny morał w tym wątku.



evil minded - 2008-12-11 06:21
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 10040409) Inna sprawa - NIGDY nie widzialem ksiedza w naprawde dobrym samochodzie. Chyba ze teraz jakies ople czy punto to juz szczyt marzen. No wiesz...prałata Jankowskiego nie obrażaj:-p



MarudexuS - 2008-12-11 06:30
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 10040409) A zdajesz sobie sprawe, ze ksiadz nie ma w zasadzie zadnego majatku poza tym samochodem? A zdajesz sobie sprawe, ze samochod jest akurat nie tylko przydatny, ale nieraz ksiedzy niezbedny? Inna sprawa - NIGDY nie widzialem ksiedza w naprawde dobrym samochodzie. Chyba ze teraz jakies ople czy punto to juz szczyt marzen.

Co do dachu w kosciele - no a z czego ma sie naprawic jak nie ze skladem? Sam sie naprawi?

Jesli nie jestes katoliczka, to dlaczego masz wymagac czegokolwiek od nich? Ja tam od duchownych innych wyznan nic nie wymagam i ich wiecznie nie oceniam. A w moim porownaniu chodzilo o ugolanianie.
Po 1 dla mnie nawet punto czy opel jest marzeniem. Mam wybór - albo samochód albo zbieranie na wkład do kredytu, a poza tym znałam księdza, który się bardzo lubił przechwalać swoimi nowymi zabawkami ... na naszej lekcji religii ... i takich jest wielu.

Po 2 - oczywiście dach się nie naprawi sam, mówię o sytuacjach, o których opowiadali mi mieszkańcy wsi - obowiązkiem było dać po 100 zdaje się od domu, jak nie dałeś byłeś prawie że wyklęty .. i mało ich obchodziło, że masz akurat problemy finansowe.

A po 3 nie jestem, ale byłam (wprawdzie pół na pół), więc nie mówcie mi, że nic nie wiem. Z jakichś powodu przestałam nią być ...



tama - 2008-12-11 11:54
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Tego nie mogło zabraknąć.
Mitycznego założenia, że jeżeli ksiądz nie chodzi w dziurawych skarpetach i nie korzysta z innego środka lokomocji niż hulajnoga, to najpewniej złodziej, manipulator i karierowicz.
Naturalnie musiał też zabrzmieć jęk wyzyskiwanych parafian.
Pamiętam, jakie sprzeciwy wywołała kilka lat temu budowa kościoła ("aż" drugiego) w moim 20-tys. miasteczku. Bo są ważniejsze wydatki, bo parking przy kaplicy to głupia fanaberia księdza, a przygrywać do mszy można na gitarce, nie trzeba zabytkowych organów.
Przez świątynię najbardziej ograbione czują się zwykle te kieszenie, które nie wspomogły jej groszem, nie widząc takiej potrzeby. Tylko zdumiewające jest to, że nie chcą brać dzisiaj amerykańskiego ślubu na podeście pod chmurką, a grać sobie każą na wiekowych organach, nie na tych nowoczesnych marki Yamaha made in.
Ostatnio z ambony w tym samym kościele przy zapowiedziach przedślubnych padło nazwisko mojej koleżanki, zdeklarowanej ateistki, jedynej oświeconej, która nigdy nie mogła pojąć co mnie ciągnie do tego "ciemnogrodu" (jej określenie). Wiesz, nie wyobrażam sobie innego ślubu niż tradycyjny, w białej sukni, z welonem no i ten uroczysty charakter chwili, jakiego nie da żaden USC.

To dopiero hipokryzja, co?



MarudexuS - 2008-12-11 12:25
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez tama (Wiadomość 10043531) Tego nie mogło zabraknąć.
Mitycznego założenia, że jeżeli ksiądz nie chodzi w dziurawych skarpetach i nie korzysta z innego środka lokomocji niż hulajnoga, to najpewniej złodziej, manipulator i karierowicz.
Naturalnie musiał też zabrzmieć jęk wyzyskiwanych parafian.
Pamiętam, jakie sprzeciwy wywołała kilka lat temu budowa kościoła ("aż" drugiego) w moim 20-tys. miasteczku. Bo są ważniejsze wydatki, bo parking przy kaplicy to głupia fanaberia księdza, a przygrywać do mszy można na gitarce, nie trzeba zabytkowych organów.
Przez świątynię najbardziej ograbione czują się zwykle te kieszenie, które nie wspomogły jej groszem, nie widząc takiej potrzeby. Tylko zdumiewające jest to, że nie chcą brać dzisiaj amerykańskiego ślubu na podeście pod chmurką, a grać sobie każą na wiekowych organach, nie na tych nowoczesnych marki Yamaha made in.
Ostatnio z ambony w tym samym kościele przy zapowiedziach przedślubnych padło nazwisko mojej koleżanki, zdeklarowanej ateistki, jedynej oświeconej, która nigdy nie mogła pojąć co mnie ciągnie do tego "ciemnogrodu" (jej określenie). Wiesz, nie wyobrażam sobie innego ślubu niż tradycyjny, w białej sukni, z welonem no i ten uroczysty charakter chwili, jakiego nie da żaden USC.

To dopiero hipokryzja, co?
To nie hipokryzja, to kupowanie usługi, jak każdej innej :) w końcu za ślub się płaci, tak? no i kościół się zgodził jej go udzielić ... ciekawe dlaczego?

Edit:

A i dlaczego dla Was jest białe albo czarne? czy ja napisałam,że mają chodzić w dziurawych skarpetach? nie, mają żyć skromnie, nie pławić się w luksusach, a przede wszystkim mieć na uwadze warunki w jakich żyją parafianie i nie świecić im przed oczami bogactwem.
I nie rozumiem dlaczego uważacie, że ksiądz to nadczłowiek i jemu nie żalujecie dobrego samochodu, ale gdyby sąsiad, który nie powinien mieć, bo np nie zarabia legalnie kupił sobie auto to założę się, że zastanowilibyście się skąd ma.



Wyrak - 2008-12-11 17:36
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10041471)
A po 3 nie jestem, ale byłam (wprawdzie pół na pół), więc nie mówcie mi, że nic nie wiem. Z jakichś powodu przestałam nią być ...
Jak to bylas "pol na pol" katoliczka? Tak sie nie da, albo jestes, albo nie.

Cytat:
Napisane przez tama (Wiadomość 10043531) Tego nie mogło zabraknąć.
Mitycznego założenia, że jeżeli ksiądz nie chodzi w dziurawych skarpetach i nie korzysta z innego środka lokomocji niż hulajnoga, to najpewniej złodziej, manipulator i karierowicz.


Oczywiscie. I na tej hulajnodze ma udzielac sakramentow i odprawiac nabozenstwa po okolicznych miejscowosciach.

Cytat:
Napisane przez tama (Wiadomość 10043531) Naturalniemusiał też zabrzmieć jęk wyzyskiwanych parafian. Cytat:
Napisane przez tama (Wiadomość 10043531) Pamiętam, jakie sprzeciwy wywołała kilka lat temu budowa kościoła ("aż" drugiego) w moim 20-tys. miasteczku. Bo są ważniejsze wydatki, bo parking przy kaplicy to głupia fanaberia księdza, a przygrywać do mszy można na gitarce, nie trzeba zabytkowych organów. Cytat:
Napisane przez tama (Wiadomość 10043531) Przez świątynię najbardziej ograbione czują się zwykle te kieszenie, które nie wspomogły jej groszem, nie widząc takiej potrzeby. Tylko zdumiewające jest to, że nie chcą brać dzisiaj amerykańskiego ślubu na podeście pod chmurką, a grać sobie każą na wiekowych organach, nie na tych nowoczesnych marki Yamaha made in.
Ostatnio z ambony w tym samym kościele przy zapowiedziach przedślubnych padło nazwisko mojej koleżanki, zdeklarowanej ateistki, jedynej oświeconej, która nigdy nie mogła pojąć co mnie ciągnie do tego "ciemnogrodu" (jej określenie). Wiesz, nie wyobrażam sobie innego ślubu niż tradycyjny, w białej sukni, z welonem no i ten uroczysty charakter chwili, jakiego nie da żaden USC.

To dopiero hipokryzja, co?
Masakryczna hipokryzja. Oczywiscie kosciol jest potrzebny na slub/pogrzeb/chrzciny, a na co dzien mozna sobie do woli pluc jadem.

Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10043808) To nie hipokryzja, to kupowanie usługi, jak każdej innej :) w końcu za ślub się płaci, tak? no i kościół się zgodził jej go udzielić ... ciekawe dlaczego? Z laski swojej nie pisz bzdur. Slub to nie zadna usluga, tylko koscielny sakrament.

Swoja droga: autorka wierzy i spi ze swoim chlopakiem, to jest hipokrytka, a ateisci biegnacy do kosciola na slub z biala suknia nie sa?



Kota - 2008-12-11 19:00
Dot.: Ja praktykująca, On nie
  Cytat:
Napisane przez MarudexuS (Wiadomość 10043808) To nie hipokryzja, to kupowanie usługi, jak każdej innej :) w końcu za ślub się płaci, tak? no i kościół się zgodził jej go udzielić ... ciekawe dlaczego?
To hipokryzja w klasycznym wydaniu.

A zgodził się udzielić... po pierwsze- to młodzi sobie sami udzielają ślubu, ksiądz tylko w imieniu Kościoła błogosławi. Po drugie- pewno młodzi mają chrzest, więc- na papierze- są katolikami, tak że jak zgłoszą chęć ślubu koscielnego nikt - nie ma prawa im nikt zabronić.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kedaro.keep.pl



  • Strona 2 z 3 • Znaleziono 347 postów • 1, 2, 3
     
     
    Menu
     
     
       
    Copyright Š 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates